167. "Losing hope" Colleen Hoover

Tytuł: Losing hope
Tytuł oryginału: Losing hope
Autor: Colleen Hoover
Seria/cykl: Hopeless #2
Data premiery: 4 lutego 2015
Wydawnictwo: Otwarte (Moondrive)
Liczba stron: 360



Dean Holder przez trzynaście lat obwiniał się, że tamtego dnia pozwolił małej dziewczynce odejść i sprawił tym, że zniknęła z ich życia – z życia Lesslie, ich rodziców, ojca przyjaciółki i z jego życia. Wraz z jej zniknięciem rozpoczął się jego koszmar. Ona była zaginiona, Les trzymała w sercu straszny sekret, w końcu popełniła samobójstwo, a on został sam, bez żadnej nadziei – aż do pewnego momentu.


Czasami, aby pójść naprzód, trzeba najpierw sięgnąć głęboko w przeszłość.





Hopeless wkradła się do mojego serca pewnego sierpniowego dnia 2014 roku i tam już pozostała. Niezwykła historia Sky i Holdera mocno mnie poruszyła, wstrząsnęła mną, ale również pozwoliła mi oderwać się od rzeczywistości dzięki wspaniałym postaciom, humorowi, wątkowi miłosnemu i paru innym rzeczom, które razem stworzyły jedyną w swoim rodzaju powieść. Sięgnięcie po Losing hope po tak świetnej książce jak Hopeless było moim obowiązkiem, ale pojawiły się też pewne obawy.

Losing hope to historia Holdera poszukującego swojej nadziei przedstawiona z jego perspektywy, czyli taka mała powtórka z Hopeless, ale oczami chłopaka. Najbardziej bałam się dwóch rzeczy: 1) że powieje nudą, bo w końcu po co jeszcze raz pisać to samo, skoro w Hopeless jest wszystko to, co najfajniejsze, 2) że spomiędzy stron będzie wyciekała sama słodycz, bo w mojej opinii pierwszoosobowa narracja plus perspektywa chłopaka pisana przez kobietę to w młodzieżowych książkach głównie zachwycanie się tą jedyną, zapewnianie o miłości, myślenie o miłości, etc., sam cukier. Na szczęście moje obawy w dużej mierze nie doczekały się realizacji, ale nie w ogóle.



Przede wszystkim najbardziej zaciekawił mnie świat Holdera przed poznaniem Sky, jeszcze za życia Lesslie. Tutaj zostałam mile zaskoczona, bo choć długo w nim nie gościmy, to dowiadujemy się całkiem sporo o bohaterze, jego relacji z siostrą, relacji z innymi dziewczynami, o jego rodzinie i życiu po koszmarze z dzieciństwa. Żałuję, że tak szybko autorka zmienia miejsce akcji, bo chętnie dłużej posiedziałabym w tym małym świecie Holdera pełnym wściekłości, pytań, agresji, zrezygnowania i smutku. Później wraz z nim poznajemy Sky, towarzyszymy mu podczas budowania relacji z dziewczyną, podczas odkrywania prawdy i niszczenia świata Sky pełnego złudzeń i kłamstw. Nie pomyślcie, że jest to kopiowanie Hopeless, bo choć wszystkie wypowiedzi i sytuacje zgadzają się co do przecinka, to autorka z każdą stroną odkrywa przed nami nowe cechy Holdera i dodaje też kilka momentów, których w Hopeless nie znajdziecie. 


Postacie książek Colleen Hoover cechuje inteligentny humor, błyskotliwość i mądrość, dlatego z wielką przyjemnością śledzi się ich losy. To właśnie najbardziej uwielbiam w Holderze, Sky, Danielu i Six, którzy całkowicie skradli moje serce. Uwielbiam czytać słowne potyczki bohaterów, zabawne uwagi i być świadkiem najważniejszych, przełomowych momentów i chociaż w Losing hope wiemy, co się stanie, to nie mamy pojęcia, jak przeżywał to Holder – chłopak obarczający się winą za zniknięcie Sky. 

