Tytuł oryginału: The spectacular now
Autor: Tim Tharp
Seria/cykl: Myślnik
Data premiery: 22 kwietnia
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 368
Sutter Keely nie
może narzekać na brak towarzystwa (zwłaszcza damskiego). Jest przystojny, pewny
siebie, czarujący i zawsze w centrum uwagi. Kończy liceum, ale przyszłości nie
wiąże ze studiami (w sumie składanie koszul w sklepie z męską odzieżą nie jest
złym pomysłem). Żyje tym, co jest tu i teraz, wśród przyjaciół i zawsze z
alkoholem pod ręką.
Po
jednej z imprez Sutter budzi się na obcym trawniku w ubogiej części miasta i
poznaje Aimee. Aimee to szara myszka, towarzyska porażka, dziewczyna zamknięta
w świecie książek, koni i Kosmosu. Potrzebuje pomocy, więc bohaterski Sutterman
postanawia wciągnąć ją do swojej rzeczywistości i pokazać prawdziwe życie.
Wyjątkowość Aimee sprawia, że Sutter chce być bliżej niej. Pomaga jej, ale jednocześnie
zdaje sobie sprawę, że jej świat bardzo łatwo można zniszczyć.
Tak
właśnie zapowiadała się historia Suttera i Aimee. Romans czuć już na samym
początku, a jeśli dodamy do tego rzeczywistość nastolatków w liceum, może wyjść
ciekawe, wciągające i często zabawne połączenie. Miałam też wrażenie, że czeka
mnie lekka, przyjemna przygoda, do której będę lubiła wracać w przerwie między
kolejnymi książkami. Niestety, trochę się przeliczyłam, ponieważ Cudowne tu i teraz w wielu kwestiach
bardzo mnie rozczarowało.
Zastanawia
Was pewnie, co jest największym problemem powieści Tima Tharpa. Właściwie jest
kilka „większych problemów”, ale zacznę od tego, który w czasie lektury
irytował mnie najbardziej: główny bohater. Z opisu można wywnioskować, że
Sutter to fajny gość, lubiany przez wszystkich i na pewno bardzo ciekawy.
Wielkie było moje zdziwienie, gdy zamiast towarzyskiego i interesującego bohatera
spotkałam płytką postać, która na siłę starała się być zabawna, której poczucie
humoru było na przerażająco niskim poziomie i która była do bólu sztuczna. Może
nie byłoby tak źle, gdyby nie fakt, że powieść pisana jest w pierwszej osobie,
przez co Czytelnik przez 368 stron ma bezpośredni kontakt z głównym bohaterem i
jego przemyśleniami. Sutter chciał być fajny, wyluzowany i obojętny na
otaczającą go rzeczywistość, ale cóż... nie wyszło. To wszystko było po prostu wymuszone. Poza tym
zaskakujące było również to, że główny bohater przez prawie całą książkę nie
rozstaje się z alkoholem – pije w biały dzień, na imprezach, przed jazdą
samochodem, w trakcie jazdy samochodem, przed balem studniówkowym… Poważnie? Już
pomijam fakt, że Sutter wypiera się, iż
jest alkoholikiem, ale sam pomysł takiego przedstawienia „wyluzowania” bohatera
był wyjątkowo głupi i słaby.
Z
postacią głównego bohatera bezpośrednio wiąże się kolejny ogromny minus
powieści: styl autora. Cały czas miałam nieodparte wrażenie, że Tim Tharp stara
się pisać jak John Green – z wyjątkową lekkością i prostotą (co uważam za
najlepszą i największą cechę twórczości Greena). Autor Cudownego tu i teraz również starał się pisać lekko, prosto, na
luzie i bez zbędnych ulepszeń, ale tak jak w przypadku głównego bohatera, tak i
teraz wszystko było wymuszone i sztuczne. Myślę, że styl Tima Tharpa w jakimś
stopniu przyczynił się do takiego (moim zdaniem negatywnego) ukazania głównego
bohatera i innych postaci. Nawet dyskusje, które miały być głębokie i mądre,
wypadły trochę komicznie. Te dwa minusy stoją bardzo blisko siebie i bardzo
mocno zaniżają końcową ocenę lektury.
Na
domiar złego jest jeszcze trzeci minus: zakończenie. Z jednej strony ucieszył
mnie fakt, że nie było ono szablonowe i przewidywalne, ale po dłuższym
zastanowieniu dochodzę do wniosku, że nie miało w ogóle sensu – tak jakby po
tych wszystkich przeżyciach Sutter miał w nosie lekcje dane mu przez życie. Poza
tym postawa głównego bohatera była bardzo nie fair wobec osób, które bardzo
polubiłam w tej książce i które bez wątpienia przyczyniły się do poprawy
charakteru Suttera.
Na
szczęście nie z samych minusów złożona jest powieść Tima Tharpa. Elementem,
który sprawiał, że czytanie było znośne, jest Aimee. Bardzo polubiłam tę
bohaterkę za jej autentyczność i naturalność. W przeciwieństwie do Suttera
Aimee nie była sztuczna i szablonowa, a (jak na szarą myszkę) bardzo
interesująca i często zaskakująca. Zaciekawiły mnie jej zainteresowania, a
sytuacja w domu dziewczyny często sprawiała, że najnormalniej w świecie
współczułam jej. Aimee to w mojej opinii silna postać, kochana, a jednocześnie
jest całkiem sporym plusem książki.
