Tytuł oryginału: Ship Breaker
Autor: Paolo Bacigalupi
Data premiery: 6 marca 2013r.
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 286
Nailer nie ma
łatwego życia. Wychowywany przez ćpuna i alkoholika musi sam zarobić na siebie
i ojca, aby mogli cokolwiek zjeść. Od dziecka pracuje w lekkiej ekipie jako
złomiarz, a jego zadanie polega na wyciąganiu z wraków statków rozbijających
się na plaży Bright Sands Beach miedzianych kabli. Codziennie musi wyrobić swój
przydział i nikogo nie obchodzi to, że podczas pracy może mu się coś stać; Bapi
dowodzi całą lekką ekipą i cieszy się z władzy nad zwykłymi złomiarzami,
Fuksiarz liczy zyski z rozbierania statków, a ojciec zapomina, że ma syna.
Świat nastoletniego Nailera wywraca się do góry, kiedy po sztormie, prawdziwym
niszczycielu miast, wraz z przyjaciółką Pimą zauważa rozbity kliper. Cała
załoga zginęła podczas burzy, lecz przeżyła jedna osoba – piękna, bogata
dziewczyna, która może zapewnić Nailerowi lepsze życie.
Po
niedawno przeczytanej powieści pani S.J. Kincaid (mowa tu o wspaniałej lekturze
pt. Insygnia. Wojny światów)
zapragnęłam znów przenieść się do świata literatury fantastycznej, gdzie życie
wygląda zupełnie inaczej niż w dobrze nam znanych romansach paranormalnych dla
młodzieży oraz innych książkach, w których głównym tematem jest miłość.
Przyznajcie sami, że ciągłe czytanie o pierwszym zakochaniu, cudownych oczach
tego jedynego i przyspieszonym pulsie na jego widok w pewnym momencie może
okazać się nudne. Z dziełem pana Bacigalupiego wiązałam duże nadzieje. Kiedy
ujrzałam opis Złomiarza wiedziałam,
że koniecznie muszę przeczytać książkę docenianego za granicą amerykańskiego
autora, w końcu dorobek w postaci tylu fantastycznych powieści i nagród
literackich musi świadczyć o bardzo dobrym warsztacie pisarskim. Tak więc
sięgając po Złomiarza oczekiwałam
kolejnej, wspaniałej, wciągającej historii, również z przyszłości. Czy tak
było?
„- No cóż, na razie nie planuję
umierać.
- Nikt nie planuje”
(str.
224)
Głównym
bohaterem jest nastoletni Nailer – chudy chłopiec idealnie pasujący do
lekkiej
ekipy, w której trzeba przedzierać się wąskimi kanałami w celu odnalezienia
miedzianych kabli, tak cennych dla złomiarzy. Jego postać wydała mi się bardzo
ciekawa. Pomimo tylu przeciwności losu (brak matki, uzależniony od alkoholu i
narkotyków ojciec, trudne życie na plaży) chłopak z podniesioną głową idzie
dalej i jest w stanie raz za razem wybaczać ojcu kolejne ciosy pięścią lub
pasem. Kto z nas znalazłby w sobie tyle siły na ciągłe znoszenie takiej
atmosfery w domu? Nailer dobrze wie, że mogą spotkać go jeszcze gorsze rzeczy.
Jest jedno małe „ale”, otóż wiek głównego bohatera. Z opisu wiemy, że chłopiec
ma naście lat – a konkretniej? Uważam, że to ważna informacja, bo dzięki niej
jesteśmy w stanie lepiej wyobrazić sobie Nailera. W końcu jest różnica między
siedemnastolatkiem a czternastoletnim chłopcem, prawda? Za brak tej informacji
na samym początku z mojej strony daję
małego minusa.
Źródło |
Kreacji
pozostałych bohaterów nie mogę się czepiać. Pima jest bardzo inteligentna,
odważna i silna. Pełni rolę najlepszej przyjaciółki jak i siostry Nailera,
jedynej bliskiej osoby na całej plaży, pomijając ojca-awanturnika. Zawsze jest po stronie wyrozumiałej matki
Sadny, która w całej powieści odgrywa dużą rolę. Szczęściara, czyli dziewczyna
uratowana z rozbitego klipra, to postać bardzo sprytna, mądra i ciekawa. Autor
świetnie poradził sobie z jej charakterem, bo oprócz cech pozytywnie
wpływających na jej wizerunek dodał również takie, które świadczą o jej bogatym
pochodzeniu – jest przemądrzała i często zapomina w porę ugryźć się w język.
Pan Bacigalupi naprawdę dobrze wykreował również ojca Nailera. Momentami
naprawdę bałam się Richarda Lopeza, który był w stanie zabić samym wzrokiem.
Jego dwulicowość była bardzo realistyczna – w jednej chwili mówił Nailerowi, że
wypruje mu flaki, jeśli sprzeciwi się jeszcze raz tylko po to, aby za chwile
powiedzieć, że są rodziną i powinni trzymać się razem. W skrócie: mało
człowieka, więcej bestii (zwłaszcza po spotkaniu z „kryształem” lub whiskey).