Styl Colleen Hoover to czysta poezja i dałabym się pokroić, żeby pisać tak lekko, prosto, przyjemnie, a jednocześnie pięknie, trafiając w sam środek serca czytelnika, bo tę niezwykłą umiejętność autorka opanowała do perfekcji. Tutaj ciekawą rolę odgrywają nazwy rozdziałów i sama ich długość. Byłam zaskoczona tym, jak autorka potrafiła zbudować napięcie w powieści tak krótkimi rozdziałami, ale trudno jest mi o tym pisać – musicie sami to przeczytać, aby to zauważyć i zrozumieć. 

Jednak niestety spełniła się jedna z dwóch wymienionych przeze mnie obaw. Nie w stu procentach, ale odnalazłam jej ślad na stronach Losing hope. Czasami (na szczęście niezbyt często) wydawało mi się, że jest strasznie słodko, cukierkowo i idealnie, a zachwyt Holdera osobą Sky też był dla mnie zbyt słodki. Plus jest taki, że w większości Holder jest dobrym, uśmiechniętym, pełnym humoru i inteligencji Holderem z Hopeless.

Losing hope jest świetnym, ciepłym i dobrze skonstruowanym dopełnieniem Hopeless, a obie powieści są niczym dwie idealnie pasujące do siebie połówki jabłka. Ta książka nie jest kolejną powieścią, która kiedyś stanie się krótkim, przyjemnym wspomnieniem - ona jest nadzieją. Poprzednia część otworzyła przede mną nowy, cudowny świat, a Losing hope jeszcze raz pokazała mi za co go uwielbiam i dlaczego go wybrałam. Dzięki Hopeless poznałam siłę przebaczenia, a dzięki Losing hope ogromną moc nadziei, której nigdy nie możemy tracić. Obie powieści Colleen Hoover zmieniają życie. Moje odmieniły i jestem z tego powodu szczęśliwa.


7/10


Hopeless | Losing hope | Szukając Kopciuszka



 

12 komentarzy do “167. "Losing hope" Colleen Hoover”

  1. Super recenzja :)
    Nie czytałam jeszcze tej powieści , ale mam na nią wielką ochotę. Kilka miesięcy temu zapoznałam się z Hopeless , które tak jak Tobie, skradło moje serce. Książka pięknie napisana, cudowna, ale opowiadająca o strasznych rzeczkach. Naprawdę nikomu nie życzę tego co przydarzyło się Skay.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  2. Do mnie już idzie, mam nadzieję, że mi się spodoba! Chociaż ten lukier (nawet w niewielkiej ilości) może mi przeszkadzać..

    OdpowiedzUsuń
  3. "Hopeless" było dla mnie czymś nowych, co zrobiło mi totalny bałagan w życiu. I nie mogłam się oderwać od tej książki. Także "Losing hope" muszę przeczytać, mam nadzieję, że nie będę długo czekać

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa recenzja! "Losing hope" leży już u mnie na półce. Niedługo biorę się za czytanie. Nie mogę już doczekać się spotkanie ze Sky i Deanem :)

    http://biblioteczka-dominiki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka przeczytana, teraz czekam na papierową wersję, świetna jest :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę w końcu zapoznać się z pierwszym tomem, a na ten "zapolować" :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zamierzam przeczekać i zaopatrzyć się w nią później. Podobnie miałam z "Hopeless", przeczytałam ją już po tej największej masowej histerii i wreszcie wiedziałam o co tyle szumu. Kupiła mnie całkowicie, a do "Losing Hope" mam podobne obawy co Ty. Ale zapoznam się, z czasem na pewno. :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzecia część ma mieć przetłumaczony tytuł na polski? Dziwne zagranie wydawcy, jak już trzymają się oryginałów, to do końca. Ogólnie seria nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to też było dla mnie dziwne, ale trzeba przyznać, że fajnie się czyta to dopełnienie serii w postaci "Szukając Kopciuszka" :)

      Usuń
  9. Muszę w końcu poznać tę serię! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się doczekać przeczytania Losing Hope! Hopeless było przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hopeless skradła i serce wdarła się w moje myśli i bardzo długo tam pozostała Losing Hope nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!