Tytuł: Insygnia. Wojny światów
Tytuł oryginału: Insignia
Autor: S.J. Kincaid
Data premiery: 6 lutego 2013r.
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 472
Tom Raines chciałby być kimś
wyjątkowym. Niestety jego życie jest wyjątkowo… nudne – to nieustająca wędrówka
od kasyna do kasyna z ojcem, pechowym hazardzistą. Tom zarabia na nich obu,
wyzywając innych na pojedynki w grach komputerowych. Pewnego dnia wszystko się zmienia.
Ktoś dostrzega jego osiągnięcia w świecie wirtualnych potyczek. Tom dostaje
propozycję – może zostać kadetem w Wieży Pentagonu, elitarnej akademii
wojskowej. Jeśli przetrwa, stanie się członkiem Sił Układu Słonecznego i
poprowadzi swój kraj do zwycięstwa w III wojnie pozaziemskiej. Wreszcie będzie
kimś ważnym, nadludzką maszyną bojową obdarzoną możliwościami, o jakich marzy
każdy wirtualny wojownik. Życie w Wieży daje Tomowi wszystko, czego zawsze
pragnął – przyjaciół, zainteresowanie dziewczyn, szacunek rywali. Ale czy jest
gotów zapłacić za to najwyższą cenę? Insygnia to wciągająca przygoda w
futurystycznym świecie. Ale też opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości,
zmuszająca do myślenia wizja rozwoju ludzkości i technologii.
Na
początku w ogóle nie zainteresowałam się tą pozycją – swoje serce dawno temu
oddałam romansom paranormalnym i chciałam wyłącznie chłonąć książki z tego
gatunku. Wszystko zmieniło się wtedy, kiedy do rąk wzięłam Insygnię. Wojny światów. Przyzwyczaiłam się do nastoletnich
bohaterek, schematów, wielkiej miłości i mnóstwa kłopotów, dlatego obawiałam
się przygody z debiutancką powieścią pani Kincaid. Po raz pierwszy miałam do
czynienia z literaturą science-fiction. Jak wypadło to spotkanie?
"- (…) Miałem fantastyczną bliznę
nad okiem, która po operacji także zniknęła. Szkoda. Dzięki niej wyglądałem
bardziej męsko.
- Nie wierzę.
- Naprawdę miałem bliznę. – Vik
wskazał na swoją brew.
- Tak, w to wierzę. Po prostu nie
mogę sobie wyobrazić, żebyś kiedyś wyglądał męsko."
(str.
91)
Głównym
bohaterem jest czternastoletni Tom Raines – postać bardzo kolorowa i
wprowadzająca do książki wiele pozytywnych emocji. Autorce udało się stworzyć
idealny obraz nastoletniego chłopca; poczucie humoru, skłonności do bójek,
głupie (czasem naprawdę ryzykowne) pomysły, fantazje o dziewczynach, rodząca
się odwaga i powolne wkraczanie do świata dorosłych. Tom wiele razy był powodem
moich nagłych wybuchów śmiechu – w duecie z Vikiem (przyjacielem Toma, a także
współlokatorem) nie sposób było nie roześmiać się przy ich chłopięcych
wygłupach, zwłaszcza wtedy, kiedy główny bohater za wszelką cenę chciał
udowodnić, że nie jest tylko zwykłym kadetem oddziału Aleksandra. Sam Vikram
też jest ciekawie przedstawiony, lecz autorką trochę za mało skupiła się na
jego postaci. Zdecydowanie lepiej mamy opisanego Yuriego – kadeta z Rosji,
który również powodował na moich ustach uśmiech – Wyatt, Elliota oraz słynną
Meduzę, najsilniejszego wojownika z obozu wroga. Za wykreowanie postaci, ich
różne charaktery i upodobania należy się plus.
Autorka
bardzo dobrze ukazała nam obraz świata podczas III wojny światowej, gdzie bitwy
nie toczą się na Ziemi, lecz w Kosmosie. Pomysł na taki wizerunek jest
niezwykle ciekawy. Sądziłam, że oprócz nowoczesnych maszyn będę miała do
czynienia z najróżniejszymi, niebezpiecznymi wymysłami przyszłości. Pani
Kincaid zdecydowała się na kosmiczne bitwy z użyciem nastoletnich zdolności.
Elementy takie jak procesory neuronowe, symulacje czy wirtualne gry tylko
zaostrzają apetyt. Dzięki temu powieść staje się ciekawsza i wciąga bardziej z
każdą przeczytaną stroną.
Najlepszym
dodatkiem do całokształtu jest humor. Oprócz bardzo wciągającej i interesującej
historii o nastoletnich kadetach uczonych walki z wrogiem mamy również porządną
dawkę śmiechu. Nieraz (o czym wspomniałam wcześniej) miałam łzy w oczach. Gdyby
nie kilka naprawdę śmiesznych scen, Insygnia
byłaby kolejnym poważnym dziełem o misji ratowania świata. Tak więc za odzywki
Vika, zachowanie Toma, spryt Wyatt, naiwność i dobroć Yuriego oraz miłość do
samobójstw Beamera autorce daję ogromnego plusa.
Jedynym
minusem powieści pani Kincaid jest zbyt mała ilość akcji. Oczywiście mamy kilka
mrożących krew w żyłach scen, lecz sam opis mówi nam, że historia Toma ma
miejsce podczas III wojny światowej. Brakowało mi prawdziwych pojedynków
młodych kadetów oraz walki między dwoma wrogami. W tym miejscu stawiam małego
minusa.
