044. "W ofierze Molochowi" - Åsa Larsson

Tytuł: W ofierze Molochowi
Tytuł oryginału: Till offer åt Molok
Autor: Åsa Larsson
Data premiery: 24 stycznia 2013
Liczba stron: 400



Kiruna to małe miasteczko na północy Szwecji, zwykle ciche i spokojne. Tam każdy zna każdego. Cudowną aurę tego zaśnieżonego miejsca burzy pewna tragedia – starsza kobieta zostaje brutalnie zamordowana w swoim domu, a jej wnuk ucieka przed zabójcą i ukrywa się w lesie. Rebeka Martinsson już zaczyna zbierać dowody, kiedy okazuje się, że jej wróg prokurator Carl von Post przekonał ich przełożonego, aby to on poprowadził śledztwo. W ten oto sposób Rebeka zostaje odsunięta od całej sprawy. Nie rezygnuje ze śledztwa i potajemnie zdobywa informacje o tajemniczej śmierci ojca zamordowanej i strasznym, śmiertelnym wypadku jej syna. Czy klątwa wisząca nad tą rodziną dotknie także siedmioletniego wnuka starszej kobiety, Marcusa?



Miłość jest jak pętla. Początkowo luźna. Później zaś im dalej on odchodzi, tym mocniej zaciskający się wokół szyi powróz czuje ona.
(str. 139)



Ostatnimi czasy coraz więcej osób sięga (i zachwala) po szwedzkie kryminały. W czym tkwi cała magia powieści tego gatunku, wychodzących spod pióra szwedzkich pisarzy? Musiałam się tego dowiedzieć sama. Kiedy nadarzyła się okazja, sięgnęłam po dzieło dość popularnej w Polsce pisarki specjalizującej się w kryminałach, a mowa oczywiście o pani Larsson. W ofierze Molochowi to piąta część cyklu o Rebece Martinsson.
Tak jak wspomniałam wcześniej, spokój malutkiej Kiruny na północy Szwecji burzy wieść o morderstwie kobiety z niezbyt pozytywną opinią wśród ludzi. Śmierć o tyle dziwna, że na ciele starszej pani widnieją tajemnicze ślady nakłuć. Natychmiast rusza śledztwo, pod domem kobiety czekają dziennikarze, zaś w prokuraturze dochodzi do kłótni. Rebeka jest wściekła, że przełożony odsunął ją od tej sprawy, ponieważ znała zamordowaną.
Źródło
Początek bardzo mnie zaciekawił. Opisywane w nim zastrzelenie niebezpiecznego niedźwiedzia miało w sobie nutkę grozy i przede wszystkim tajemnicy, która rozwinie się na dalszych kartach historii śmierci Sol Britt Uusitalo. W dodatku przyjemny styl pani Larsson i prosty język sprawił, że chętniej podeszłam do lektury. Autorka nie rusza z akcją od pierwszych stron, lecz najpierw powoli i stopniowo przedstawia nam bohaterów: Rebekę, Kristera, Annę Marię…
O, właśnie! Bohaterowie – chyba najlepsza część powieści pani Larsson. Rebeka zyskała moją sympatię już po pierwszych wzmiankach o niej (ze względu na to, że kochała psy), chociaż czasami denerwowała mnie swoją małomównością i nieumiejętnością okazywania większych uczuć. Pomimo tego polubiłam pannę Martinsson za to, że była twardą, odważną kobietą, potrafiącą odeprzeć słowne ataki von Posta. Sam Carl von Post to wcielenie typowego podłego, „tego niedobrego”, próżnego i wywyższającego się prokuratora chcącego zaistnieć w mediach i prasie poprzez prowadzenie śledztwa poważnego i głośnego morderstwa. W tejże powieści odczuwałam, że pełnił swego rodzaju rolę czarnego charakteru.
Anna Maria Mella została przedstawiona jako zapracowana mamusia, która nie potrafi zapanować nad domowym chaosem. Dzieci, mąż, czepiająca się wszystkiego rodzina, wścibska teściowa, a do tego praca… Anna Maria to postać, której nie da się nie polubić. Z kolei Krister Eriksson urzekł mnie pod każdym względem. Podziwiałam go przede wszystkim za uczucie, jakim obdarzył pozostawionego na pastwę losu Marcusa (alias Dzikiego Psa) i umiejętność zapewnienia mu bezpieczeństwa. Marcus już w zupełności skradł moje serce! Taki mały dzieciak, a potrafi tak zauroczyć…
Widać, że pani Larsson włożyła dużo pracy w kreację bohaterów. Polubiłam ich, ponieważ są bardzo naturalni, chociaż lekko szablonowi (przynajmniej jeśli chodzi o Rebekę i prokuratora von Posta). Autorka zrezygnowała z idealizowania ich i chwała jej za to! Dzięki temu czułam, że czytam powieść, której bohaterami są zwykli ludzie, a nie cudowne maszyny bez wad.



Co mogę powiedzieć o Kirunie? Hm… Dużo. Na pewno ta mała mieścina dodała twórczości pani Larsson specyficznego klimatu. Chyba właśnie to chciała uzyskać autorka; tragiczna śmierć starszej kobiety w niewielkiej miejscowości, w której dominują mroczne lasy i lodowate jeziora, a wszystko to pod pierzyną październikowego śniegu. Groźnie, prawda? Tak więc miejsce akcji, a co za tym idzie – klimat, dostają ode mnie porządnego plusa.



