028. S.J. Kincaid - "Insygnia. Wojny światów"


Tytuł: Insygnia. Wojny światów
Tytuł oryginału: Insignia
Autor: S.J. Kincaid
Data premiery: 6 lutego 2013r.
Wydawnictwo: Egmont 
Liczba stron: 472

Tom Raines chciałby być kimś wyjątkowym. Niestety jego życie jest wyjątkowo… nudne – to nieustająca wędrówka od kasyna do kasyna z ojcem, pechowym hazardzistą. Tom zarabia na nich obu, wyzywając innych na pojedynki w grach komputerowych. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Ktoś dostrzega jego osiągnięcia w świecie wirtualnych potyczek. Tom dostaje propozycję – może zostać kadetem w Wieży Pentagonu, elitarnej akademii wojskowej. Jeśli przetrwa, stanie się członkiem Sił Układu Słonecznego i poprowadzi swój kraj do zwycięstwa w III wojnie pozaziemskiej. Wreszcie będzie kimś ważnym, nadludzką maszyną bojową obdarzoną możliwościami, o jakich marzy każdy wirtualny wojownik. Życie w Wieży daje Tomowi wszystko, czego zawsze pragnął – przyjaciół, zainteresowanie dziewczyn, szacunek rywali. Ale czy jest gotów zapłacić za to najwyższą cenę? Insygnia to wciągająca przygoda w futurystycznym świecie. Ale też opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, zmuszająca do myślenia wizja rozwoju ludzkości i technologii.



Na początku w ogóle nie zainteresowałam się tą pozycją – swoje serce dawno temu oddałam romansom paranormalnym i chciałam wyłącznie chłonąć książki z tego gatunku. Wszystko zmieniło się wtedy, kiedy do rąk wzięłam Insygnię. Wojny światów. Przyzwyczaiłam się do nastoletnich bohaterek, schematów, wielkiej miłości i mnóstwa kłopotów, dlatego obawiałam się przygody z debiutancką powieścią pani Kincaid. Po raz pierwszy miałam do czynienia z literaturą science-fiction. Jak wypadło to spotkanie?

"- (…) Miałem fantastyczną bliznę nad okiem, która po operacji także zniknęła. Szkoda. Dzięki niej wyglądałem bardziej męsko.
- Nie wierzę.
- Naprawdę miałem bliznę. – Vik wskazał na swoją brew.
- Tak, w to wierzę. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, żebyś kiedyś wyglądał męsko."
(str. 91)

Głównym bohaterem jest czternastoletni Tom Raines – postać bardzo kolorowa i wprowadzająca do książki wiele pozytywnych emocji. Autorce udało się stworzyć idealny obraz nastoletniego chłopca; poczucie humoru, skłonności do bójek, głupie (czasem naprawdę ryzykowne) pomysły, fantazje o dziewczynach, rodząca się odwaga i powolne wkraczanie do świata dorosłych. Tom wiele razy był powodem moich nagłych wybuchów śmiechu – w duecie z Vikiem (przyjacielem Toma, a także współlokatorem) nie sposób było nie roześmiać się przy ich chłopięcych wygłupach, zwłaszcza wtedy, kiedy główny bohater za wszelką cenę chciał udowodnić, że nie jest tylko zwykłym kadetem oddziału Aleksandra. Sam Vikram też jest ciekawie przedstawiony, lecz autorką trochę za mało skupiła się na jego postaci. Zdecydowanie lepiej mamy opisanego Yuriego – kadeta z Rosji, który również powodował na moich ustach uśmiech – Wyatt, Elliota oraz słynną Meduzę, najsilniejszego wojownika z obozu wroga. Za wykreowanie postaci, ich różne charaktery i upodobania należy się plus.
Autorka bardzo dobrze ukazała nam obraz świata podczas III wojny światowej, gdzie bitwy nie toczą się na Ziemi, lecz w Kosmosie. Pomysł na taki wizerunek jest niezwykle ciekawy. Sądziłam, że oprócz nowoczesnych maszyn będę miała do czynienia z najróżniejszymi, niebezpiecznymi wymysłami przyszłości. Pani Kincaid zdecydowała się na kosmiczne bitwy z użyciem nastoletnich zdolności. Elementy takie jak procesory neuronowe, symulacje czy wirtualne gry tylko zaostrzają apetyt. Dzięki temu powieść staje się ciekawsza i wciąga bardziej z każdą przeczytaną stroną.
Najlepszym dodatkiem do całokształtu jest humor. Oprócz bardzo wciągającej i interesującej historii o nastoletnich kadetach uczonych walki z wrogiem mamy również porządną dawkę śmiechu. Nieraz (o czym wspomniałam wcześniej) miałam łzy w oczach. Gdyby nie kilka naprawdę śmiesznych scen, Insygnia byłaby kolejnym poważnym dziełem o misji ratowania świata. Tak więc za odzywki Vika, zachowanie Toma, spryt Wyatt, naiwność i dobroć Yuriego oraz miłość do samobójstw Beamera autorce daję ogromnego plusa.
Jedynym minusem powieści pani Kincaid jest zbyt mała ilość akcji. Oczywiście mamy kilka mrożących krew w żyłach scen, lecz sam opis mówi nam, że historia Toma ma miejsce podczas III wojny światowej. Brakowało mi prawdziwych pojedynków młodych kadetów oraz walki między dwoma wrogami. W tym miejscu stawiam małego minusa.

