169. "After. Płomień pod moją skórą" Anna Todd

Tytuł: After. Płomień pod moją skórą
Tytuł oryginału: After
Autor: Anna Todd
Seria/cykl: After #1
Data premiery: 2 lutego 2015
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 632



Osiemnastoletnia Tessa Young ma ułożone życie i wie, co chce osiągnąć. Zaczyna właśnie studia w Waszyngtonie, a co za tym idzie – rozpoczyna życie z dala od rodzinnego domu. Ma kochającego, rok młodszego od siebie chłopaka Noah, zaborczą matkę i życiowy cel w postaci pracy w wydawnictwie. Nie wie jednak, że podczas studiów jej życie zmieni się nie do poznania, a wszystko przez pewnego niebezpiecznego chłopaka. Hardin jest dla Tessy zagadką i niebezpieczeństwem, ale też szansą na poznanie smaku życia.
Pierwsze, co pomyślałam po ujrzeniu zapowiedzi After. Płomień pod moją skórą, to że będzie to powieść z gatunku paranormalnego romansu. Jakże się myliłam. Po przeczytaniu fragmentu na stronie Book Geek przekonałam się, że jest to kolejna powieść z modnego od pewnego czasu nurtu NA. Okładka mnie nie powaliła, bo gdy patrzę na nią, czuję się, jakbym przyglądała się kiepskiej reklamie kiepskiego filmu. Mnóstwo napisów, żarówiasty róż, wielka czcionka… Czy to możliwe, że After… jeszcze przed oficjalnym zaznajomieniem się z treścią zrobiła na mnie negatywne wrażenie? Tak. A im dalej w las, tym gorzej.

Właściwie nie wiem, dlaczego sięgnęłam po powieść Anny Todd. Może to ta okładko-reklama krzycząca, że After… jest sensacją serwisu Wattpad sprawiła, że postanowiłam przekonać się, o co chodzi z tą książką. Cóż, After… faktycznie jest sensacją, ale sensacją pośród najgorszych książek jakie kiedykolwiek przeczytałam, a problem tej książki tkwi we wszystkim.

Główna bohaterka to osoba, która wszystko ma zaplanowane co do minuty. Pilna uczennica, cudowna dziewczyna, idealna córeczka, która słucha matki na każdym kroku, a w jej życiu wieje nudą i monotonią. Do tego jest sztywna, papierowa i pusta. To taka typowa, nieśmiała, szara bohaterka, która przechodzi „wielką” metamorfozę pod wpływem jakiegoś faceta. Zaprzecza sobie samej na każdym kroku, coś w stylu „Nie mogę się z nim zadawać, on jest nieuprzejmy” a po chwili „Czuję do niego przyciąganie, jest mi źle, kiedy się z nim nie widzę”. Uwielbia też wykazywać się upartością i lekkomyślnością, nie reagując na przykład na zakaz wstępu na imprezę. Rzecz jasna wynikają z tego później same nieprzyjemności.

Hardin to postać, która ma zawrócić w głowach Czytelnikom (no, raczej Czytelniczkom). Niegrzeczny, mroczny, zadziorny, arogancki, ale w towarzystwie ukochanej zamienia się w potulnego baranka, który kocha całym swoim mrocznym sercem. Nie muszę chyba dodawać, że tak jak Tessa jest papierowy i pusty, a o ile Tessa w mojej ocenie jest sztywna, tak Hardin jest sztuczny. W jego zachowaniu można dostrzec też błyskawiczne zmiany na stroju. Naprawdę, ten facet jest tak dziwny, tak sztuczny i głupi, że to aż śmieszne. W jednej chwili potrafi być przemiłym gościem, a w kolejnym zdaniu (lub nawet jeszcze w tym samym!) wpada w furię i roztrzaskuje na ścianie lampkę nocną. Choroba psychiczna? Zachwianie emocjonalne? Hardin?