"W tym samym momencie doskoczył do niego z tyłu
jeden z wojowników ninja i przebił go mieczem.
Vik spojrzał na swój brzuch.
- Żartujesz sobie ze mnie? Nigdy
nie umieram na ćwiczeniach fizycznych! – Potem opadł na ziemię obok Toma. – No
dobra, jestem tu. Co chciałeś mi powiedzieć?
- Za tobą był. – Tom uśmiechnął się
do zabitego przyjaciela, który leżał z nim w ruinach Stalingradu, wśród
nazistowskich ninja. – Ostrzec ciebie zapomniałem."
(str.
138)
O
punkt kulminacyjny oraz samo zakończenie nie ma się co martwić. Ostatnie strony
trzymają w napięciu; aż proszą się o to, aby nie czytać tak szybko i zostać
parę chwil dłużej w świecie czternastoletniego chłopca. Niestety, książkę czyta
się naprawdę szybko. Wciąga czytelnika, sprawia, że czas zatrzymuje się w
miejscu i zabiera ze sobą do Waszyngtonu z przyszłości. To smutne, że przygoda
z tak kolorową i zabawną grupą przyjaciół skończyła się po dwóch dniach.
Sam
styl pani Kincaid jest bardzo przyjemny i lekki, chociaż niektóre zwroty rodem
z literatury science-fiction mogą nas mylić. Mimo to po kilkudziesięciu
stronach lektury możemy przyzwyczaić się do takich terminów. Uważam, że
narracja trzecioosobowa w czasie przeszłym spisała się na medal – gdyby autorka
zdecydowała się na pisanie w pierwszej osobie, jej powieść straciłaby bardzo dużo
stworzonej przez nią magii. Dzięki trzecioosobowej narracji jesteśmy w stanie
lepiej poznać poszczególnych bohaterów, co sprawdziło się w przypadku Insygnii.
Podsumowując:
Ta
książka oczarowała mnie – od dawna nie czytałam tak dobrej powieści! Było to moje
pierwsze spotkanie z literaturą science-fiction i mam nadzieję, że nie
ostatnie. Historia Toma jest niezwykle ciekawa i wciągająca; taka inna na tle
wychodzących teraz powieści. Każdemu fanowi fantastyki i sci-fi gorąco polecam Insygnię. Powieść pani Kincaid będzie
również bardzo dobrym wyborem dla tych, którzy dopiero wkraczają w świat
powieści o wirtualnym podłożu, a także dla tych, którzy chcą spotkać się z
dobrą, trzymającą w napięciu, interesującą lekturą.
"Tom doszedł do wniosku, że Elliot
chciał w ten sposób zemścić się za środową symulację. Byli wtedy ławicą
piranii. Beamer postanowił zwabić krokodyla pływającego pobliżu. Machał
energicznie ogonem w nadziei, że zostanie pożarty („Nigdy jeszcze ni zabił mnie
krokodyl! – powiedział potem Tomowi)."
(str.
187)
9/10
Za przyjemną, wciągającą lekturę dziękuję Młodzieżowemu Klubowi Recenzenta

nigdy nie czytałam nic z tego gatunku.. i raczej mnie do tego nie ciągnie. nie mówię, że na pewno nie spodobałby mi się, ale na razie mam za dużo książek w kolejce.
OdpowiedzUsuńfabuła nie wydaje mi się być Bóg wie jak oryginalną, atrakcyjną.. ale kiedy w niedzielę byłam w Empiku, książka figurowała jako jedna z najlepiej sprzedających się - więc może faktycznie jest warta przeczytania.
nie jestem przekonana, ale też nie mówię nie. jeśli już - to kiedyś.
Brzmi naprawdę fajnie, mimo że chłopak, glówny bohater taki młody. Poszukam jej, chyba warto.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami z tego gatunku, więc raczej odpuszczę sobie tę powieść.
OdpowiedzUsuńJetem właśnie w trakcie lektury powieści i jak na razie oceniam ją bardzo pozytywnie ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na przesyłkę z tą książką, ale ani widu ani słuchu po niej.
OdpowiedzUsuńBędę miała okazję ją przeczytać, widzę, że warto:)
OdpowiedzUsuńKsiążka zupełnie nie w moich klimatach, więc sobie ją odpuszczę :D
OdpowiedzUsuńBaaaardzo chcę przeczytać! :D I zrobię to, gdy tylko będę mieć ją w swoich łapkach :D
OdpowiedzUsuńIdzie do mnie i już zacieram łapki :D
OdpowiedzUsuńksiązka już do mnie idzie i mam nadzieję, że też mi się tak spodoba :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że autorka miała bardzo ciekawy pomysł na książkę :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie moje klimaty. Nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! (:
Нi everуonе, it's my first visit at this web page, and article is genuinely fruitful designed for me, keep up posting such content.
OdpowiedzUsuńLook into my blog post ... cancersecurity.com
Greеtings, I do belіeve уour blog сould
OdpowiedzUsuńbe hаving browser compatibility issues. When I tаke а loоκ
at уour wеb sіte in Safari, it loοks fine but whеn оpеning in Intегnet Explorer, it has some
overlapρing іssuеs. I just wanted to pгovіԁe you ωith a quіcκ
heads up! Besiԁes that, gгeat ѕіte!
my weblog; www.genuinegreencoffeebean.Com