046. "Ostatnia spowiedź" - Nina Reichter

Tytuł: Ostatnia spowiedź (tom I)
Tytuł oryginału: Letzte Beichte
Autor: Nina Reichter
Data premiery: 15 listopada 2012r.
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 380



Dziewiętnastoletni rockman – Bradin Rothfeld – to obiekt westchnień europejskich nastolatek. Fanki kochają go za niemal dziewczęcą urodę i cudowny, niebiański głos. Kiedy Bradin wraca z trasy koncertowej, spóźnia się na przesiadkę i w ten oto sposób zostaje całą noc na lotnisku. Wie, że czas spędzony w tym miejscu będzie najnudniejszym w jego życiu. Sytuacja zmienia się, gdy spotyka Ally – Amerykankę, która mieszka we Francji. W towarzystwie tej uroczej dziewczyny noc szybko się kończy, samolot już czeka, a Bradin zmuszony jest wsiąść do niego i odlecieć do rodzinnego domu. Mimo tego, że po tym spotkaniu Ally z pewnością go zapomni, Brade robi wszystko, aby odnaleźć dziewczynę. Nie wie jednak, że Al Jest uwikłana w dziwny związek, w którym nie jest w ogóle szczęśliwa.


Ostatnia spowiedź. Z czym może kojarzyć się nam ten tytuł? Przyznam, że jest interesujący i ma w sobie nutkę tajemnicy. W ogóle spowiedź to jedna wielka tajemnica, a do tego ta ostatnia… Czytając, że jest to bestseller i hit Internetu, bałam się, że mogę natrafić na kolejną banalną i dobrze rozreklamowaną historyjkę młodej pisarki. Ileż to powieści zostało okrzykniętych mianem bestsellerów? Sięgając po tę książkę (głównie dlatego, że bliskie mi osoby wciskały mi ją do rąk) byłam obiektywnie nastawiona. Chciałam, aby opinie czytelników nie wpłynęły na moją. Tak więc… spędziłam z Ostatnią spowiedzią prawie tydzień. Poznałam przedstawionego w opisie Bradina, Ally, cały zespół… Co mogę powiedzieć?


Wooooooooow!

NASZ jeden dzień będzie trwał zawsze, dopóki ono bije dla ciebie.


Pierwszy rozdział pisany z perspektywy Ally zrobił na mnie spore wrażenie swoją delikatnością i wysokim poziomem. Już na samym początku ze słów głównej bohaterki można było wyciągnąć jakieś mądrości. Nie wiem dlaczego, ale początek urzekł mnie i oczarował swoją prostotą oraz elegancją. Rany, nie mogę znaleźć słów, które opisałyby moje odczucia! Było po prostu piękne i ze smakiem – tak, to dobre określenie! Prosto, pięknie i ze smakiem, idealne wejście.

Źródło
Tak jak mówię; zaczęło się pięknie, aczkolwiek niepozronie – lekko, przyjemnie, barwnie… nic nie wskazywało na to, że ta oto książka zawładnie moim sercem i da wiele do myślenia. Dopiero po kilku następnych rozdziałach stwierdziłam, że ten bajkowy początek był wejściem do ogromnej jaskini obaw, lęków i demonów głównych bohaterów.

Przede wszystkim pierwszą rzeczą, która najbardziej rzuciła mi się w oczy, to opisy (chodzi tu o opisy myśli). Często, gdy jest ich za dużo, czytelnik nudzi się i nie może doczekać się jakichkolwiek dialogów bądź większej akcji. W przypadku Ostatniej spowiedzi było zupełnie inaczej. Refleksje Ally same w sobie były interesujące i chciałam poznać jak najwięcej jej zdania odnośnie błahych, jak i tych poważnych spraw. Najbardziej spodobał mi się jej stosunek do chemicznego związku zaaranżowanego przez jej własną matkę. To samo tyczy się wgłębiania się w myśli Bradina – chłopca doświadczonego przez życie i dojrzałego jak na swoje dziewiętnaście lat. Za mistrzowskie opisy daję potężnego plusa, bo tak naprawdę właśnie w nich odnalazłam mnóstwo mądrości.
Spokój to pewność, że pochwycisz moją rękę, gdy wyciągnę ją do ciebie. 

