Tytuł: Pocałunek Kier
Tytuł oryginału: Der Kuss des Kjer
Autor: Lynn Raven
Data premiery: 11 sierpnia 2012r.
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Foka
Liczba stron: 504
Lynn Raven to
autorka znana z powieści Pocałunek demona.
W 2012 roku na rynku wydawniczym ukazała się jej kolejna książka zatytułowana Pocałunek Kier. Przyznam szczerze, że
najbardziej zainteresowała mnie okładka: mroczna, tajemnicza, idealnie oddająca
klimat dzieła pani Raven. Opis również był ciekawy, ale nie sprawił, że
odczułam natychmiastowy przymus sięgnięcia po tą książkę. Właściwie nie wiedziałam,
czego mogę się po niej spodziewać. Tematyka wydawała mi się strasznie banalna.
Kupiłam Pocałunek Kier dzięki
promocyjnej cenie w Matrasie i kilku pozytywnym recenzjom. Powieść Lynn Raven
czekała na półce kilka miesięcy, aż pewnego zimowego dnia postanowiłam ją wziąć
i przeczytać (w końcu). Jak wspominam tą przygodę?
Źródło |
Lijanas
jest nivardzką uzdrowicielką, bardzo dobrą w swoim fachu. Czeka na powrót
księcia Achmeera, aby dać mu ostateczną odpowiedź w sprawie ich zaręczyn. Jej
plany krzyżuje potężny wojownik z ludu Kierów – „Krwawy Wilk” uprowadza młodą
uzdrowicielkę do swojego państwa na rozkaz kierskiego króla. Wieść o porwaniu
Lijanas szybko dostaje się do króla Nivardów Rusana. Młoda uzdrowicielka za
wszelką cenę chce wydostać się z rąk Mordana i wrócić do swojego państwa, lecz
z każdym mijającym dniem podróży do Telmáhru „Krwawy Wilk” na oczach Lijanas
porzuca swoją maskę bezwzględnego wojownika, którego ręce są splamione krwią
setek zamordowanych ludzi.
Przyznam
szczerze, że kilka pierwszych stron było dla mnie istną męczarnią. Nie
potrafiłam przyzwyczaić się do języka pani Raven, jej odmiennego stylu i
tamtejszych zwrotów, nie mówiąc już o drobnym druczku. Przerażała mnie wizja
kolejnej miłosnej opowieści o zakochanych z dwóch różnych środowisk, których
miłość nigdy nie będzie spełniona ze względu na ich odmienne pochodzenie, wojnę
między rodzinami itp. Ile razy w książkach pojawiał się ten wątek? Naprawdę
wiele. Tak więc wzięłam się w garść i pozwoliłam, aby dzieło pani Lynn Raven
pozwoliło mi przenieść się do Astracharu. Po raz kolejny moje przypuszczenia w
żadnym wypadku nie były słuszne.
Pierwsza
rzecz, która najbardziej rzuciła mi się w oczy, to świat wykreowany przez
autorkę. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, banalnego i nudnego. Lynn
Raven wprowadza czytelnika do świata rodem z fantastyki, gdzie w lasach grasują
magiczne stworzenia i wiedźmy, bram miast pilnują wojownicy, po świecie krążą
mrożące krew w żyłach legendy o demonach wysysających dusze ze swych ofiar,
waleczni rycerze są na każde zawołanie swego króla, a kobiety oddają się
codziennym obowiązkom. Zostałam mile zaskoczona. Taki obraz bardzo mi się
spodobał. Nie jestem fanką fantastyki, wolę raczej romanse paranormalne i
kryminały, lecz po takiej lekturze moje zdanie co tego gatunku zmieniło się, i
to bardzo. Mogłabym jeszcze przez długi czas zostać w Astracharze, Cavallinie i
Telmáhrze. Autorka wiedziała co tworzy i jak ma to wyglądać, dodała szczyptę
swojej wyobraźni, dzięki czemu świat w którym toczy się akcja powieści jest
skonstruowany w świetny sposób. Moim zdaniem w tym wypadku pani Raven spisała
się na medal.
Źródło |
Równie
dobrze autorka poradziła sobie z wykreowaniem bohaterów. Na szczególną uwagę
zasługuje Lijanas, która swoją determinacją i upartością dążyła do uwolnienia z
rąk bezlitosnych Kierów. Podziwiałam tą dziewczynę za odwagę, bo w obliczu
kogoś takiego jak „Krwawy Wilk” wolałabym zostać na miejscu i posłusznie ruszyć
z nim do Telmáhru. Jej naturalność niekiedy bardzo mnie zadziwiała, nie bała
się przeciwstawić Mordanowi, nie drżała przed jego gniewem, nie łamały ją
wyzwiska i chłosta, tryskała energią i radością. Za główną bohaterkę należy się
ogromny plus. Bez wątpienia pani Raven udało się zrobić z Mordana tą mroczną,
niebezpieczną postać, przed którą drżą nawet jego towarzysze. Nie stworzyła
aroganckiego chłopca, za którym szaleją nastoletnie czytelniczki: był
bezwzględnym, surowym, przerażającym i nieprzewidywalnym mężczyzną o własnych
zasadach. W niektórych momentach zaskakiwało mnie jego zachowanie. Tutaj
również duży plus. Tak samo świetnie wypadli Achmeer, królowa Naísee, Fadera i
Brachan. Jedynie w zachowaniu Ecrena, Corfara i Levana wyczuwałam sztuczność,
jak gdyby zostali ulepieni z tej samej gliny.
- Czy wasz ojciec nie żyje?
- Tak.
- Przykro mi. Na co zmarł?
- Na miecz między żebrami.
(str.
168)
Sam
początek podróży Kierów i uzdrowicielki jest niezwykle zabawny, wręcz komiczny.
Podczas przygody z Pocałunkiem Kier w
książce dzieje się naprawdę dużo rzeczy. Powieść pani Lynn Raven jest bogata w
wiele wspaniałych momentów, trzyma w napięciu cały czas i dostarcza czytelnikowi
mnóstwo wrażeń. Wspomniane wcześniej odmienny język i styl autorki bez
wątpienia należą do zalet książki, bo idealnie komponują się z całością i
dodają klimat powieści, dzięki czemu ma ona swój urok. Po kilkunastu stronach
(mniej więcej od momentu uprowadzenia Lijanas) nie mogłam oderwać się od niej,
chciałam więcej i więcej. W tym miejscu pragnę ostrzec czytelników: uwaga!
Wciąga!
Wątek
miłosny nie opiera się na czułych słówkach i rozmarzonych spojrzeniach –
wyobraźcie sobie silnego wojownika przed którym drżą ludzie z sąsiednich miast
wzdychającego do upartej uzdrowicielki. Trochę śmieszne, prawda? Miłość między
dwoma głównymi bohaterami polega na ich metamorfozie i gestach. Podczas podróży
z Astracharu do Telmáhru w każdym z nich zaszła ogromna zmiana: Lijanas zaczęła
rozumieć zachowanie Mordana dzięki jego opowieściom z dzieciństwa i przeżyciom,
a „Krwawy Wilk” pod wpływem uzdrowicielki zmienił się z bezwzględnej bestii w
człowieka rozumiejącego ludzkie cierpienie. Po tym procesie na samym końcu
widzimy ich odmienionych.
Jedyną
wadą jest zakończenie, które trwało o kilka stron za długo. Autorka mogłaby
oszczędzić paru scen z udziałem Achmeera i Lijanas, bo i tak nic szczególnego
nie wniosły do całokształtu, a tylko trzymały czytelnika dłużej w napięciu.
Mimo to koniec Pocałunku Kier był
naprawdę świetny.
Przez dłuższą chwilę leżał zupełnie
bez ruchu, jednak potem jego ramiona zaczęły drgać. Spojrzała na niego
oszołomiona. On się śmiał.
(str.
500)
Komu
mogę polecić Pocałunek Kier? Każdemu!
Ta pozycja będzie rewelacyjnym wyborem zarówno dla fanów fantastyki jak i dla
miłośników romansów w każdym wieku. Czy warto? Na pewno! Nigdy nie zapomnę
przygody z tym dziełem pani Raven i żałuję, że tak szybko się zakończyła.
Bardzo polubiłam bohaterów, a świat stworzony przez autorkę oczarował mnie jak
żaden inny. Historia Lijanas i Mordana jeszcze przez wiele miesięcy (może nawet
lat) będzie powracała do mnie i domagała się ponownego zajrzenia między strony
książki. Zachęcam do przeczytania!
8/10
Ciekawie się zapowiada... :) Musze ją przeczytać, jak oczywiście wpadnie mi w łapki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
D. :)
Muszę w końcu przeczytać, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć... Bardzo dobra recenzja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chętnie się skuszę:)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuńsłyszałam i o "Pocałunku Kier", i o pierwszym tomie. jednak jak książki mnie nie kusiły, tak tego nie robią nadal..
OdpowiedzUsuńCiekawa:)
OdpowiedzUsuńBaardzo lubię tę książkę. Jest jedną z tych najulubieńszych ;)
OdpowiedzUsuńNo pozytywne opinie cały czas napływają;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę.
Na początku było mi ciężko się wbić w tę historię, ale potem naprawdę ją pokochałam :D
OdpowiedzUsuńCiekawa książka się zapowiada. Chętnie bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam ochoty na tę książkę, a mój stosik książek do przeczytania rośnie z każdym dniem, więc nie mogę sobie pozwolić na takie książki :)
OdpowiedzUsuńMimo tego że barzo bym chciała , to jednak w najbliższym czasie nie uda mi się jej przeczytać :C Ale kusząca ta recenjza ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka na szczęście już stoi na półce i czeka na właściwy czas :D
OdpowiedzUsuńpolecam bardzo fajna książka wciągająca,
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczęłam czytać i na początku czułam się tak, jak Ty. Ciężko było mi odnaleźć się w tym dziwnym świecie. Jednak po Twojej recenzji już wiem, że warto się przełamać.
OdpowiedzUsuń