162. "Dom na plaży" Sarah Jio

Tytuł: Dom na plaży
Tytuł oryginału: The bungalow
Autor: Sarah Jio
Seria/cykl: --
Data premiery: 14 lipca 2014
Wydawnictwo: Między Słowami
Liczba stron: 304



Życie dwudziestokilkuletniej Anne jest idealnie zaplanowane. Córce bogatych, lubianych w okolicy i szanowanych rodziców żyje się bardzo lekko. Wystawne przyjęcia i wieczory w drogich klubach to norma, a do tego czeka ją ślub z mężczyzną, którego zna od wielu lat. Ale Anne wcale nie chce kariery idealnej pani domu. Pragnie poznać smak prawdziwego życia z daleka od rodzinnego miasteczka, dlatego zgłasza się do oddziału pielęgniarek stacjonujących na Bora-Bora. Tam między nią a pewnym żołnierzem narodzi się niesamowite uczucie, ale czy ich związek ma szansę przetrwać, gdy piękna wyspa przestanie być rajem na Ziemi?
Potrzebowałam dobrej literatury kobiecej lub wciągającego romansu – coś na miarę twórczości Diane Chamberlain, Ka Hancock lub Cecelii Ahern. Potrzebowałam czegoś, co pozwoli mi na chwilę zniknąć i zająć się poważnymi decyzjami bohaterów książkowych, ich dylematami i wyborami. Wtedy natknęłam się na twórczość Sarah Jio, a po przeczytaniu opisów kilku jej książek postanowiłam po nie sięgnąć. Zainteresowały mnie dosyć wysokie oceny no i przede wszystkim pomysły na powieści. Wybór padł na Dom na plaży, który zebrał chyba najwyższe noty. Tylko czy historia Anne – według rekomendacji – faktycznie była piękna, wzruszająca, wyciskająca łzy i wciągająca?


I tutaj z ogromnym bólem serca muszę powiedzieć: nie. Dom na plaży wcale nie był piękny, wzruszający, wyciskający łzy i wciągający. Zapytacie pewnie, dlaczego? Co było nie tak w tej książce? Zacznijmy od początku.
Prolog był obiecujący. Co prawda pierwszoosobowa narracja w ogóle mi nie pasowała do tej powieści, nadawała sztuczności tekstowi, ale Sarah Jio ciekawie rozpoczęła powieść, a ja głęboko wierzyłam w to, że mnie porwie. I wtedy przyszedł czas na pierwszy rozdział i pierwsze zaskoczenie. Okazało się bowiem, że akcja Domu na plaży toczy się głównie podczas II wojny światowej, a ponieważ uwielbiam powieści osadzone w tamtych realiach, historia Anne natychmiast dostała ogromnego plusa. Ale to by było na tyle w kwestii plusów i niespodzianek.
Przez całą powieść denerwował mnie niedojrzały styl autorki, która pisała jak nastolatka rozpoczynająca przygodę z pisarstwem. Dialogi były ciągle przerywane opisami ruchu, myśli i emocji. Rzadko kiedy natrafiałam na przyjemną, płynną konwersację między bohaterami lub na przyjemne dialogi budujące napięcie i odpowiedzialne za emocje Czytelnika. I tutaj pojawia się kolejny minus, bo Sarah Jio uwielbia kłaść nacisk na emocje głównej bohaterki, co wcale nie sprawiało, że (w zależności od sytuacji) współczułam jej, cieszyłam się, byłam smutna, uśmiechnięta czy zdenerwowana. Przez to wydawało mi się, że Anne wcale nie ma ponad dwadzieścia lat. Wręcz przeciwnie – według mnie zachowywała się jak chichocząca nastolatka, która wybrała się w podróż z dala od domu, aby poczuć smak prawdziwego życia.
Bohaterowie również nie są mocną stroną Domu na plaży. Są papierowi, sztuczni, a niektórzy (jak obiekt westchnień Anne na Bora-Bora, czyli Westry) nadmiernie wyidealizowani. Nie czułam z nimi żadnej więzi. Śmiało mogę powiedzieć, że wielu z nich denerwowało mnie swoją sztucznością, głupotą i lekkomyślnością, a już zupełnie zaskakiwali mnie (rzecz jasna negatywnie) swoimi reakcjami nieadekwatnymi do sytuacji, w których się znajdowali. Czułam się, jakbym czytała marną młodzieżówkę z nastolatkami, które postanowiły udawać przesadnie dorosłych. To wcale dobrze nie brzmiało i wyglądało. Ponad to często nie zgadzałam się z postępowaniem Anne, która momentami zachowywała się naprawdę idiotycznie. Jedyną osobą, którą naprawdę polubiłam, był narzeczony Anne – Gerard. 
W powieści czuć klimat lat czterdziestych dwudziestego wieku, ale nic wielkiego się nie dzieje. Myślałam, że skoro trwa II wojna światowa, to Sarah Jio zaprezentuje Czytelnikom coś więcej oprócz klimatu, lecz znów zawiodłam się na całej linii. Do tego dochodzi wszechobecna sztuczność oraz przesłodzone zakończenie i voilá – mamy zawiedzioną, zniesmaczoną czytelniczkę.

Z całego serca liczyłam na to, że Sarah Jio dołączy do grona moich trzech ulubionych autorek (z literatury kobiecej/obyczajowej), ale po tej powieści niestety tak nie będzie. Nie skreślam twórczości pani Jio i mam zamiar sięgnąć po kolejne jej powieści, bo chcę przekonać się, czy faktycznie nie pisze wystarczająco dobrze, czy też Dom na plaży po prostu troszkę jej nie wyszedł. Czy polecam? To zależy. Jeśli czekacie na historię trzymającą w napięciu, pełną wzruszeń i poważnych dylematów, Dom na plaży raczej nie spełni Waszych oczekiwań. Natomiast jeśli macie ochotę na lekką, niezobowiązującą powieść, ta będzie całkiem dobrym wyborem. A ja, no cóż, trochę się zawiodłam.


5/10


Inne książki Sarah Jio:
Kameliowy ogród | Marcowe fiołki | Dom na plaży | Jeżynowa zima | Dom na jeziorze (16 lutego 2015)

 

10 komentarzy do “162. "Dom na plaży" Sarah Jio”

  1. bardzo cenię takie recenzje

    OdpowiedzUsuń
  2. Ups. Chyba lepiej sobie podarować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja polubiłam tę książkę i historia ogromnie mi się spodobała :)
    Jeśli miałabym polecić ci jakąś książkę tej autorki, to byłaby to zdecydowanie Jeżynowa Zima. Pokochałam tę książkę!
    Pamiętasz może Elliota, tego 'niedostępnego' żołnierza? Mogę Ci zdradzić, że w Marcowych Fiołkach jest on jednym z głównych bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, z racji tego, że nie wiem czy podołam w tym roku wyzwaniu 52 książek (chociaż myślę, że dam radę i co bardziej - chcę czytać więcej i więcej), po tą raczej nie sięgnę jak na razie... Poza tym hm, nie wiem, nie przemawia jakoś do mnie ta historia. ;)
    Pozdrawiam,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiam na dość skrajne recenzje tej książki, chociaż ogólnie autorka ma chyba spore grono fanów. Nie jestem specjalną miłośniczką literatury kobiecej, ale myślę, że sięgnę po jakąś powieść Jio. Nie wiem tylko czy będzie to akurat " Dom na plaży".

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytuję takich książek i pomimo, ze mam ją w biblioteczce swojej, to jej nie przeczytam, bo okazała się po prostu nietrafionym prezentem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jeszcze nie rozpoczęłam mojej przygody z literaturą kobiecą... Bardzo chciałabym sięgnąć po książki Diane Chamberlain, ale nie sądzę, aby piętnaście lat był odpowiednim wiekiem na te klimaty ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. U, szkoda, że książka okazała się słaba, bo o tej autorce póki co każdy wypowiada się dosyć pochlebnie. No cóż, każdemu może się zdarzyć słabsze dzieło ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo chciałam poznać tę autorkę i marzyła mi się właśnie ta książka. Mimo wszystko, dalej pragnę poznać twórczość tej kobiety.

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!