Jeśli chodzi o kreację bohaterów, nie mam żadnych zastrzeżeń. Pani Reichter poradziła sobie z nimi znakomicie. Każdy ma inne wady oraz zalety, nic się nie powiela, dzięki czemu jest bardzo kolorowo i oryginalnie. Spośród wszystkich postaci najbardziej pokochałam Bradina, Toma, Roberta oraz Ally, których charaktery zostały perfekcyjnie dopracowane. To samo tyczy się też bohatera drugoplanowego – Sebastiana. Nie uwierzycie, ale polubiłam też Christopha (chłopaka Ally), który mimo tego, że był cholernym gburem, chamem i ostatnią osobą, z którą chciałabym mieć do czynienia, urzekł mnie swoją naturalnością oraz szczerością. O Bradinie mogę mówić w nieskończoność! Takiego chłopaka jak on chciałaby mieć z pewnością każda przedstawicielka płci pięknej. Nie chodzi mi o jego idealny wygląd (co, swoją drogą, dodaje uroku tej fantastycznej postaci), lecz o zachowanie względem zespołu, rodziny i, najważniejsze – Ally. Kogoś tak czułego, cierpliwego oraz bezgranicznie oddanego chciałabym spotkać na swojej drodze życia. Niekiedy miałam ochotę rozszarpać Ally, gdy opierała się Bradinowi. W postaci Brade’a tkwi cała magia Ostatniej spowiedzi (ech, mam
kolejny ideał faceta!). A co z Ally? Al to osóbka urocza, twardo stąpająca po ziemi i nie pozwalająca sobie na żadne uczuciowe gierki. Mimo iż często byłam wściekła na jej zachowanie, muszę przyznać, że myśli bardzo trzeźwo i rozsądnie. Na początku bardzo ją polubiłam; chyba za to, że była roześmiana, otwarta i wesoła. W połowie książki zaczęła mnie denerwować wprawioną przez nią samą huśtawką emocjonalną oraz niezdecydowaniem. Dopiero pod koniec znów powróciła do moich czytelniczych łask i stała się ulubioną (choć będącą pod ścisłym nadzorem) bohaterką. To tyle jeśli chodzi o dwie najważniejsze postaci. Myślę, że opisywanie Toma – brata Bradina – mogę sobie odpuścić, gdyż powiem o nim jedno zdanie: jest on zadziorniejszą i pewniejszą siebie wersją Brade’a. Z kolei przy Robercie i Antonie śmiałam się do łez.

Styl pani Reichter to czysta magia. Nie znalazłam w nim nic, co utrudniałoby mi czytanie. Do tej pory dziwię się, jak można pisać tak lekko i przyjemnie. Do tego prosty język i – ta dam! Mamy barwne opisy oraz inteligentne dialogi, które nie pozostawiają nic do życzenia.

Ważny jest również serwowany przez autorkę humor, który bardzo pozytywnie wpływa na całą powieść. Były momenty, w których śmiałam się do łez (głównie dzięki ekipie Bitter Grace).  

Muszę jeszcze zwrócić uwagę na tytuły rozdziałów i teksty piosenek wybieranych przez panią Reichter. To naprawdę cudowne, że oprócz chwytającej za serce treści pani Reichter potrafi nadać rozdziałom piękne tytuły, idealnie pasujące do treści, a wszystko dopełnić cudownym soundtrackiem, oddającym klimat powieści. Szczególnie zapadł mi w pamięci tekst jednej piosenki – Lost w wykonaniu Erlenda Bratlanda.
Nie pokazałeś mi gwiazd, Brade… tylko wiarę 

Nie wiem, co mogę jeszcze dodać. Chyba niewiele. Wciąż przed zamkniętymi oczami
widzę ostatnie sceny Ostatniej spowiedzi, czuję smak łez i to uczucie całkowitego załamania. Tom pierwszy przygody Ally i Bradina to coś więcej niż zwykła książka z kilkoma złotymi myślami – o nie! Z Ostatniej spowiedzi możecie wyciągnąć mnóstwo morałów, jest inteligentna i zwraca uwagę na ważne życiowe kwestie. Dla romantyków jest najlepszym wyborem, zaś dla tych rzadko sięgających po tego typu powieści – rewelacyjną okazją do przekonania się o sile dwojga ludzi szukających szczęścia w postaci tego pięknego uczucia.

Nie jest to jakaś tam opowieść o zakochaniu – Ostatnia spowiedź to piękna, cholernie wzruszająca, porywająca i wciągająca historia o prawdziwej miłości, oddaniu, zaufaniu i podejmowaniu właściwych decyzji. Każdy, kto chce poznać definicję miłości powinien przeczytać Ostatnią spowiedź. Uwierzcie mi na słowo – pani Reichter zdefiniowała ją najlepiej.

P.S. Uwielbiam płakać nad książkami. Wiem wtedy, że było warto po nią sięgać i że wrócę do niej wkrótce. Ta oto pozwoliła mi wylać morze łez, a na dodatek pozostawić w mojej czytelniczej duszy ogromny ślad – ślad prawdziwej miłości.


Bo gdy mówi serce, muzyka milknie a słowa bledną

 
9/10
+ "The best of all"
  

24 komentarzy do “046. "Ostatnia spowiedź" - Nina Reichter”

  1. Tak! Jak ja się cieszę, ze Ci się spodobało! Książkę sama niedawno czytałam i jestem zachwycona. Pisząc recenzję wręcz nie mogłam oderwać się od klawiatury. Tak wiele było do powiedzenia! Nie ma słów po prostu coś niesamowitego! A ta scena z piosenką "Lost"? O matko jak ja wyłam. Ale i tak najgorzej było na końcu :( Jak dobrze, że już niedługo drugi tom!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec był masakryczny! Uwielbiam tę książkę pod każdym względem! Scena z "Lost" była cudowna :) Och... w ogóle cała historia Ally i Bradina jest piękna! Ciekawe co będzie w drugim tomie. Tak nie mogę się doczekać!

      Usuń
  2. Świetna książka! A zakończenie po prostu odebrało mi mowę...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już niedługo będę mieć szansę, by przeczytać. Widzę, że mogę się tylko cieszyć :D

    Zapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka wciąż przede mną, ale mam nadzieję, że niedługo jakimś sposobem będę mogła ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Naczytałam się wiele dobrego o tej książce, dlatego chciałabym poznać historię, którą stworzyła Nina Reichter.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię tę książkę i czekam niecierpliwie na kontynuacje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo czytałam pozytywnych opinii na temat tej książki więc pewnie w końcu po nią sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam przeróżne opinie tej książki i chyba raczej jednak nie jest ona dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cały czas zastanawiam się nad tą książką, bo raz czytam pozytywne opinie a raz negatywne i sama nie wiem co zrobić! Po tej recenzji jestem raczej za niż przeciw, ale nadal się waham i linia jest bardzo cienka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już Twój wybór :) Ja też długo opierałam się "Ostatniej spowiedzi" aż w końcu kuzynka wepchnęła mi ją do rąk i, chcąc nie chcąc, przeczytałam. Bestseller, bla, bla, bla, hit internetu, bla, bla bla... Podeszłam obiektywnie do tej książki i muszę powiedzieć... Hm... Jestem romantyczką i oczarowała mnie całkowicie :D

      Usuń
  10. Mnie również początek bardzo poruszył i byłam ciekawa co będzie dalej, niestety dalej było tylko gorzej, dla mnie książki opowiadała głównie o seksie i w życiu nie oceniłabym jej tak wysoko, o czym zresztą sama możesz u mnie przeczytać bo kiedyś już recenzowałam tą książkę. Ja jako romantyczna dusza byłam zniesmaczona zachowaniem Ally i Bradina oraz jego kolegami. Niestety dla mnie wielki zawód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Po części masz rację, bo Ally ze swoimi pomysłami czasami mnie denerwowała, ale ogólnie sądzę, że było świetnie. Każdy ma inny gust :) Cóż to za książka, która nie ma żadnych wad? :D

      Usuń
  11. Powieść stoi na mojej półce, a ja jakoś nie mogę się za nią zabrać, chociaż ciekawości względem jej treści jest nie mała. Po prostu ciągle coś odciąga moją uwagę :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem w połowie tej książki i bardzo mi się podoba :D Ma o niej takie samo zdanie co ty :D
    Zobaczymy co będzie dalej...

    OdpowiedzUsuń
  13. Idzie do mnie pocztą, jestem jej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na mnie niestety takiego dużego wrażenia nie zrobiła..

    OdpowiedzUsuń
  15. Książkę od dawna mam na półce i coś się za nią zabrać nie mogę. Sama nie wiem, dlaczego :/
    pozdrawiam
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  16. zgadzam się całkowicie! odczucia po przeczytaniu miałam identyczne, choc teraz, po kilku miesiącach, mój entuzjazm ostygł.. co pewnie zmieni się po premierze drugiego tomu. to by było za piękne, gdyby i jego udało mi się wygrac w jakimś konkursie ;P
    moim zdaniem jednak Brade nie był ideałem na wygląd (na charakter może za duże słowo, ale blisko.) - wg mnie chłopak mający kobiecą urodę podręcznikowym przykładem ideału męskiej urody byc nie może!

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, czasami denerwował mnie ten "babski makijaż", ale oprócz tego... hm... chyba chciałabym spotkać takiego gościa jak on na swojej drodze :D Jednak najbardziej pokochałam go za charakter :)

      Usuń
  17. Może kiedyś przeczytam.. :) Kiedyś :D ..

    /http://blairsykesopinion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrze, że ją posiadam :D Teraz tylko znajdę czas na przeczytanie... Pewnie będzie to nieprędko :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo mi się ta książka podobała, zakończenie mnie zamurowało i czekam z niecierpliwością na drugi tom. Co do Bradina, to za ideał względem wyglądu osobiście bym go nie uznała :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!