165. "Love, Rosie" Cecelia Ahern

Tytuł: Love, Rosie (I wydanie pod tytułem Na końcu tęczy)
Tytuł oryginału: When rainbows end
Autor: Cecelia Ahern
Seria/cykl: --
Data premiery: 3 grudnia 2014
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 512




Rosie i Alex znają się od dziecka. Razem chodzili do szkoły, czas spędzali w swoim towarzystwie i wiedzą o sobie wszystko. Są najlepszym przykładem najlepszych przyjaciół, ale ich przyjaźń zostanie poddana ciężkiej próbie, gdy między nich wkroczy prawdziwe życie. Alex musi wyprowadzić się z rodzicami z malowniczej Irlandii do Ameryki, tysiące kilometrów od swojej najlepszej przyjaciółki. Jednak historia Rosie i Alexa wcale się nie kończy… Ona dopiero się zaczyna. Pytanie, czy ich przyjaźń przetrwa rozłąkę i dziesiątki innych zdarzeń, które skomplikują życie obojga? Czy przerodzi się w coś więcej?
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej powieści Cecelii Ahern – „tej” czyli historii Alexa i Rosie pod tytułem Na końcu tęczy. Dopiero mały szum wokół premiery filmu na podstawie książki uświadomił mi, że jest to jedna z powieści autorki, którą pokochałam za niesamowitą książkę Sto imion. I choć po tę historię sięgnęłam dopiero na fali filmowego poruszenia, to stwierdzam, że lepiej późno niż wcale. A teraz przygotujcie się na „kilka” słów o tym, jak bardzo i za co kocham Love, Rosie.

Cecelia Ahern postanowiła przedstawić historię Alexa i Rosie w nietypowy sposób, bo za pomocą listów, liścików, e-maili i najróżniejszych kartek okolicznościowych. Pomimo tego, że z podobną formą spotkałam się w powieści Daniela Glattauera N@pisz do mnie (którą mile wspominam) i mam za sobą coś w tym stylu, byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Bałam się, że nie będę potrafiła wyobrazić sobie całego świata przedstawionego, nie będę mogła poznać dobrze charakteru Rosie i Alexa, że to wszystko będzie po prostu nudne… Wiele argumentów było przeciw. Koniec końców śmiało mogę powiedzieć, że Cecelia Ahern jest absolutnym geniuszem i uwielbiam ją za to, jak pokazała życie tych obu kolorowych, ciekawych, interesujących bohaterów.

W tej chwili nie potrafię wyobrazić sobie, jak mogłam mieć jakiekolwiek wątpliwości względem Love, Rosie. Cecelia Ahern zrobiła kawał dobrej roboty i chylę przed nią czoła za cały pomysł, wykonanie, za bohaterów, wydarzenia i wszystko, co tworzy Love, Rosie. Jeśli martwicie się o kwestię listów i e-maili, to z ręką na sercu mogę Wam powiedzieć, że autorka zadba o to, abyście dobrze się bawili, nie nudzili i nie mogli oderwać od książki.  

Love, Rosie to powieść, która najpierw rozśmiesza do łez po to, by za chwilę wbić w fotel, aż w końcu wycisnąć z czytelnika łzy smutku. Na szczęście częściej wywołuje śmiech i uśmiech na twarzy, co sprawia, że nie tylko wciąga, ale i polepsza humor. A taka książka po ciężkim dniu jest idealną odskocznią i relaksem.