Każda z postaci After. Płomień pod moją skórą jest szablonowa – począwszy od Tessy, poprzez Hardina, Noah, Steph, Zeda, a kończąc na „surowej” matce głównej bohaterki. Najchętniej zafundowałabym Tessie i Hardinowi kilka wizyt u psychiatry, bo to, co oboje wyczyniają na stronach książki zakrawa na groteskę lub poważne problemy z głową. 

Akcja również nie należy do najlepszych. Składa się z kilkudziesięciu różnych sytuacji, non stop powtarzanych, które mają ukazać dziwną relację Hardina i Tessy. Tak naprawdę akcja nie ma w ogóle sensu. Jesteśmy świadkami kilku imprez, wykładów na uniwersytecie, rodzinnych spotkań w posiadłości ojca Hardina, scen zazdrości i gorących chwil między Hardinem i Tessą. Wszystko to mocno sklejone cukrem, sztucznością, idiotyzmem i słabym stylem autorki. Tak właśnie prezentuje się akcja After. Płomień pod moją skórą
 

Z kolei sceny seksu to nic innego jak stale odgrzewany kotlet – niedobry, twardy, spieczony kotlet, który ma dość bycia odgrzewanym na patelni. Wszystko odbywa się na tej samej zasadzie: najpierw kłótnie, wrzaski, wyzwiska i łzy, potem wybuch namiętności, aż w końcu hop do łóżka i wszystko jest okej. Słodkie słówka szeptane w czasie cielesnych zabaw, nagła łagodność (lub czasami wręcz przeciwnie – brutalność!) Hardina i uległość Tessy sprawiały tylko, że wszystko było jeszcze bardziej głupie, przesłodzone, mdlące i śmieszne. Seks był dosłownie wszędzie i nie ograniczał się do sypialni, a bohaterom nie przeszkadzało chociażby to, że znajdują się w biurze Tessy. To tylko potęgowało idiotyzm After. Płomień pod moją skórą

Wisienką na torcie beznadziejności jest styl autorki, który odzwierciedla treść. Jest bardzo prosty, wręcz zbyt prosty, nie ma w sobie niczego charakterystycznego. Śmiało mogę powiedzieć, że autorka pisze jak dziewczynka, która dopiero uczy się pisać. Szału nie ma.

Jedynym pozytywnym akcentem w After. Płomień pod moją skórą jest końcówka. Ten element jako jedyny spośród dziesiątek innych zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Jeden jedyny.



Idiotyzmu After… nie da się opisać w jednej recenzji. Mogłabym wymieniać poszczególne sytuacje i każde komentować, utwierdzając się tym w przekonaniu, że After. Płomień pod moją skórą to lektura bez jakichkolwiek morałów i wartości. Jeśli więc myśleliście, że ta książka będzie jednym z lepszych romansów, jesteście w błędzie. Dla fanów trylogii E.L. James After… będzie świetną książką, ale ja osobiście w trakcie czytania miałam ochotę wywalić ją przez okno.


3/10


After:
Płomień pod moją skórą | Już nie wiem, kim bez ciebie jestem (kwiecień 2015) | After we fell | After ever happy


17 komentarzy do “169. "After. Płomień pod moją skórą" Anna Todd”

  1. WIEDZIAŁAM! Od początku wiedziałam, że będzie to słaba pozycja. Już tylko czekałam, aż sypną się negatywne recenzje, lecz ku mojemu zdumieniu... powieść się wszystkim spodobała... No jak teraz widać - nie wszystkim. Szkoda, że na rzecz nurtu literatury NA, YA, zzaniedbuje się inne gatunki...