Ciekawymi postaciami stworzonymi przez autora są półludzie. Ich dominujący
charakter i pewne cechy były w brawurowy sposób przedstawione przez pana
Bacigalupiego. Za bohaterów daję ogromnego plusa.
„- Wszyscy giniemy – zadudnił Młot.
– Tylko rodzaj śmierci można sobie wybrać.”
(str.
161)
Miejsce
akcji – Zatoka Meksykańska w przyszłości – to taki zakątek świata, w którym
nikt nie chciałby żyć. Slumsy pełne ludzi podobnych do ojca Nailera, rdza,
brud, plamy ropy
na zaśmieconych rzekach i wszechogarniająca szarość budują
naprawdę nieciekawą rzeczywistość. Jedyne, czego zabrakło mi w tym elemencie
powieści, to właśnie wspomniana w opisie przyszłość. Nie potrafiłam sobie jej
wyobrazić. Sądziłam, że to raczej jakieś ubogie państewko na końcu świata, a
nie Nowy Orlean w przyszłości. Pomimo tej małej niedogodności uważam, iż taki
obraz upadłych wielkich miast jest świetny. Budzi grozę oraz podziw dla autora.
Bynajmniej nie chciałabym znaleźć się w takim miejscu.
Źródło |
Kolejną
rzeczą o której należy wspomnieć jest sama akcja. Nie pędzi ona w zawrotnym
tempie, raczej powoli, spokojnie, momentami trochę przyspiesza i za chwilę
zwalnia. Dla miłośników wartkiej akcji może być to minus. Radzę wam, abyście
nie zwracali uwagi na ten element – ostatnie strony przysłaniają wady wolnego
tempa. Tak świetnego punktu kulminacyjnego nie spotkałam od bardzo dawna,
uwierzcie mi. Autor trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Gdy myślałam,
że już zapanuje spokój, okazywało się, że nadciąga kolejne zagrożenie. Nie mogę
wyjść z podziwu!
Największą
wadą Złomiarza jest nudny początek.
Kilka pierwszych rozdziałów były dla mnie istną katorgą, ale później wszystko
idzie z górki. Nie zrażajcie się małym falstartem – dla późniejszych wydarzeń
warto przebrnąć przez nieciekawy wstęp do historii Nailera.
„Rodzina. To tylko takie słowo.
Teraz wiedział nawet, jak się je pisze. Widział te litery, jedna za drugą. Ale
był to także symbol. I ludzie uważali, że wiedzą, co to znaczy. Używali go
wszyscy. Złomiarze. Ojciec. Załoga Nieustraszonego. Młot. To była jedna z tych kwestii, gdzie
każdy miał jakieś zdanie – że do rodziny się idzie, jak już nic innego nie
zostało, że rodzina zawsze będzie dla ciebie, że krew jest gęstsza od wody,
tego typu rzeczy.
Jednakże, kiedy się zastanawiał, wydało mu
się, że większość tych słów i pojęć to tylko dobra wymówka dla ludzi, żeby
zachowywać się źle i myśleć, że to im ujdzie na sucho."
(str.
243)
Podsumowując:
Dzieło
pana Bacigalupiego, chociaż nie jest lekturą górnych lotów, zapadającą w pamięć
i nie pozwalającą oderwać się czytelnikowi od niej, może okazać się dla was
czymś naprawdę dobrym. Jeżeli lubicie czytać powieści o przyszłości, trudnych
losach głównych bohaterów i ogromnych szansach do wykorzystania, powinniście
sięgnąć po tą pozycję. Ot, tak przyjemna powieść na coraz cieplejsze wieczorki.
Osobiście uważam, że warto było spotkać się ze Złomiarzem, przeżyć kilka świetnych momentów i poznać niekoniecznie
kolorową przyszłość.
7/10
Za świetną lekturę dziękuję Młodzieżowemu Klubowi Recenzenta
Złomiarz już do mnie leci i po tych kilku przeczytanych wszystkich recenzjach - nie mogę się go doczekać. Pewnie zwrócę uwagę na to, że akcja raz biegnie powoli, a raz szybko (jak zwykle :D), ale mam nadzieję że przypadnie mi tak jak Tobie.
OdpowiedzUsuńNa razie mam inne książki do czytania, ale może kiedyś jak znajdę trochę czasu to rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym się za nią zabrała.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać tę książkę, bo bardzo mnie zaintrygowałaś :)
OdpowiedzUsuńTreść - Tak.
OdpowiedzUsuńOkładka - TAK!!!
Czyli spełnione wszystkie kryteria, żebym zabrał się za tę pozycję :). Mimo, że jest to dość nowa książka to może znajdę ją w swojej bibliotece... Marzenie ściętej głowy ;P.
Pozdrawiam!
Melon
Twoja recenzja bardzo mnie zacheciła do przeczytania tej książki. Jedna z najlepszych jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńCzytałam, mi się też podobała:)
OdpowiedzUsuńŚwietna i szczegółowa recenzja :D Cieszę się, że mam tę powieść na półce i już niedługo będę się mogła z nią zapoznać :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuń