Tytuł oryginału: Losing hope
Autor: Colleen Hoover
Seria/cykl: Hopeless #2
Data premiery: 4 lutego 2015
Wydawnictwo: Otwarte (Moondrive)
Liczba stron: 360
Dean Holder przez trzynaście lat obwiniał się, że tamtego dnia pozwolił małej dziewczynce odejść i sprawił tym, że zniknęła z ich życia – z życia Lesslie, ich rodziców, ojca przyjaciółki i z jego życia. Wraz z jej zniknięciem rozpoczął się jego koszmar. Ona była zaginiona, Les trzymała w sercu straszny sekret, w końcu popełniła samobójstwo, a on został sam, bez żadnej nadziei – aż do pewnego momentu.
Hopeless wkradła się do mojego serca pewnego sierpniowego dnia 2014 roku i tam już pozostała. Niezwykła historia Sky i Holdera mocno mnie poruszyła, wstrząsnęła mną, ale również pozwoliła mi oderwać się od rzeczywistości dzięki wspaniałym postaciom, humorowi, wątkowi miłosnemu i paru innym rzeczom, które razem stworzyły jedyną w swoim rodzaju powieść. Sięgnięcie po Losing hope po tak świetnej książce jak Hopeless było moim obowiązkiem, ale pojawiły się też pewne obawy.
Losing
hope to historia Holdera poszukującego swojej nadziei
przedstawiona z jego perspektywy, czyli taka mała powtórka z Hopeless, ale oczami chłopaka.
Najbardziej bałam się dwóch rzeczy: 1) że powieje nudą, bo w końcu po co
jeszcze raz pisać to samo, skoro w Hopeless
jest wszystko to, co najfajniejsze, 2) że spomiędzy stron będzie wyciekała
sama słodycz, bo w mojej opinii pierwszoosobowa narracja plus perspektywa
chłopaka pisana przez kobietę to w młodzieżowych książkach głównie zachwycanie
się tą jedyną, zapewnianie o miłości, myślenie o miłości, etc., sam cukier. Na
szczęście moje obawy w dużej mierze nie doczekały się realizacji, ale nie w
ogóle.
Przede
wszystkim najbardziej zaciekawił mnie świat Holdera przed poznaniem Sky,
jeszcze za życia Lesslie. Tutaj zostałam mile zaskoczona, bo choć długo w nim
nie gościmy, to dowiadujemy się całkiem sporo o bohaterze, jego relacji z
siostrą, relacji z innymi dziewczynami, o jego rodzinie i życiu po koszmarze z
dzieciństwa. Żałuję, że tak szybko autorka zmienia miejsce akcji, bo chętnie
dłużej posiedziałabym w tym małym świecie Holdera pełnym wściekłości, pytań,
agresji, zrezygnowania i smutku. Później wraz z nim poznajemy Sky, towarzyszymy
mu podczas budowania relacji z dziewczyną, podczas odkrywania prawdy i
niszczenia świata Sky pełnego złudzeń i kłamstw. Nie pomyślcie, że jest to
kopiowanie Hopeless, bo choć
wszystkie wypowiedzi i sytuacje zgadzają się co do przecinka, to autorka z
każdą stroną odkrywa przed nami nowe cechy Holdera i dodaje też kilka momentów,
których w Hopeless nie znajdziecie.
Postacie
książek Colleen Hoover cechuje inteligentny humor, błyskotliwość i mądrość,
dlatego z wielką przyjemnością śledzi się ich losy. To właśnie najbardziej
uwielbiam w Holderze, Sky, Danielu i Six, którzy całkowicie skradli moje serce.
Uwielbiam czytać słowne potyczki bohaterów, zabawne uwagi i być świadkiem
najważniejszych, przełomowych momentów i chociaż w Losing hope wiemy, co się stanie, to nie mamy pojęcia, jak
przeżywał to Holder – chłopak obarczający się winą za zniknięcie Sky.
