213. "Kuracja samobójców" Suzzane Young

Tytuł: Kuracja samobójców
Tytuł oryginału: The treatment 
Autor: Suzanne Young
Seria/cykl: Program #2
Data premiery: 13 stycznia 2016
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 448


Plaga samobójstw dalej szerzy się wśród młodych ludzi. Sloane i James wiedzą, jak wygląda leczenie według Programu, ponieważ oboje mają je za sobą. Mimo to potrafili odnaleźć się i wrócić do siebie, chociaż zostali pozbawieni jakichkolwiek wspomnień o sobie nawzajem. Program jednak czuwa i obserwuje ich zachowanie. Para podejmuje próbę ucieczki przed Programem, leczeniem i chorobą, ale okazuje się to trudniejsze niż przypuszczali. Dołączywszy do grupy buntowników postanawiają walczyć przeciwko leczeniu, które całkowicie pozbawia ich przeszłości. Od teraz muszą bardzo uważać na to, komu ufają.


Całkiem niedawno wielki zachwyt wywołała we mnie pierwsza część trylogii Program, czyli Plaga samobójców. Początkowy sceptycyzm szybko minął, ponieważ już od pierwszego rozdziału Plaga samobójców mocno wciągnęła mnie do swojego świata i ani się obejrzałam, a cała książka była już za mną. Dawno nie byłam tak zauroczona żadną młodzieżówką, dlatego obowiązkowo musiałam sięgnąć po kolejną część. Kuracja samobójców była długo oczekiwaną przeze mnie kontynuacją, ale zaraz po otrzymaniu egzemplarza książki pojawiły się pewne obawy, czy drugi tom dorówna pierwszemu. Obawy były niestety słuszne, ponieważ kontynuacja w mojej opinii nie dorównała pierwszej części, a właściwie została daleko w tyle za poziomem Plagi samobójców.

Problem Kuracji samobójców tkwi w akcji, która jest nieprzemyślana i źle skonstruowana. Pierwszy tom kończy się w ważnym dla bohaterów momencie, od którego autorka rozpoczyna historię w drugiej części. Zaraz na początku pojawiają się nowe postacie, jest trochę ciekawych wydarzeń, ale po pięćdziesięciu stronach wszystko stawało się coraz nudniejsze. Autorka nie miała w ogóle pomysłu na akcję, dlatego postanowiła wymyślić i wcisnąć między rozdziały jakiś Klub Samobójców (który dla mnie osobiście w ogóle nie miał sensu i nie przyczynił się do niczego w późniejszych wydarzeniach), ciągle przenosiła bohaterów z miejsca na miejsce, robiła dramatyczne rozstania i powroty, sceny zazdrości i tym podobne. Praktycznie z tego składają się dwie pierwsze części Kuracji samobójców. Do tego wszystkiego cały czas toczy się spór o jedną i tą samą rzecz. Trzecia też nie była lepsza, bo dopiero w drugiej połowie miałam wrażenie, że trzymam w rękach dobrą, fajną, przyjemną i wciągającą kontynuację Plagi samobójców, która ma w sobie coś charakterystycznego, przyciągającego Czytelnika, a nawet jakąś lekką tęsknotę spowodowaną brakiem niektórych bohaterów. Szkoda, że dopiero pod sam koniec książka naprawdę zaczęła mi się podobać. Ze smutkiem stwierdzam, że przez ponad trzysta stron naprawdę się męczyłam z czytaniem kontynuacji.

Sytuacji wcale nie poprawia fakt, że niektórzy nowi bohaterowie w ogóle nie przypadli mi do gustu, a główna bohaterka, którą naprawdę polubiłam w pierwszej części, trochę się zmieniła i jej zachowanie zaczęło działać mi na nerwy. Do tego wszystkiego dochodzi próba podtrzymania trójkącika miłosnego. Motyw buntowników wypada bardzo słabo. Naprawdę nie wiem, dlaczego autorka postanowiła tak wszystko ułatwić i stworzyć bez pasji i pomysłu, które były obecne w poprzedniej części Programu. Bardzo się zawiodłam.

Ocenę książki troszkę ratuje fakt, że połowa trzeciej części była całkiem dobra. Nie było w niej wymuszonej akcji, czytało mi się ją naprawdę przyjemnie i z wielką ulgą wróciłam do starego świata Sloane, który tak bardzo zachwycił mnie w Pladze samobójców. Ocenę podnosi też język dostosowany do młodego odbiorcy i przyjemny, lekki styl (chociaż wciąż sceptycznie podchodzę do narracji pierwszoosobowej). Zadowolona byłam też z zakończenia Kuracji. Myślę, że pośród wszystkich minusów te trzy plusy są bardzo ważne.

Po zakończeniu lektury Kuracji samobójców byłam trochę zła. Czekałam na dobrą kontynuację na poziomie pierwszego tomu, a otrzymałam banalną historię ze źle skonstruowaną akcją i szablonowym, schematycznym zachowaniem głównej bohaterki. Zawiodłam się, ale staram się nie myśleć tak intensywnie o sporych minusach drugiego tomu. Pierwsza część podobała mi się tak bardzo, że chętnie sięgnę po trzeci tom. Mimo to po niezbyt udanej kontynuacji do następnej części podchodzę bardzo sceptycznie. Pocieszam się tym, że końcówka Kuracji samobójców pozostawia jakąś małą nadzieję na dobre zakończenie serii.



  6/10
 
 
Za możliwość poznania dalszych losów bohaterów dziękuję Wydawnictwu Feeria
 
 
Program:
Plaga samobójców | Kuracja samobójców | Lek dla samobójców (wkrótce)  

5 komentarzy do “213. "Kuracja samobójców" Suzzane Young ”

  1. Klub Samobójców?! O rany, jak to słabo brzmi... Uwielbiam "Plagę...", ta książka mnie oczarowała i pewnie jak wielu innych ludzi nie mogłam doczekać się kontynuacji. I okropnie czyta się te wszystkie recenzje, w których druga część wypada średnio, żeby nie powiedzieć słabo... :/ Jak można tak zmarnować potencjał. :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm a pierwszy tom mi trochę nadziei na coś dobrego narobił...

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam po nią sięgnąć, a teraz mam mieszane uczucia ;/
    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam ;)
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, kontynuacja wypada duuużo słabiej. W "Pladze" bardzo podobał mi się wątek miłosny pomiędzy Sloane a Jamesem, a tutaj zrobiła się z tego jakaś beznadziejna telenowela :/ Trzeciego tomu chyba nie ma, przynajmniej według GoodReads. Wydaje mi się, że "Lek dla samobójców" to będzie zbiór pozostałych nowelek, no ale zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam od razu sięgnąć po Plagę Samobójców i Kurację samobójców ale po twojej opinii mam wonpliwość co do przeczytania drugiego tomu.

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!