029. Gennifer Albin - "Przędza"


Recenzja przedpremierowa 

 Tytuł: Przędza
Tytuł oryginału: Crewel
Autor: Gennifer Albin
Data premiery: marzec 2013
Liczba stron: 322
 

Świat jest wielką tkaniną złożoną z milionów najróżniejszych włókien. W porównaniu z całym olbrzymim Arrasem ludzie stanowią niewielką część ogromnej sieci grubych, misternie plecionych nici. Każda rzecz ma swoje odpowiednie miejsce, ilość obywateli jest stale kontrolowana przez władze Arrasu, nigdy nie panuje tam głód, zaraza ani klęski żywiołowe. W takim razie kto utrzymuje wszystko dookoła w idealnej równowadze?  Kto panuje nad pogodą i dostarczaniem żywności? Kto usuwa słabe, niepotrzebne włókna, aby mogły powstać nowe jednostki życia? Kto bierze odpowiedzialność za każdy zły splot?

Adelice jest jedną z nich – potężnych, pięknych Kądzielniczek, które mają w swoich rękach ogromną władzę. Tak jak one potrafi kształtować czasoprzestrzeń i tkać rzeczywistość, lecz oprócz swych umiejętności ma także jeszcze jeden dar. Zamiast szczycić się nim wśród wymądrzających się Kądzielniczek i stać się prawdziwą gwiazdą, dziewczyna ukrywa go, aby bezwzględni władcy Arrasu nie wykorzystali jej zdolności w złych celach. W związku z tym stara się oblać egzamin, co (niestety) nie do końca wydaje się takie łatwe, i trafia do akademii dla młodych Kądzielniczek. Na początku bycie „tą, która chciała uciec” nie ułatwia życia Adelice, ale każdy kolejny dzień w szkole dla dziewcząt stawia przed nią nowe wyzwania, zagrożenia, sekrety i wiele innych niebezpiecznych pułapek.

Kształtowanie czasoprzestrzeni? Tkanie rzeczywistości? Brzmi dziwnie, lecz również niezwykle interesująco. Czy ktoś z Was spotkał się kiedyś z powieścią, w której główny bohater lub bohaterka potrafi tkać rzeczywistość? W świecie fantastyki i romansów paranormalnych to niecodzienne zajęcie, przez co po przeczytaniu opisu wydawało mi się bardzo oryginalne. Jak można kształtować czasoprzestrzeń własnymi rękami? Przecież to… dziwne zadanie. W każdym bądź razie Przędza Gennifer Albin od razu zwróciła na siebie moją uwagę, byłam naprawdę ciekawa pracy Kądzielniczek, Prządek i ich mentorek. Jak wypadło to spotkanie, dowiecie się w tej recenzji.

Z opisu wiemy, że szesnastoletnia Adelice posiada niezwykłą umiejętność, którą ma także każda inna Kądzielniczka, czyli dziewczyna tkająca rzeczywistość. Jak już mówiłam wcześniej, według mnie jest to bardzo oryginalne i ciekawe zajęcie. Jak wypada to w praktyce? Kądzielniczki tkają rzeczywistość, są odpowiedzialne za pogodę, liczbę ludności oraz wypruwanie słabych włókien. Pławią się w luksusach, mają własne przywileje (co otrzymują za ciężką pracę na rzecz całej ludzkości), są potężne, piękne, silne. Wobec tego, dlaczego Adelice nie cieszy perspektywa bycia jedną z nich? Otóż ta cicha, zagubiona w potężnym Arrasie i przestraszona swoich zdolności dziewczyna postępuje według zasad, które przekazali jej rodzice. Dobrze wie, że politycy rządzący Arrasem są bezwzględni i że manipulują Kądzielniczkami: „Wywiady i sesje zdjęciowe dla Strumienia? Prawdziwy przeplot do drugiego sektora? Bale i imprezy okolicznościowe? Zgoda, ale jeżeli chociaż raz sprzeciwisz się moim decyzjom zostaniesz przemapowana”. Pragnie zostać w rodzinnym domu przy rodzicach i siostrze, w związku z czym robi wszystko, aby nie dostać się do Zakonu Zachodniego i nie pokazać swojego daru. Gdyby jednak zdradziła swój sekret, mogłaby stać się więźniem władców Arrasu.