 "W tym samym momencie doskoczył do niego z tyłu jeden z wojowników ninja i przebił go mieczem.
Vik spojrzał na swój brzuch.
- Żartujesz sobie ze mnie? Nigdy nie umieram na ćwiczeniach fizycznych! – Potem opadł na ziemię obok Toma. – No dobra, jestem tu. Co chciałeś mi powiedzieć?
- Za tobą był. – Tom uśmiechnął się do zabitego przyjaciela, który leżał z nim w ruinach Stalingradu, wśród nazistowskich ninja. – Ostrzec ciebie zapomniałem."
(str. 138)

O punkt kulminacyjny oraz samo zakończenie nie ma się co martwić. Ostatnie strony trzymają w napięciu; aż proszą się o to, aby nie czytać tak szybko i zostać parę chwil dłużej w świecie czternastoletniego chłopca. Niestety, książkę czyta się naprawdę szybko. Wciąga czytelnika, sprawia, że czas zatrzymuje się w miejscu i zabiera ze sobą do Waszyngtonu z przyszłości. To smutne, że przygoda z tak kolorową i zabawną grupą przyjaciół skończyła się po dwóch dniach.
Sam styl pani Kincaid jest bardzo przyjemny i lekki, chociaż niektóre zwroty rodem z literatury science-fiction mogą nas mylić. Mimo to po kilkudziesięciu stronach lektury możemy przyzwyczaić się do takich terminów. Uważam, że narracja trzecioosobowa w czasie przeszłym spisała się na medal – gdyby autorka zdecydowała się na pisanie w pierwszej osobie, jej powieść straciłaby bardzo dużo stworzonej przez nią magii. Dzięki trzecioosobowej narracji jesteśmy w stanie lepiej poznać poszczególnych bohaterów, co sprawdziło się w przypadku Insygnii.

Podsumowując:
Ta książka oczarowała mnie – od dawna nie czytałam tak dobrej powieści! Było to moje pierwsze spotkanie z literaturą science-fiction i mam nadzieję, że nie ostatnie. Historia Toma jest niezwykle ciekawa i wciągająca; taka inna na tle wychodzących teraz powieści. Każdemu fanowi fantastyki i sci-fi gorąco polecam Insygnię. Powieść pani Kincaid będzie również bardzo dobrym wyborem dla tych, którzy dopiero wkraczają w świat powieści o wirtualnym podłożu, a także dla tych, którzy chcą spotkać się z dobrą, trzymającą w napięciu, interesującą lekturą.

"Tom doszedł do wniosku, że Elliot chciał w ten sposób zemścić się za środową symulację. Byli wtedy ławicą piranii. Beamer postanowił zwabić krokodyla pływającego pobliżu. Machał energicznie ogonem w nadziei, że zostanie pożarty („Nigdy jeszcze ni zabił mnie krokodyl! – powiedział potem Tomowi)."
(str. 187)

9/10
 
Za przyjemną, wciągającą lekturę dziękuję Młodzieżowemu Klubowi Recenzenta

  

14 komentarzy do “028. S.J. Kincaid - "Insygnia. Wojny światów"”

  1. nigdy nie czytałam nic z tego gatunku.. i raczej mnie do tego nie ciągnie. nie mówię, że na pewno nie spodobałby mi się, ale na razie mam za dużo książek w kolejce.
    fabuła nie wydaje mi się być Bóg wie jak oryginalną, atrakcyjną.. ale kiedy w niedzielę byłam w Empiku, książka figurowała jako jedna z najlepiej sprzedających się - więc może faktycznie jest warta przeczytania.
    nie jestem przekonana, ale też nie mówię nie. jeśli już - to kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi naprawdę fajnie, mimo że chłopak, glówny bohater taki młody. Poszukam jej, chyba warto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za książkami z tego gatunku, więc raczej odpuszczę sobie tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jetem właśnie w trakcie lektury powieści i jak na razie oceniam ją bardzo pozytywnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na przesyłkę z tą książką, ale ani widu ani słuchu po niej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę miała okazję ją przeczytać, widzę, że warto:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka zupełnie nie w moich klimatach, więc sobie ją odpuszczę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Baaaardzo chcę przeczytać! :D I zrobię to, gdy tylko będę mieć ją w swoich łapkach :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Idzie do mnie i już zacieram łapki :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ksiązka już do mnie idzie i mam nadzieję, że też mi się tak spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że autorka miała bardzo ciekawy pomysł na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety nie moje klimaty. Nie sięgnę.
    Pozdrawiam! (:

    OdpowiedzUsuń
  13. Нi everуonе, it's my first visit at this web page, and article is genuinely fruitful designed for me, keep up posting such content.

    Look into my blog post ... cancersecurity.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Greеtings, I do belіeve уour blog сould
    be hаving browser compatibility issues. When I tаke а loоκ
    at уour wеb sіte in Safari, it loοks fine but whеn оpеning in Intегnet Explorer, it has some
    overlapρing іssuеs. I just wanted to pгovіԁe you ωith a quіcκ
    heads up! Besiԁes that, gгeat ѕіte!


    my weblog; www.genuinegreencoffeebean.Com

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!