Tytuł: Miasto zagubionych dusz
Autor: Cassandra Clare
Data premiery: 28 listopada 2012r.
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 556
- Nic mnie to nie obchodzi – oświadczyła
Clary. – On by to dla mnie zrobił. Tylko powiedz, że nie. Gdybym zginęła…
- Spaliłby cały świat, żeby móc
wykopać cię z popiołów.
(str. 26)
Ten,
kto czytał Miasto upadłych aniołów na
pewno pamięta makabryczny koniec czwartej części Darów anioła. W piątej odsłonie przygód Nocnych Łowców Jace nie
jest tym samym chłopcem, którego poznaliśmy w Mieście kości – Sebastian zapanował nad jego duszą i uczynił z
niego swego sługę. Nie ma szans na zniszczenie Sebastiana bez zabicia Jace’a,
bowiem zaklęcie, które połączyło wrogów, jest zbyt potężne, aby normalnie
przerwać więź. Clave odsuwa na bok ratowanie Jace’a oraz poszukiwania syna
Valentine’a, dla nich istnieją ważniejsze rzeczy. Jedynie najlepsi przyjaciele oraz
rodzina złotowłosego Nocnego Łowcy na własną rękę rozpoczynają walkę o duszę i
życie chłopaka.
Pokochałam
Dary anioła od pierwszych stron.
Spotkanie z tak magicznymi postaciami było dla mnie czymś zupełnie nowym,
innym, interesującym. Przeczytanie wszystkich czterech części zajęło mi
zaledwie miesiąc, a po zakończeniu Miasta
upadłych aniołów czułam, że cząstka mojego serca została gdzieś między
kartkami dzieł pani Clare. Wieść o premierze piątej części sprawiła, iż omal
nie spadłam z krzesła, zaś później odliczałam dni do ukazania się książek w
księgarni. Czy było warto czekać?
Powiem
szczerze – bardzo obawiałam się tej części. Przyzwyczaiłam się do tego, że pani
Clare potrafi zaskakiwać czytelników w każdym momencie. To, co stało się na
ostatnich stronach Miasta upadłych
aniołów najpierw wmurowało mnie w ziemię, zszokowało i nie pozwoliło
wyobrażać sobie dalszych losów Clary oraz Jace’a, lecz dopiero później,
zaledwie kilka tygodni przed premierą Miasta
zagubionych dusz blokada zwolniła się i zadałam sobie poważne pytania: Czy
piąta część utrzyma poziom swoich poprzedniczek? Czy Cassandra Clare pójdzie na
łatwiznę i stworzy coś banalnego, co zupełnie nie będzie przypominać
prawdziwych Darów anioła? Czy Miasto zagubionych dusz powali
czytelników? A może odniesie największą w historii twórczości autorki porażkę.
Bez
obaw, mówię poważnie. Wszystko toczy się dalej tymi samymi, magicznymi torami
wyobraźni pani Cassandry Clare.
- (…) Czy to naprawdę miłość, mówić
komuś, że gdyby trzeba wybierać między nim a każdym innym życiem na planecie,
wybrałabyś właśnie jego? Czy to… nie wiem, czy to w ogóle moralny rodzaj
miłości?
- Miłość nie jest moralna czy
niemoralna – oświadczyła Clary. – Po prostu jest.
(str. 150)
Pierwsze,
co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to wątek miłosny. Bynajmniej nie mam na
myśli tylko i wyłącznie głównej pary – to jest sprawa oczywista (choć w niektórych
momentach naprawdę skomplikowana). Autorka w idealny sposób pokazała nam
skomplikowaną relację między Maią a Jordanem, na którą czekałam niecierpliwie.
To, jak powstała między nimi prawdziwa chemia, jest naprawdę warte uwagi i
przesycone najczystszą miłością. Następnie pani Clare wolno przechodzi do
Isabelle i Simona. Tutaj zostałam mile zaskoczona, bo, z ręką na sercu, nie spodziewałam
się tego, że sprawy zajdą tak daleko, co w dużej mierze zawdzięcza się zmianom
w charakterach bohaterów. O tym za chwilę. Tak więc wątek miłosny – rewelacja.
Źródło: google.pl |
Teraz
czas na akcję – ona również nie dała mi chwili wytchnienia. W pierwszej części
wiele działo się na wieść o tym, że Jace żyje. Każdy starał się dowiedzieć jak
najwięcej. W drugiej części powiało na moment spokojem, choć w sumie mogłabym
powiedzieć, że lekką nudą; na jaw wychodzą niecne plany Sebastiana, nowe fakty
i tajemnice, rodzinne sekrety, makabryczna przeszłość ojca… Z kolei część
trzecia obfituje w wiele naprawdę ważnych wydarzeń. Ostatnie sto dwadzieścia
stron trzyma w napięciu i hipnotyzuje do samego końca, jak i również po
przeczytaniu.
- Basia
coquun – rzekł Simon. – Czy jak tam brzmi
to ich motto.
- Descensus
averno facilis Est, „Łatwe jest zejście
do piekła” – poprawił go Alec. – Ty powiedziałeś „Pocałuj kucharza”.
- Cholera – mruknął Simon. –
Wiedziałem, że Jace robi mi dowcip.
(str. 35)
Jedyną
rzeczą, która sprawiała, że nie podchodziłam do Miasta zagubionych dusz z taką radością jak w przypadku poprzednich
części było to, że pani Clare zrobiła z Jace’a postać prawdziwego męczennika. W
połowie lektury jego zachowanie trochę mnie denerwowało, jednak nie można za to
winić autorki – po prostu po raz kolejny w swój magiczny sposób zrobiła
metamorfozę; arogancki Jace zamienił się w swoją marną kopię z duszą
zawładniętą przez zło oraz umysłem pod panowaniem Sebastiana. Z jednej strony
to plus, z drugiej minus, ale nie zrażajcie się tym, bo zakończenie Miasta zagubionych dusz jeszcze Was zaskoczy.
Bez
wątpienia Cassandra Clare uwielbia tworzyć tragicznych bohaterów, bo to, co we
wszystkich pięciu częściach spotkało Jace’a, pozbawiłoby zdrowego rozsądku
normalnych ludzi.
Oczywiście
nie muszę wspominać, że styl pani Clare jest świetny. Uwielbiam sposób w jaki pisze
książki. Rozdziały nie są przepełnione niepotrzebnymi myślami „Co by było,
gdyby…”, akcja toczy się w swoim tempie, a bohaterowie zachowują swoje
poszczególne, najważniejsze cechy charakteru, przez co nie stają się
papierowymi, nic nie wartymi postaciami. Narrator wszechwiedzący pozwala nam
obserwować losy każdego bohatera osobno, co dodaje uroku całości. Dzięki temu
poszczególne wątki splatają się ze sobą i razem dążą do punktu kulminacyjnego.
Czytanie książek pani Clare to dla mnie czysta przyjemność pomieszana z fascynacją.
Jest również mistrzynią tworzenia napięcia, które nie opuszczało mnie aż do
ostatnich stron. Odetchnęłam dopiero przy epilogu.
Nauczyłem się grać na instrumentach
wojny i malować krwią.
(str. 366)
Źródło: google.pl |
Większość
czytelników Darów anioła twierdzi, że
seria mogłaby spokojnie zakończyć się na Mieście
szkła (w końcu tak na początku planowała autorka i tak też uczyniła, póki
nie stworzyła kolejnej części), ale ja uważam, że Cassandra Clare dobrze
zrobiła, tworząc trzy kolejne tomy. Dzięki nim w mistrzowski sposób
przedstawiła nam przemiany bohaterów, opuszczanie własnych kokonów na rzecz
poważniejszych spraw. Właśnie w tych dwóch częściach każdy z nich pokazuje
swoje schowane, drugie „ja”. Isabelle z dziewczyny o własnych zasadach stała
się osobą, która rzuciłaby się w ogień za swoją rodziną, Simon nareszcie
przestał być bojącym się świata stworzeniem i przeobraził się w odważnego,
silnego chłopaka. Clary stanęła oko w oko ze złem – swoim bratem – i nie
cofnęła się ani kroku, chociaż w pierwszej części na pewno by tak postąpiła.
Jace odnalazł w sobie siłę na uwolnienie się od zła i odszukanie właściwiej
ścieżki, jedynie Alec pozostał sobą, ale mimo to nawet w jego zachowaniu widać
drobne zmiany.
Cassandra
Clare potrafiła dostrzec pewne braki w swoich poprzednich dziełach. Jestem pod
ogromnym wrażeniem, bo dla mnie sprawa w trzeciej części Darów anioła była oczywista: zło zostało zniszczone, a dobro na
zawsze zagościło zarówno w Idrisie jak i w nowojorskim Instytucie. Tymczasem autorka
przeanalizowała dotychczas napisane powieści, silne uczepiła się mało istotnych
rzeczy (teraz widać, że tak naprawdę były one bardzo ważne), pociągnęła je za
sobą i bum! – powstało Miasto upadłych
aniołów. Między innymi właśnie za to podziwiam panią Clare.
Omal nie stracił duszy, a blizna
miała mu przypominać o słabości woli i o tym, jak trudno być dobrym.
(str. 511)
Podsumowując:
Miasto zagubionych dusz nie zawiodło
mnie, chociaż są pewne rzeczy, które niespecjalnie pasowały mi do Darów anioła, a w połowie książki
powiało nudną. Na szczęście pani Clare utrzymała ten sam poziom i historia
Nocnych Łowców nadal wciąga. Do kolekcji najlepszych momentów całej serii
dochodzą również te z piątej części. Miasto
zagubionych dusz jak i cała seria to idealna opowieść o tym, że dobro
zawsze zwycięży niezależnie od sytuacji, a zło zostanie zmiażdżone przez
jasność.
Długo
będę przypominać sobie wszystkie wydarzenia, a pomoże mi w tym piosenka, która
zatrzymuje w sobie najlepsze chwile – mowa o Everytime we touch Maggie Reilly.
- Przyznam się, że przećwiczyłem tę
mowę. Przed lustrem, zanim tu przyszłaś.
- I co ona oznaczała?
- Nie jestem pewien. Ale wiem, że
wyglądam cholernie dobrze, kiedy ją wygłaszam.
(str. 540)
Z
czystym sumieniem daję:
10/10
Zastanawiam się, dlaczego przygoda z Miastem zagubionych dusz trwała tak krótko...
"Nienawiść kochanku, wrogu mój kochany...!"
OdpowiedzUsuńWiem, dość poważny cytat jeżeli mówimy o uczuciach do książki, ale jakże trafny w moim wypadku. Nienawidzę tej książki, a jednak ją kocham. Posłałabym ją na stos za to, jest tylko książką, a to, o czym czytam nie dzieje się naprawdę. Za Boskiego Jace'a (a raczej za to, że jest postacią fikcyjną), za dialogi, za wszystko. Ale z tego samego powodu wskoczyłabym w ogień ratować ostatnie kartki. Tej książki nie potrafię (i nie chcę) oceniać obiektywnie. Są takie pozycje, które kocham całym sercem, które już na dobre zostawiły ślad w moim serduchu i choćby ich poziom nagle spadł do minus jeden to i tak bym je kochała. I to właśnie jedna z takich pozycji. Amen.
Wiem, co czujesz, Lirit ;) Wahałam się między oceną 9/10 a 10/10, ale ta druga zwyciężyła :D Naprawdę trudno jest ocenić negatywnie kontynuację dzieła, które zawładnęło Twoim sercem. W tym wypadku sam koniec (tak, przyznam się, płakałam xD) zdecydował o takiej ocenie ^^
UsuńAle muszę przyznać, że piękny komentarz napisałaś ;)
P.S. No właśnie! Dlaczego Jace jest tylko postacią fikcyjną?! Ja chcę Jace'a!
O, dziękuję. Czasami tak mnie "natchnie" i wychodzi co wychodzi...
UsuńLaylo, uwierz mi, ja też. To przez te książki mam takie wysokie wymagania. No nic, trudno. Ale myślę, że gdyby Jace istniał to musieliby zorganizować takie "Małe Igrzyska Śmierci" - jeżeli(!) przeżyjesz to wygrywasz blondyna na własność XD
Ale powiem Ci, że Willa z "Piekielnych Maszyn" też uwielbiam *o*
O matko, muszę dorwać gdzieś książki Cassandry Clare, ciągle o nich słyszę same wspaniałości, a ja jeszcze na żadną nigdzie nie trafiłam... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
D.
Eh, a akurat w księgarni nie było...
OdpowiedzUsuńOd dawna zastanawiam się nad tą serią... chyba kupię ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Jest rewelacyjna :)
UsuńJa jestem jeszcze przed tą częścią i na razie czytam same pozytywne opinie, ale mnie pozostałe części rozczarowały, a "Dary Anioła" nie zajmują w moim sercu szczególnego miejsca, więc zastanawiam się jak odbiorę MZD :)
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie zabrać się za tę serię, bo wszyscy chwalą a ja nie miałam jeszcze okazji po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńOch. Już od dawna ciągnie mnie do tej serii, po tylu zachęcających recenzjach, ale ani czasu na nią nie mam, bo w kolejce inne są a poza tym nigdy w bibliotece jej nie ma. ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
coraz mocniej pogłębia się moje pragnienie na pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńNajwyższa pora wziąć się za tę serię! Przeczytałam mnóstwo pochlebnych recenzji, co do niej, przez co mam na nią jeszcze większą ochotę :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zabrać się za tą książkę :)
OdpowiedzUsuńDostałam ją od chłopaka na święta :D
OdpowiedzUsuńKocham tą serię, jest wprost cudowna. Zawsze jestem w stanie przedzawałowym kiedy czytam książki Cassandry- tak szybko bije mi serce :D Wiem, że ta też nie zawiedzie moich oczekiwań. Nazwisko Clare to marka sama w sobie ;)
Może skusze się ją przeczytać ;-)
OdpowiedzUsuńP.s. W wolnej chwili zapraszam do mnie. :)
Długo opierałam się tej serii, ale... teraz nie mam wyjścia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A mnie jakoś nie kusi perspektywa poznania tej serii.
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tą serię! Po takiej recenzji na pewno się z nią zapoznam. Masz świetny gust muzyczny, "Iron Man" to jedna z moich ulubionych piosenek Black Sabbath, choć osobiście wolę chyba "Paranoid" i "Sweet Leaf" ;-)Pozdrawiam i zapraszam też do siebie :-)
OdpowiedzUsuńcałkiem nieźle się zapowiada.
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam tę serię i wszystko co z nią związane, a ekranizacji wprost się nie mogę doczekać. Wcześniej jakoś nie byłam przekonana, co do aktora grającego Jace'a, ale gdy obejrzałam zwiastun, to zwyczajnie przepadłam.
OdpowiedzUsuńA co do książki, to po prostu muszę ją w końcu dorwać, kupić raczej nie kupię, bo moja przygoda z tą serią została "wypożyczona" w bibliotece, a nie lubię mieć na półce środkowych części, więc teraz czekam sobie spokojnie na jakieś przeceny, żeby kupić całą serię:)
Pozdrawiam:P
I jak zwykle gadam z lekka nie na temat, sorry, tak już ze mną jest:)
UsuńGrrr, a ja nadal nic tej autorki nie przeczytałam! Ciągle odkładam to w czasie, ale mam nadzieję, że niebawem nareszcie się uda :)
OdpowiedzUsuńProsiłabym Cię o przesłanie adresu do wysyłki nagrody na mój e-mail: shetani11@gmail.com Pisałam już do Ciebie e-mail z prośbą o adres, ale może nie doszedł :)
OdpowiedzUsuńHej! Obserwuje Twojego bloga, odwdzięczysz się tym samym? :*!
OdpowiedzUsuńhttp://www.withyoubabyy.blogspot.com/
Fajnego masz bloga, ale szczerze powiem że za bardzo nie interesują mnie książki ; )
OdpowiedzUsuńObserwuję : )
Zapraszam do siebie, może mój Blog Ci się spodoba i zrobisz to samo ; )
Zapraszam : )
kammage12.blogspot.com
Cassandra dopiero będzie się wkradać w moje literackie życie. ;))
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić zaległości z poprzednimi tomami :D
OdpowiedzUsuń