- My z Cormakiem mamy swój własny język komunikacji.
Eric unosi brew. Wszystko opacznie zrozumiał.
- Spokojnie. Chodzi o jego zapędy do podpisywania wyroków śmierci.

Na początku Adelice wydaje nam się bardzo spokojną, cichą oraz delikatną postacią i tak też jest dopóki nie trafia do akademii. Polubiłam tą bohaterkę za jej charakter i cięty język. Walczyła o swoje, nie poddawała się, nie płaszczyła sprzed wpływowymi ludźmi jak inne Kądzielniczki, ale przede wszystkim wiedziała co chce osiągnąć i którą ścieżkę obrać, aby dotrzeć do celu. Za idealnie przedstawioną i wykreowaną postać Adelice należy się plus. Gorzej jest niestety z innymi bohaterami Przędzy. Pani Albin nie skupiła się na kilku ważnych postaciach, chociaż w większości byli to drugoplanowi bohaterowie, więc jestem w stanie machnąć na to ręką. Idealnie poradziła sobie z paskudnym charakterem Maeli, matczyną opiekuńczością Enory, mądrością Loricel oraz chłodem Cormaca Pattona.
Świat stworzony przez panią Albin również jest ogromnym plusem dla jej powieści, bowiem tak oryginalnie i pewnie skonstruowanego miejsca akcji nie spotyka się w wielu książkach. Arras jest potężny i niebezpieczny, ma swoje surowe zasady oraz czułe punkty. Aby było ciekawiej (dla bohaterów gorzej), z tego ponurego miejsca nie da się uciec. Czytając Przędzę wydawało mi się, że nad dachami domów Arrasu ciążą wielkie, czarne, groźne chmury, gotowe w każdej chwili pogrążyć świat w ciemności. Najwidoczniej autorce chodziło o taką wizję potężnego miasta. Za miejsce akcji stawiam ogromnego plusa.
Gennifer Albin [źródło]
Na korzyść Przędzy działa również pierwszoosobowa narracja w czasie teraźniejszym. Dzięki niej poznajemy bliżej samą Adelice, jej myśli, rozterki i pomysły. Niestety w tym wypadku nie jesteśmy w stanie poznać charakterów pozostałych postaci. Niemniej jednak czyta się niezwykle przyjemnie i lekko. Łatwy język autorki i jej bardzo dobry styl nadają magii Przędzy. W tym miejscu plus.
Teraz czas na największy plus. Co nim jest? Odpowiedź najprostsza na świecie: pomysł. Myślałam, że wszystkie opcje zostały wykorzystane; co rusz znów ukazuje się jakaś książka o wilkołakach, medium, duchach lub aniołach.Widać, że niektórzy potrafią wymyślić coś naprawdę interesującego, ciekawego i, przede wszystkim, wciągającego. Doprawdy, wizja świata złożonego z włókien, gdzie każda nić symbolizuje osobną rzecz, jest niezwykle ciekawa, jak i również na swój sposób przerażająca. My także stanowimy ogromną tkaninę, w której jesteśmy włóknami, z tą różnicą, że nikt nie decyduje o naszym usunięciu, liczbie ludności i pogodzie. Zostałam bardzo mile zaskoczona.

- Większość szesnastolatek nie widzi różnicy między miłością a pożądaniem. Właśnie dzięki temu są w stanie zmusić je do pracy na krosnach. I właśnie dlatego sprawdzają je w tak młodym wieku. Zaślepia cię jedwab i wino.
- Nie przepadam za winem – odpowiadam beznamiętnie.
- Tak? A za czym przepadasz? – pyta, ale nie daje mi szansy odpowiedzieć. – Bo właśnie to ci zabiorą.