Któż bowiem kocha doskonałość? Nie, miłość chce się troszczyć, a troska wymaga ludzkich wad, potrzebuje zranień i kruchości. Miłość chce leczyć. Doskonałość nie wymaga leczenia. Doskonałość nie może być kochana, a jedynie wielbiona.
(str. 141)



Na uwagę zasługuje również delikatny wątek miłosny. Ta słodka relacja między Rebeką a Kristerem dodała powieści barw. Oprócz kolejnego, dobrego, szwedzkiego kryminału mamy też niewielki romansik. Dla tych, którzy chcą odpocząć od miłosnych wyznań nie będzie to stanowiło żadnego problemu, ponieważ uczucie tych dwóch bohaterów jest lekko przedstawione, ledwie zarysowane.
Źródło
Pani Larsson przedstawia nam jeszcze drugi wątek. Opowiada on o przybyciu nauczycielki Eliny Petersson do dopiero co założonej Kiruny, która zaczyna funkcjonować jak na miasteczko przystało. Nauczycielka zakochuje się w założycielu Kiruny, Hjalmarze Lundbohmie (jest to postać prawdziwa, lecz cały ten wątek fikcyjny) i od tego momentu skazana jest na miłosne wzloty i upadki, co w rzeczywistości prowadzi do strasznej tragedii. Wtedy również pani Larsson wyjaśnia nam kiedy zaczął się spór o wielki majątek potomka Hjalmara Lundbohma. Historia nauczycielki i dysponenta sama w sobie jest ciekawa, ale na dłuższą metę… niepotrzebna. Równie dobrze pani Larsson mogła z niej zrezygnować i rozbudować zagadkę śmierci Sol Britt. Straciła kilkadziesiąt stron na coś, co i tak nie wpłynęło tak bardzo na śledztwo i losy bohaterów.
Drugim minusem W ofierze Molochowi jest za szybkie rozwiązanie śledztwa. Ani się obejrzałam, a bohaterowie już doszli do punktu kulminacyjnego zagadki. Miałam nadzieję, że szukanie sprawcy i odgadywanie jego motywów potrwa trochę dłużej… Niemniej jednak ostatnie strony trzymają w napięciu, zaś morderca to osoba, której w ogóle nie podejrzewałam o zabójstwo Sol Britt.
O dziwo nie zraziły mnie przekleństwa. Uważam wręcz, że dodawały smaczku wielu wypowiedziom i wpływały na lepszy odbiór treści przez czytelnika. Drugą ich pozytywną cechą jest przekazywanie emocji bohaterów, jak wściekłość lub zrezygnowanie.  
Nie ukrywam, że kilka razy w czasie czytania W ofierze Molochowi pojawiły mi się świeczki w oczach i przelałam kilka łez…


Nasze marzenia senne to nie przesłanie od przodków lub bogów, tylko skrywane, zakazane życzenia.
(str. 141)


Źródło
Podsumowując:
Na pewno nie zapomnę przygody z Rebeką, Kristerem, Dzikim Psem i Anną Marią (oraz pozostałymi członkami tejże ekipy). Miała kilka minusów, lecz pod wieloma względami była bardzo dobra. Wciąga i nie pozwala wyjść ze swojego świata. Pani Larsson zwraca uwagę na wierność, miłość, odwzajemnianie uczuć, bezpieczeństwo, strach, gniew i dążenie do celów (co w tym wypadku miało tragiczne skutki). Historia Marcusa i Sol Britt bardzo mi się spodobała, a twórczość pani Larsson przypadła mi do gustu. Z pewnością sięgnę po jej kolejne powieści.
Znalazłam również odpowiedź na pytanie: W czym tkwi cała magia powieści tego gatunku, wychodzących spod pióra szwedzkich pisarzy? A no właśnie w Szwecji! Cała magia tkwi w Szwecji! Największą rolę w całej „cudowności” szwedzkich kryminałów odgrywa specyficzny klimat półwyspu skandynawskiego, długie, mroźne, ciemne zimy, krótkie i słoneczne lata… O, rany. Chyba zakochałam się w szwedzkich kryminałach…

7/10

Za możliwość przeżycia tak wspaniałej przygody w Kirunie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

 

7 komentarzy do “044. "W ofierze Molochowi" - Åsa Larsson”

  1. Jakoś kryminały nigdy mnie nie przekonywały, jednak może sięgnę po tą książkę i się przekonam, bo wydaje się być ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta okładka przeraża nie za każdym razem, kiedy ją widzę... Intryguje mnie ta historia, dlatego na pewno sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od pewnego czasu planuję po nią sięgnąć, lecz dopiero za niedługo może to zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyli warto się skusić - szkoda tylko, że ta okładka jest taka obrzydliwa :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej ładniejsza od oryginalnej :) Ale tak, polecam :)

      Usuń
  5. Czytałam jedną książkę tej pani i podobała mi się może po tą też sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam takie historie, sadze, ze to cos dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!