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, a tak bardzo chciałam przeczytać i chyba muszę się sama przekonać :P Może jestem mniej wymagającą czytelniczką xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś tak czułam, że to będzie słabe. Nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, aż tak źle? Pamiętam jaki wysyp zdjęć "After..." był na Instagramie, a zaraz potem posypało się mnóstwo recenzji takich jak Twoja. Cóż, niewypał. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście do tej powieści jest mi dalej niż bliżej, i sięgnąć nie mam zupełnej ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę zaczęłam czytać, bo siostra mi poleciła - była nią całkowicie zachwycona, mówiła, że to jedna z najlepszych książek jakie czytała. Ja niestety nie znalazłam w niej żadnego plusa, może dlatego, że jedynym plusem według większości ludzi jest zakończenie tego "dzieła", a ja do tego koca nie dotrwałam. Po prostu nie mogłam znieść bohaterów i głupoty tej książki. Zgadzam się z każdym zdaniem Twojej recenzji, mimo że przeczytałam połowę powieści, wierzę, że jej głupota utrzymuje się do końca. Cóż, najbardziej denerwowały mnie zmiany decyzji Tessy. Była na jakiejś imprezie, upiła się i myślała: "O nie, nigdy się już nie napiję, to takie głupie.", a jeszcze na tej samej stronie opisane zostało jak znowu sięga po alkohol. Raz mówi: "Och, jaki te Hardin okropny, nienawidzę go.", a chwilę potem: "Ojejku, gdzie on jest? Nie mogę bez niego żyć". Zmiany nastroju Hardina też były irytujące, ojj, bardzo. A najgorszy grzech autorki to, moim zdaniem, jej próby porównywania Tessy i Hardina do Elizabeth Bennet i pana Darcy'ego (chyba nie było dosłownie, ale ja to tak odczułam, gdy kłócili się poprzez dyskusję o "DiU" Jane Austen. Hahaha- że niby "nieuprzejmy" Hardin to Darcy? :-) Styl autorki również uważam za beznadziejny, mimo że nie lubię nie wiadomo jak ozdobnie pisanych książek. Ojejku, ale się rozpisałam :-) Świetna recenzja zgadzam się z Tobą w 100%. Książkę na pewno zaliczę do najgorszych jakie w życiu przeczytałam. Ale ani odradzam ani polecam, do koca nie przeczytałam, może innym się spodoba :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie to samo - After jest tragiczne, a jak sobie pomyślę, że to "dzieuło" ma cztery, takie grube tomy, to aż mi się słabo robi. Co za kicz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sporo negatywnych opinii o książce. Chyba ją sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Omijam książki tego rodzaju z daleka, jakoś mnie zupełnie do nich nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zasięgnąwszy informacji u koleżanki Directionerki, odkryłam sekret mierności "After" przed przeczytaniem - i dlatego książki nie kupiłam. Otóż owszem, "After" jest popularne na serwisie Wattpad, ponieważ to nic innego jak długaśne fanfiction o dziewczynie zakochującej się w Harrym Stylesie. Wydano je pewnie na podobnej zasadzie co "50 twarzy Greya" - zmieniono imiona, parę rzeczy i - mamy bestseller. :) Nie dziwi mnie więc Twoja ocena.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hop do łóżka mówisz hehehehehe :) Dobre! Kurczę mi się teraz jakoś NA podoba troszkę późno biorąc pod uwagę mój wiek, ale ta 3 mnie odstrasza...

    OdpowiedzUsuń
  12. No cóż... cieszę się w takim razie, że od początku nie miałam ochoty na tę opowieść. Nic nie stracę :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Ile ludzi, tyle opinii! Sama już nie wiem czy rozglądać się za tą pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta recenzja jest CUDOWNA. To dokładnie co czułam podczas czytania tego, zdecydowanie zakończenie było jedyną ciekawą rzeczą.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi osobiście ta książka bardzo się podobała. Mimo.że postatcie są dość kontrowersyjne to i tak całą serię przeczytałam bez problemu

    OdpowiedzUsuń
  16. Mi osobiście ta książka bardzo się podobała. Mimo.że postatcie są dość kontrowersyjne to i tak całą serię przeczytałam bez problemu

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!