Skoro jest tyle zalet Przędzy, czy można znaleźć jakąś wadę? Tak, są dwie. Nie podważają one mojego dobrego zdania o pozycji pani Albin, ale przez całą przygodę z Przędzą dawały o sobie znać, czasem poważnie mnie denerwując. Pierwszą z nich jest oklepany trójkącik miłosny. W przypadku historii Adelice nie powinnam tego nazywać miłością, a raczej „porządnym zauroczeniem”, jednak niezbyt przypadło mi to do gustu. Po co psuć interesującą, wciągającą fabułę i świetny pomysł na powieść zupełnie niepotrzebnym dylematem między dwoma chłopcami? Powieść pani Albin oczarowuje na tyle, że nie trzeba w dodatku wzdychać do różnych przedstawicieli płci męskiej.
W całej przygodzie Adelice jest kilka naprawdę mrożących krew w żyłach, jak i radosnych momentów. Parę razy musiałam czytać to samo zdanie dwa razy, aby uwierzyć w to, co się stało, lecz w większości przypadków myślałam tylko „Ojej, ale się porobiło…”. Słabą stroną pani Gennifer Albin jest nieumiejętność wzbudzania w czytelniku emocji. To jest drugi, mniej istoty minus.

- Nic nie jest realne – szepczę.
- To zależy od twojej definicji realności

Podsumowując:
Przędzę trzeba przeczytać samemu, aby zrozumieć historię Adelice. Moja recenzja niewiele Wam powie. Uwzględniłam w niej jedynie słabe i mocne strony powieści pani Albin, jednak to od Was zależy, czy sięgnięcie po tą interesującą pozycję. Mnie osobiście Przędza przypadła do gustu. Trzyma w napięciu do ostatniej strony, a później można błagać o dalszą część, jednak wszystko nadejdzie w swoim czasie. Pomysł na książkę spisał się na medal. Nim zdecydujecie się na przeczytanie tego dzieła, uprzedzam Was, że trzeba kazać swojej wyobraźni pracować na pełnych obrotach. Moim zdaniem jedna z lepszych książek, jakie czytałam.




7/10

Za możliwość przeczytania tej cudownej lektury dziękuję Wydawnictwu Literackiemu
  
 

11 komentarzy do “029. Gennifer Albin - "Przędza"”

  1. Na pewno przeczytam. :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    D.

    OdpowiedzUsuń
  2. coś nisko oceniłaś jak na jedną z najlepszych przeczytanych przez Ciebie książek.. ;)

    trochę martwią mnie ci despotyczni politycy nakazujący grać innym jak zagrają.. ile razy pojawiał się już ten wątek?
    mimo to chętnie bym książkę przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ocenę 10 i 9 trzeba sobie u mnie zasłużyć :D "Przędza" nie powala na kolana jak (moim zdaniem) "Dary Anioła" albo inna ulubiona książka, jednakże trzyma w napięciu, jest niezwykle ciekawa, wciągająca i interesująca ^^ Dlatego dałam 7 ;)

      Usuń
  3. Pomysł jest zdecydowanie genialny! :) Mimo tych dwóch minusów (a nie cierpię trójkątów miłosnych) mam na nią wielką ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie znalazłam w niej żadnych minusów. Bardzo ją polubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać aż wyjdzie ta książka. Jestem bardzo nią ciekawa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgodzę się z Tobą jeżeli chodzi o trójkąt miłosny. Jako wielkaaaa fanka Josta co rusz się wściekałam, że bohaterka może czuć coś do kogoś innego. Dla mnie to jest największy minut w literaturze młodzieżowej, więc w "Przędzy" też.

    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przędzę mam w planach, ale tych dalszych trochę. Niestety ostatnio mam urwanie głowy i z czytaniem też kiepsko. Widzę, że książka się spodobała ;) Nieeee tylko nie trójkąt miłosny! Niee... Wołam o pomstę. Mam dość takich durnych trójkącików -.- czemu? Why! No, ale z ciekawości przeczytam, może nie będzie mnie aż tak walił po oczach ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z początku ciężko było mi się wczuć w książkę, ale wraz z rozwojem fabuły i akcji zaczęłam się wciągać i to do tego stopnia, że odłożenie jej choćby na chwilę było praktycznie niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Druga okładka z znacznie lepsza:) Po książkę sięgnę na pewno:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta książka zbiera w sumie pozytywne opinie a ja jakoś tak niepewnie do niej podchodzę. Z drugiej strony w sumie czemu nie? ;)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!