Bohaterowie są ukazani naprawdę bardzo dobrze. Rosie to postać, która z tego przyjacielskiego duetu w życiu miała najciężej i jest przykładem tego, aby nie bać się realizacji swoich marzeń i dążyć do wybranych celów. Z kolei Alex to przykład postaci odnoszącej sukces zawodowy, ale niekoniecznie szczęśliwej. Ich życie byłoby smutne bez takich osób jak Ruby, Steph, Katie i Josh. Najbardziej zaskakująca jest ich przemiana, bowiem na tych ponad pięciuset stronach jesteśmy świadkami dorastania bohaterów – poznajemy ich jako małe dzieci na początku swojej znajomości, a rozstajemy się z nimi, gdy są dorośli, dojrzali i nauczeni przez życie. Dzięki temu miałam wrażenie, że znam ich całe życie i dlatego zakończenie przygody z Love, Rosie stało się dla mnie trudniejsze niż przewidywałam. Jestem pełna podziwu dla autorki, bo nieczęsto miałam okazję czytać książki, w których dorastanie bohaterów byłoby tak dobrze pokazane i które sprawiałoby, że z każdą przeczytaną stroną czułabym się mocniej związana z postaciami.

Styl Cecelii Ahern to poezja. Jest lekki i przyjemny, łatwy w odbiorze i prosty. To w połączeniu z humorem, barwnymi postaciami, świetnym pomysłem i dobrze zaplanowanymi wydarzeniami tworzy niesamowitą, jedyną w swoim rodzaju powieść, którą pokochałam całym sercem.

Jedyne małe „ale” mam do epilogu. Kiedy już przychodzi czas na ostatnie strony, gdy koniec nadchodzi wielkimi krokami, po tylu przygodach czytelnik ma nadzieję na długie, wyczerpujące zakończenie. Epilog nie jest pisany za pomocą listów, tylko normalnie, dlatego byłam bardzo ciekawa, co się w nim znajdzie i jak będzie wyglądało zakończenie powieści. I choć było ono wprost idealne, takie, na jakie czekałam, to mimo wszystko byłam zła, że trwało tak krótko. Brakowało mi czegoś więcej: opisów, dialogów, stron – czegokolwiek, byleby nie było tak krótko. Ale nie jest to duży minus powieści. Taki mały. Maleńki. Prawie niewidoczny.

Jak więc zauważyliście, gorąco polecam Love, Rosie. Jeśli wcześniej nie czytaliście tej powieści (jak ja), to nadróbcie szybko zaległości i delektujcie się tą niesamowitą książką. I pamiętajcie: nie bójcie się spełniać marzeń! Nie bójcie się też decydować o swojej przyszłości, nawet jeśli Wasze pomysły nie zyskają aprobaty bliskich ludzi. To dwa największe i najpiękniejsze przesłania płynące prosto z powieści Cecelii Ahern. Bo Love, Rosie to nie tylko piękna historia o przyjaźni i miłości, ale także lekcja o życiu, marzeniach, decyzjach i specjalnym rodzaju ciszy.


8/10


Za możliwość poznania pięknej historii Rosie i Alexa bardzo dziękuję Wydawnictwu Akurat



 

11 komentarzy do “165. "Love, Rosie" Cecelia Ahern ”

  1. Ta książka mnie po prostu oczarowała. Jest zabawna, życiowa, romantyczna i świetnie napisana <3 Polecam też film. Mimo, że sporo różni się od książkowego pierwowzoru to tak samo łapie za serce <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film oglądałam i uważam, że jest nieziemski! Nawet, jeśli istnieje sporo różnic między nim a książką :)

      Usuń
  2. Strasznie spodobała mi się ta powieść mimo iż miałam mieszane odczucia w związku ze stylem :-) mam nadzieję, że film okaże się równie dobry ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony pragnę sięgnąć po tę książkę, ale z drugiej strony, jestem strasznie sceptycznie nastawiona na wątek przyjaźni damsko-męskiej zmieniającej się w miłość...
    Nie wiem, czy nie mam za wiele kumpli i przyjaciół, aby móc strawić taką powieść...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam na swoim stosiku, muszę w końcu przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo chcę przeczytać tą książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. muszę przeczytać :)
    www.zakladkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo chciałabym przeczytać, że prawie mi się śni :) Obym w końcu miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam. Bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To historia zdecydowanie dla mnie, więc recenzja zachęciła do przeczytania tej książki. Już nie mogę się doczekać aż będzie po sesji, bo tyle wspaniałych opowieści czeka <3
    Pozdrawiam,
    A. :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!