Oprócz
tego do pozytywnych stron powieści śmiało mogę zaliczyć ciekawe przedstawienie
prawdziwej, nastoletniej rzeczywistości. W przeciwieństwie do wielu
młodzieżówek nastolatki to nie tylko grzeczne, ułożone dzieci nauczone na
sprawdzian, które wieczorami po odrobieniu prac domowych lubią poczytać dobrą książkę.
Nie, nie, nie. Tim Tharp temu zaprzecza i pokazuje, że młodzi ludzie w tym
wieku lubią się zabawić. Jednocześnie bardzo fajnie ukazuje pierwsze poważne
wybory, decydowanie o studiach i nieuchronne, trochę smutne rozproszenie się tych
wszystkich ludzi po całym stanie, a nawet jeszcze dalej.
Wiązałam
ogromne nadzieje z Cudowne tu i teraz –
nie oczekiwałam wiele, ale byłam pewna, że przy tej książce oderwę się od
rzeczywistości i powrócę do nastoletniego, książkowego świata. Niestety przez
większość lektury wściekałam się na głównego bohatera i próbowałam przyzwyczaić
się do stylu autora. Oprócz trzech dużych minusów znalazły się dwa plusy, które
uratowały tę książkę, ale z przykrością stwierdzam, że Cudowne tu i teraz to powieść mocno przeciętna, jeśli nie słaba. Na
temat historii Suttera są bardzo różne opinie. Podczas czytania spotykałam się
z tymi bardzo dobrymi, jak i tymi oceniającymi powieść całkiem nisko. Myślę, że
jest to jedna z tych książek, którą trzeba przeczytać samemu i ocenić według
siebie, dlatego wcale nie odradzam Wam lektury Cudownego tu i teraz. Spróbujcie, przekonajcie się sami. Może Wy
zakochacie się w tej historii?
Ale się rozpisałaś ;) jednak trochę mnie zaskoczyłaś, bo kilka istotnych rzeczy w tej książce Cię zirytowało. 'Cudowne tu i teraz' ma na ogół dobre recenzje na blogach. Ja się na ten temat wyrazić nie mogę, bo jej nie czytałam, ale za to oglądałam ekranizację. Film mi się spodobał, a na pewno mnie nie rozczarował- było parę fajnych momentów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Niestety nie ogladałam ani filmu, ani nie czytałam książki, więc nie mogę wyrazić swojej opinii. Mam nadzieje, że niedługo będę mieć okazję ja przeczytać i ocenić.
OdpowiedzUsuńhttp://diamentowe-slowa.blogspot.com ZAPRASZAM DO MNIE
Po twojej recenzji wiem, że nie przeczytam tej książki ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta ksiażka ma tak dużo minusów. Sam pomysł na fabułę wydaje mi się ciekawy, ale nie wiem czy bym wytrwała lekturę ze względu na przedstawienie głównego bohatera.
OdpowiedzUsuńSporo minusów dostrzegłaś, z reguły recenzje raczej chwaliły tę pozycję niż krytykowały. Ale chyba nadal mam ochotę się przekonać na własnej skórce. :)
OdpowiedzUsuńFilm nie za bardzo mi się podobał i po twojej recenzji myśleć,że z książką będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/
Widziałam film i bardzo chciałabym przeczytać książkę. Twoja recenzja jest chyba pierwszą krytyczną na temat "Cudownie tu i teraz". Do tej pory spotkałam się z samymi pozytywnymi opiniami.
OdpowiedzUsuńKurcze, czyli moje przeczucia okazały się słuszne - kiedy tylko usłyszanym o tej książce, byłam bardzo ostrożna. Coś mi w tej historii nie leżało.
OdpowiedzUsuńTak coś czułam, że ta powieść jest przereklamowana. Nie rozumiem, czemu tylu autorów próbuje iść w stronę Greena - szczególnie że nie uważam, by on jakoś genialnie pisał. Wybił się na dość naiwnym GNW i teraz wszyscy próbują tworzyć coś podobnego.
OdpowiedzUsuńTutaj ciekawi mnie postać Aimee, skoro jest naturalna i jako tako wyróżnia się i wychodzi poza szablon. Szkoda tylko, że Sutter jest do kitu, bo główny bohater często dodaje powieści smaczku, o ile jest dobrze napisany.
Film nie za bardzo przypadł mi do gustu (pomimo obsady), a o książce słyszałam różne opinie. Może w wakacje sięgnę, ale nie będę się zbytnio śpieszyć
OdpowiedzUsuńDotąd widziałam raczej mieszane opinie o tej pozycji, jednak żadna nie zachęciła mnie na tyle, bym sięgnęła po powieść. Obawiam się trochę, że przez styl nie byłabym w stanie przebrnąć przez książkę, a i postać głównego bohatera nieszczególnie zachęca (zwłaszcza wspomniana przez Ciebie postawa Suttera w zakończeniu). Na tę chwilę sobie odpuszczę, ale nie skreślam pozycji definitywnie.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że coś z nią jest nie tak ;) Czytałam różne opinie, ale utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że jednak nie warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńChciałabym też zaprosić cię do konkursu na moim blogu, nagrodą jest książka :D
Galeria Książek - zapraszam :)
Widzę mocno mieszane uczucia... Nie porzucam jednak swoich planów i nadal chcę sięgnąć po Cudowne tu i teraz :).
OdpowiedzUsuńJeśli znajdę kiedyś w bibliotece, to przeczytam, ale raczej nie jest to powieść dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki - czytałam twoje recenzje Diabelskich maszyn i może masz ochotę zrobić mój autorski tag powiązany z nimi? Jeśli tak to zapraszam, było by mi bardzo miło :)
http://withcoffeeandbooks.blogspot.com/2015/05/diabelskie-maszyny-tag.html