Styl
Colleen Hoover to czysta poezja i dałabym się pokroić, żeby pisać tak lekko,
prosto, przyjemnie, a jednocześnie pięknie, trafiając w sam środek serca
czytelnika, bo tę niezwykłą umiejętność autorka opanowała do perfekcji. Tutaj
ciekawą rolę odgrywają nazwy rozdziałów i sama ich długość. Byłam zaskoczona
tym, jak autorka potrafiła zbudować napięcie w powieści tak krótkimi
rozdziałami, ale trudno jest mi o tym pisać – musicie sami to przeczytać, aby
to zauważyć i zrozumieć.
Jednak
niestety spełniła się jedna z dwóch wymienionych przeze mnie obaw. Nie w stu
procentach, ale odnalazłam jej ślad na stronach Losing hope. Czasami (na szczęście niezbyt często) wydawało mi się,
że jest strasznie słodko, cukierkowo i idealnie, a zachwyt Holdera osobą Sky
też był dla mnie zbyt słodki. Plus jest taki, że w większości Holder jest
dobrym, uśmiechniętym, pełnym humoru i inteligencji Holderem z Hopeless.
Losing
hope jest świetnym, ciepłym i
dobrze skonstruowanym dopełnieniem Hopeless, a obie powieści są niczym
dwie idealnie pasujące do siebie połówki jabłka. Ta książka nie jest kolejną
powieścią, która kiedyś stanie się krótkim, przyjemnym wspomnieniem - ona jest
nadzieją. Poprzednia część otworzyła przede mną nowy, cudowny świat, a Losing
hope jeszcze raz pokazała mi za co go uwielbiam i dlaczego go wybrałam.
Dzięki Hopeless poznałam siłę przebaczenia, a dzięki Losing hope
ogromną moc nadziei, której nigdy nie możemy tracić. Obie powieści Colleen
Hoover zmieniają życie. Moje odmieniły i jestem z tego powodu szczęśliwa.
7/10
Hopeless | Losing hope | Szukając Kopciuszka
Super recenzja :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej powieści , ale mam na nią wielką ochotę. Kilka miesięcy temu zapoznałam się z Hopeless , które tak jak Tobie, skradło moje serce. Książka pięknie napisana, cudowna, ale opowiadająca o strasznych rzeczkach. Naprawdę nikomu nie życzę tego co przydarzyło się Skay.
Pozdrawiam,
Do mnie już idzie, mam nadzieję, że mi się spodoba! Chociaż ten lukier (nawet w niewielkiej ilości) może mi przeszkadzać..
OdpowiedzUsuń"Hopeless" było dla mnie czymś nowych, co zrobiło mi totalny bałagan w życiu. I nie mogłam się oderwać od tej książki. Także "Losing hope" muszę przeczytać, mam nadzieję, że nie będę długo czekać
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja! "Losing hope" leży już u mnie na półce. Niedługo biorę się za czytanie. Nie mogę już doczekać się spotkanie ze Sky i Deanem :)
OdpowiedzUsuńhttp://biblioteczka-dominiki.blogspot.com
Książka przeczytana, teraz czekam na papierową wersję, świetna jest :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zapoznać się z pierwszym tomem, a na ten "zapolować" :P
OdpowiedzUsuńZamierzam przeczekać i zaopatrzyć się w nią później. Podobnie miałam z "Hopeless", przeczytałam ją już po tej największej masowej histerii i wreszcie wiedziałam o co tyle szumu. Kupiła mnie całkowicie, a do "Losing Hope" mam podobne obawy co Ty. Ale zapoznam się, z czasem na pewno. :))
OdpowiedzUsuńTrzecia część ma mieć przetłumaczony tytuł na polski? Dziwne zagranie wydawcy, jak już trzymają się oryginałów, to do końca. Ogólnie seria nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTak, to też było dla mnie dziwne, ale trzeba przyznać, że fajnie się czyta to dopełnienie serii w postaci "Szukając Kopciuszka" :)
UsuńMuszę w końcu poznać tę serię! :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać przeczytania Losing Hope! Hopeless było przepiękne!
OdpowiedzUsuńHopeless skradła i serce wdarła się w moje myśli i bardzo długo tam pozostała Losing Hope nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuń