022. Laura Whitcomb - "Światła pochylenie"


Tytuł: Światła pochylenie
Tytuł oryginału: A Certain Slant of Light 
Autor: Laura Whitcomb
Data premiery: 24 marca 2010
Wydawnictwo: Initium 
Liczba stron: 232


Mija sto trzydzieści lat od kiedy Helen umarła. Od tego czasu tuła się po Ziemi jako duch. Podczas swojej samotnej egzystencji była związana z wieloma gospodarzami, którzy stanowili dla dziewczyny ratunek od bram Piekła, choć wcale nie zdawali sobie sprawy z jej obecności. Blisko półtora wieku milczenia sprawia, że Helen zapomina jak to jest rozmawiać z człowiekiem, dopóki ktoś jej nie zauważa. Aby było ciekawiej owym „podglądaczem” jest zwykły chłopiec – żaden mag, wróżka czy medium. Ponure życie ducha odmienia się, gdy James wyznaje Helen swoją tajemnice i daje dziewczynie promyk nadziei. Czy powrót na ziemię w ludzkim ciele jest rzeczą możliwą?

Od jakiegoś czasu interesowała mnie ta pozycja, dlatego kiedy miałam możliwość przeczytania jej, nie czekałam ani chwili dłużej. Powieść pani Whitcomb z opisu wydawała mi się ciekawa. Jak duch i człowiek mogą się w sobie zakochać? Przecież duch nie potrafi wziąć niczego do ręki, dotknąć czegokolwiek, przenika przez ściany, różne przedmioty… A jednak jest pewien sposób na bycie razem.

Biblioteka pachnie starymi książkami, tysiącem skórzanych drzwi do innych światów. Słyszę ciszę niczym umysł Boga. Czuję czyjąś obecność na pustym krześle obok. Bibliotekarz patrzy na mnie podejrzliwie. Biblioteka to święte miejsce, a ja siedzę ze świętym patronem czytelników. Pulsująca bogini światła przenika przeze mnie niczym od razu zapomniana chwila wieczności. Nie ma jej.

(str. 46)

Na starcie książka od razu mnie wciągnęła. Helen przybliża nam początki swojego życia po śmierci – opowiada o pierwszym gospodarzu, kim był, co robił, jak związała się z nim i kiedy musiała od niego odejść. Przyznam szczerze, że pomysł z gospodarzami był całkiem dobry, chociaż później stał się ułatwieniem dla głównych bohaterów. Gdyby autorka inaczej rozegrała niektóre momenty, sądzę, że całość wyglądałaby trochę ciekawiej. Sama Helen jest niezwykle barwną postacią. Na początku wydawało mi się bardzo dziwne to, że najnormalniej w świecie jest zakochana w swoim tymczasowym gospodarzu, lecz kiedy do gry wchodzi James pan Brown odchodzi w zapomnienie. O właśnie, James – autorka niezbyt skupiła się na tej postaci, a szkoda. Zmarnowała całkiem ciekawego bohatera na rzecz kilku mniej ważnych w postaci, tym bardziej, że James wraz z Helen odgrywają główne role.

Laura Whitcomb [źródło]
Osobiście jestem zwolenniczką narracji trzecioosobowej. Książki pisane w pierwszej osobie również lubię, ale tylko wtedy, gdy autorka wykazuje się świetnym, ciekawym stylem, a nie jedynie oryginalnym pomysłem. Musi również zaskakiwać i tworzyć napięcie, a także zachęcić czytelnika do kontynuowania podróży z jej powieścią. Pani Laurze Whitcomb nie mam nic do zarzucenia. Jak na autorkę posługującą się pierwszoosobową narracją uważam, że nie wykazała się niczym szczególnym, lecz za to nie dołączyła do grona tych powieściopisarek, które tworzą tylko po to, aby coś wydać. Czytając Światła pochylenie czułam, że włożyła do tej książki swoje serce oraz poświęcenie, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać. Na początku myślałam: „Taka tam książka o miłości”, ale po kilkunastu stronach właśnie ta „taka tam książka” zmieniła się we wciągającą powieść o samotności, wybaczaniu, pierwszym prawdziwym zakochaniu i o poświęcaniu się dla ukochanych ludzi. Styl autorki jest bardzo dobry. Pisze lekko i ciekawie, książkę czyta się niezwykle przyjemnie, a przede wszystkim – pani Laura potrafi zauroczyć odbiorcę (poznajecie to? „Jeszcze jeden rozdział i kończę!”).

Żałowałam jedynie tego, że autorka nie zdecydowała się na dodatkowe wątki. Przez całą książkę głównym tematem jest zapowiedziana wcześniej miłość dwojga głównych bohaterów, lecz gdyby pani Whitcomb dodała coś innego, odbiegającego od Jamesa oraz Helen z pewnością powieść zyskałaby więcej kolorów. Mnie osobiście brak jakikolwiek innych wątków nie przeszkadzał, bo nastawiłam się na właśnie taką lekturę.

Oprócz niektórych bohaterów Światła pochylenie ma jeszcze jeden potężny plus: punkt kulminacyjny oraz samo zakończenie. Nie było to coś w rodzaju „I żyli długo i szczęśliwie” – o nie. Ostatnie strony mają udowodnić czytelnikowi, że miłość faktycznie pokona nawet śmierć.

Jesteś ukrytym wierszem mego serca. Czytam Cię bez przerwy, uczę się Ciebie na pamięć w każdej chwili naszej rozłąki.

Źródło
Powieść pani Whitcomb pozytywnie mnie zaskoczyła. Chciałam przeczytać coś nieskomplikowanego, zwykłą historię o miłość, a otrzymałam jedną z lepszych książek. Bez wątpienia Światła pochylenie to dobra pozycja, warta przeczytania. Świat Helen jest inny niż ten dotychczas nam znany z książek o duchach. To nie jest powieść obfitująca w wiele wątków, trzymająca czytelnika w napięciu i nie pozwalająca mu oderwać się od lektury. Jest to historia o zagubionej duszy skazanej na samotność, do której pewnego dnia uśmiecha się szczęście – a raczej chłopiec. Światła pochylenie jest książką typowo o miłości i o poszukiwaniu swojego miejsca na Ziemi. Nie znajdziecie tutaj wielu zwrotów akcji. Powieść Laury Whitcomb wcale nie jest skierowana tylko i wyłącznie do młodzieży – bardzo mnie to zaskoczyło! Pomyślałam, że skoro głównym tematem jest tutaj miłość, jasne będzie to, że lektura ma na celu zachęcenie nastoletnich czytelników do sięgnięcia po nią. Guzik prawda – Światła pochylenie pasuje zarówno do młodzieży jak i dorosłych. To, że ciało jest młode, nie znaczy, że dusza niedoświadczona.
  
 7/10


Za możliwość przeczytania tej lektury dziękuję wydawnictwu Initium

  

 
 

14 komentarzy do “022. Laura Whitcomb - "Światła pochylenie"”

  1. Brzmi bardzo ciekawie. Może kiedyś wpadnie w moje łapki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba sobie jednak tę książkę odpuszczę. Jakoś wcześniej bardziej miałam na nią ochotę, a teraz mi zapał minął xD

    OdpowiedzUsuń
  3. pomysł nie wydaje mi się zbyt oryginalny... nie jestem do końca przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zaszkodzi "zasmakować" jej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę koniecznie ją niedługo przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z moich ulubionych książek! Piękna, klimatyczna, nostalgiczna. Idealna by się przy niej wyciszyć a jednocześnie bardzo szczera, poruszająca wiele trudnych tematów, które często bywają przemilczane.
    Ze swojej strony również bardzo polecam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda na całkiem ciekawą, ale chyba jednak nie na tyle, żebym wpisała ją na swoją listę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się ciekawie. Chętnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałabym bardzo przeczytać tą książkę. Intryguje mnie od dnia swojej premiery. Niestety wciąż nie mogę pochwalić się nią na swojej półce

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo wszystko, książka nie dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Może kiedyś się skuszę, brzmi interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Baardzo jestem tej książki ciekawa, muszę ją wreszcie dostać w swoje ręce :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. świetna książka :) wzięłam ją nawet do pracy maturalnej :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!