Swego czasu przeczytałam książkę, która zapowiadała się naprawdę ciekawie, a okazała się... totalną klapą. Chciałam przedstawić Wam swoje zdanie na jej temat, chociaż recenzję napisałam kilka miesięcy temu. Co konkretnie nie podobało mi się w powieści autorstwa Lisy Desrochers? Zobaczcie sami ;)
012. Autostradą do Piekła! Lisa Desrochers - Demony. Pokusa
Tytuł: Demony. Pokusa
Autor: Lisa Desrochers
Data premiery: 21 września 2011 r.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 368
"Ale
już mam ją zawołać, kiedy przy krawężniku obok niej zatrzymuje się biały
charger. Najwyraźniej nie tylko ja pilnuję Frannie. I po raz pierwszy cieszę
się, że ma anioła za skrzydłowego."*
Demony. Pokusa to książka, która swoją premierę miała 21.09.2011r.,
ale dorwać udało mi się ją dopiero 18 czerwca 2012 r. Przez kilka dobrych miesięcy stała na
półce i czekała na swoją kolej. Ja sama nie mogłam doczekać się momentu, w
którym sięgnę po tą lekturę i zatopię się między jej stronami. Liczyłam na
świetną zabawę i niezapomniane wrażenia.
Niestety - w pewnych
kwestiach po prostu zawiodłam się.
Po przeczytaniu opisu
książki dowiadujemy się, że główna bohaterka (Frannie) jest kimś wyjątkowym, o
kogo walczą demon i anioł. Zupełnie dwa inne stworzenia, wobec czego szykuje
się walka, rywalizacja, a nawet (w przypadku gatunku paranormal romance)
dylemat dziewczyny między chłopcami.
Kiedy otwarłam książkę na
pierwszej stronie, zauważyłam, że narratorem jest Luc (demon). Następnie ster
przejmowała Frannie i to ona przedstawiała nam świat ze swojego punktu
widzenia. Po kilku rozdziałach dołączył Gabriel, którego... narracji nawet nie
było. Właśnie ta rzecz najbardziej mnie uderzyła - dlaczego możemy widzieć
wszystkie zdarzenia oczami Frannie i Luca, a Gabe'a nie? Przecież to jeden z
głównych bohaterów, przedstawiony w opisie jako heros "do walki z mocami
piekielnymi". On też powinien zasłużyć na swoje pięć minut. Gdy czytelnik
coraz bardziej jest wciągany w historię bitwy o duszę śmiertelniczki,
spostrzega, że oczekiwany wątek miłosny będzie jedynie pomiędzy Lukiem a
Frannie. Oczywiście Gabe jest również wplątany w miłosne gierki Mary Francis.
Ale o tym za chwilę.
Autorka nie wykazała się
niczym szczególnym przy pierwszym spotkaniu Frannie i Luca. Chłopak jest nowym
uczniem, nauczyciel przydziela go do ławki Frannie, ona się nim zachwyca i tak
dalej... Klasyka. Natomiast Gabriel to poznane na imprezie ciacho. Również nic
specjalnego. Takimi sytuacjami pani Lisa Desrochers nie zapunktowała u mnie. W
kluczowych momentach w ogóle nie skupiała się na przekazie, przez co akcja,
która w zamyśle miała być ciekawa, mijała szybko, nie wzbudzając żadnych emocji
u odbiorcy. Kiedy czytałam właśnie taką scenę, myślałam "A taki tam
pojedynek. On ma tylko wypalone oko i zaraz wróci do Piekła". Tutaj
również bez punktów.
Czas na postaci... Więc...
Mary Francis Cavanaugh to
osóbka niezwykle... dziwna. Jej niektóre zachowania bardzo mnie dziwiły, były
wręcz nie na miejscu. Trochę tak, jakby miała odwieczny PMS i ochotę zabić
wszystkich tych, którzy popatrzyli się na nią krzywo, lecz niekiedy stawała się
potulnym, skrzywdzonym przez los barankiem. Polubiłam ją jedynie za to, że
potrafiła spuścić manto odpowiednim osobom w odpowiednim czasie.
Luc...
Demon, który ma za zadanie posiąść duszę Frannie i oznaczyć ją dla Piekła. Miał
być niebezpiecznym i atrakcyjnym stworzeniem zła pod postacią człowieka.
Czasami odnosiłam takie wrażenie, ale kiedy rozpływał się, mówiąc o Frannie jak
o jednym z cudów świata, miałam ochotę potrząsnąć nim i zapytać się
"Jesteś zabójczym demonem czy zakochanym frajerem?".
Gabriel - myślę, że to
bardzo niedoceniona postać w tej książce. Odgrywał raczej rolę starszego brata
Frannie. Mało było jego stróżowania i ochraniania dziewczyny. Częściej udzielał
rad i tłumaczył to, czego nie rozumiała. Czuję niedosyt.
Przejdę teraz to języka i
stylu autorki. Sądzę, że narracja pierwszoosobowa jak najbardziej pasuje do tej
książki, ale czas teraźniejszy już nie. Często występująca akcja i sceny walki
połączone z tym czasem sprawiły, że trudno było mi przebrnąć przez kilka
momentów. Pani Desrochers mogła zastosować czas przeszły - byłoby zdecydowanie
lepiej. Styl autorki z początku wydaje się dziwny, jednak z każdą kolejną
stroną można się do niego przyzwyczaić.
Trochę zraziły mnie
przekleństwa. Uważam, że książki powinny czegoś uczyć, co równoznaczne jest z
zachowaniem odpowiedniego języka, a wulgaryzmy... no cóż. Nie są często i mile
widziane w lekturach.
Rzucającą się również w
oczy rzeczą jest dziwne podobieństwo Frannie do Zoey Redbird z Domu Nocy. Tak
samo ma zmienne nastroje, lubi eksperymentować z uczuciami i zmienia chłopaków
jak rękawiczki. Nieładne zagrania.
PODSUMOWUJĄC
Jako że przeczytałam w
swoim krótki życiu kilkadziesiąt książek i wyrobiłam sobie własne zdanie o
każdej z nich, stwierdzam, że ta zasługuję na taką a nie inną ocenę - 4/10. Ma
wiele wad, ale dla czytelnika niewymagającego wiele będzie dobrą pozycją na
półce.
*Fragment str. 187
8 komentarzy do “012. Autostradą do Piekła! Lisa Desrochers - Demony. Pokusa ”
Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!
To raczej sobie odpuszczę. Nie to, że wymagam jakoś nadzwyczjanie dużo od książke, ale jednak lektura musi mieć swój poziom, żeby wylądować na mojej półeczce.
OdpowiedzUsuńKiedy patrzę na tę książkę przed oczami stają mi dwa najgorsze i najstraszniejsze miesiące mojego życia, bo tyle właśnie zajęło mi przebrnięcie przez stronice tejże opowieści. Osobiście nie widzę ani jednego pozytywu i dziwię się, że Ty, Laylo, jakieś widzisz.. Dla mnie, wszystko co mogłoby być skopane - było i to na wysokim poziomie. Zero oryginalności, postacie są denne, a styl autorki i takie przeskakiwanie z narracjami momentami... mroziło mi krew w żyłach. O ile nie wypowiem się co do postaci Gabe'a, bo jakoś nie przepadam za "tymi dobrymi", to Luc bardzo mnie rozczarował. I to przez wielkie "R". Świetnie to określiłaś mianem "zakochany frajer". Frannie to materiał na osobną historię, absolutnie nic nie podoba mi się w jej osobowości. Książka to totalny niewypał. Z perspektywy czasu zastanawiam się, co mnie skłoniło do jej przeczytania? Nie wiem do dziś. Uważam, że i tak wysoko oceniłaś Panią Desrochers, bo ja dałabym, w przypływie litości i miłosierdzia, dwa na dziesięć możliwych.
OdpowiedzUsuń,,Demony. Pokusa" przeczytałam dość szybko i... do końca nie wiem, co powiedzieć na temat tej książki. Do najgorszych jakie przeczytałam nie należała, ale do tych wygórowanych również nie. Była lekturą jedynie na deszczowy dzień, gdy mój rozum nie pracował najlepiej, i nie musiał się wysilać do zrozumienia fabuły ;)
OdpowiedzUsuńCzy sięgnę po następną część tejże książki? Dobre pytanie...
Pozdrawiam!
A mi się ta książka bardzo podobała. Autorka ma fajny styl pisania, taki inny, interesujący. W książce były wulgaryzmy, ale mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, nie to, że strasznie uwielbiam przekleństwa, czy coś, ale dodały one trochę "charakterku" że tak powiem... xd Lubię również książki pisane w czasie teraźniejszym:)
OdpowiedzUsuńJest to jedna z moich ulubionych książek i mam zamiar przeczytać kolejną część ;d
Nie
OdpowiedzUsuńOd dawna słyszałam o tej książce, ale chyba wyrosłam już z takich typowych paranormal romance - anioły i demony, szablonowa fabuła i po prostu nudny temat oraz sposób pisania.. NIE
POzdrawiam =3
Raczej sobie odpuszczę. Zwłaszcza, że to nie pierwsza negatywna recenzja na temat tej książki :)
OdpowiedzUsuńJejku powiem Ci, że Ty bezwzględna jesteś. Jeździsz równo po autorkach, ale w sumie Ci się nie dziwię. W końcu czytelnik ma prawo wymagać. Taka mnie tylko naszła refleksja, że chyba bałabym się, gdybyś miała oceniać moje opowiadanie. Biorąc pod uwagę, że to totalny niewypał... No nic, do rzeczy. Książka jakoś nawet graficznie nie zachwyca, a takich postaci jak Frannie to ja zbytnio nie trawię. Chyba wolę swojego Le Fanu i powieści gotyckie. mam wrażenie, czy w obecnej literaturze demony przybierają jakiś taki cukierkowy charakter? Pozdrawiam i czekam na kolejną recenzję [taniec-ze-smiercia]
OdpowiedzUsuńUuu.. Ocena bardzo niska.:D Rezygnujemy z czytania.:D
OdpowiedzUsuń