006. Kiedy dzieciństwo powoli ucieka. Celine Kiernan - Zatruty Tron

         Zgodnie z zapowiedzią, pragnę zaprezentować Wam recenzję Zatrutego tronu Celine Kiernan. Opinię pisałam dawno, sama nie wiem, co tam bazgrałam, więc oceńcie sami, czy taka recenzja w ogóle nadaje się do publikowania na blogu. Chciałam Was jeszcze poinformować o tym, że w niedalekiej przyszłości, jeśli zainteresowanie moim blogiem wzrośnie o odrobinę, będę chciała zorganizować konkurs z nagrodami. Co o tym sądzicie? ^^



Tytuł: Zatruty tron. Trylogia Moorehawke 1
Autor: Celine Kiernan
Data premiery: 23 marca 2011
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 424



              Z czym nam się kojarzy średniowiecze?
              Za pewne z zapierającymi dech w piersiach sukniami, rycerzami, wytwornymi ucztami, tańcami i królewskim życiem, lecz również na myśl nasuwają się długoletnie wojny, ciągły strach, tortury i okrutne wyroki.
              Właśnie od tej strony Celine Kiernan pokazuje nam życie na średniowiecznym dworze przy boku króla.

              Wynter ma zaledwie piętnaście lat, a już została czeladniczką. Czeladniczką - dziewczyną, należy zauważyć. Ten zawód wykonywali tylko mężczyźni, ale dla nastolatki podróżującej z ojcem nie stanowiło żadnej trudności podążanie za talentem taty. Zmęczona ciągłym widokiem Północy, wraca wraz z Lorcanem do swego prawdziwego domu, gdzie zostawiła ukochanych braci/przyjaciół/ostoje z dzieciństwa, Raziego i Alberona, swoją "matkę" Marni, wszystkie wspomnienia, radości, smutki, lęki. Tam jest jej prawowite miejsce i do niego należy.
              Zauważa niepokojące zmiany już przed przekroczeniem murów dworu. I niestety - wciąż dzieje się coraz gorzej.

              Intrygi, kłamstwa i sekrety panoszą się po zamku. Ludzie nie mogą rozmawiać z duchami, kotom odebrano zdolność mowy, król - przeciwnik zabijania i torturowania - sam zaczyna stosować krwawe kary, by wydobyć prawdę od więźniów. Zmusza swego nieślubnego syna do zajęcia miejsca na tronie obok niego, gdyż prawowity następca Jonathona sprzeciwił się z władzy ojca, po czym uciekł.

              I jeszcze ta Krwawa Maszyna, wynalazek stworzony przez Lorcana. "Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie", powtarzał.

              Wśród tych sprzeczek ukochanego brata Raziego z królem Wynter musi zatroszczyć się o siebie i schorowanego ojca. W dodatku przyjaciel Raziego, Christopher, wpada w niemałe kłopoty. Upierdliwy i wcale nieuprzejmy kot daje jej nowe wskazówki, a duch zmarłego kolegi Lorcana przynosi niepokojące wieści. Więc jak nad tym wszystkim ma zapanować jedna piętnastolatka? 

              Szantażowany przez ojca Razi zmuszony jest do objęcia tronu. Wynter zostaje tylko Lorcan i Christopher, niezwykle cyniczny, ale odważny i silny Hadryjczyk. Między bitwą o przetrwanie a szarą, niebezpieczną rzeczywistością ta dwójka młodych ludzi pozwala sobie na odrobinę czułości. Jednak w tej powieści wątku miłosnego jest niewiele, bo jak pozwalać sobie na miłość, gdy obok toczy się walka na śmierć i życie? 



Celine Kiernan idealnie odzwierciedlała wszystkie emocje głównej bohaterki; strach przed wieczną utratą ojca, przed decyzjami Jonathona, obawa o przyjaciół i oddanie najbliższym. W tak młodym wieku Wynter podejmuje bardzo trudne decyzje, a wszystko po to, by chronić tych, których kocha.

Język autorki jest niezwykle prosty i łatwy, z elementami staroangielszczyzny, która wcale nie sprawia problemów, wręcz przeciwnie - bardzo pasuje do reszty i nadaje jej niesamowitego klimatu. To plus narracja w trzeciej osobie złożyły się w spójną, elegancką całość, z kolei fabuła jest niezwykle ciekawa i wciągająca. Tytuły rozdziałów pasowały do ich treści, no a okładka…

O niej mogę się rozpisać.
            Na pierwszym planie widzimy młodą dziewczynę z rozwianymi blond włosami i długą szatą. Jej prawa dłoń ściska rękojeść miecza, a postawa mówi nam wyraźnie, że nie boi się niczego. Intensywna zieleń (której jest najwięcej), pomimo bojowej pozycji bohaterki, sprawia, iż odczuwamy spokój i relaks. Wyraźny tytuł i duże litery przykuwają oczy. W tle można zauważyć białego ptaka i hadryjskie litery – ptak w książce symbolizuje wolność, a pismo – Christophera.

              Powiem szczerze - nie potrafię szybko i często rozpłakać się nad książką, lecz ta oto powieść, napisana przez cenioną z mojej strony autorkę, doprowadziła mnie do łez. I to cztery razy. Najbardziej rozczuliłam się nad pożegnaniem Christophera z ojcem Wynter oraz wtedy, gdy Lorcan siłą wyrzucił swoją córkę za drzwi, by ta wyruszyła w drogę z dala od królestwa. Ten gest wydawał mi się straszny, bardzo nie na miejscu, nie pasował do starego czeladnika, jednak po głębszym zastanowieniu przyznałam mu rację - zrobił to dlatego, że kochał swoją dzielną córeczkę.



              Cała powieść, z Wynter w roli głównej, mówi o tęsknocie. Nastolatka tęskni za dawnym życiem przy królu, za zanikającą braterską miłością Raziego, za Alberonem, który u ojca zyskał najgorszy wśród tytułów - mortuus in vita (z łaciny: nieżywy za życia). Lorcan tęskni za swym dawnym przyjacielem, Jonathonem, okropnie zmienionym na gorsze, Christopher za swoją rodziną, a Razi za spokojnym życiem przed straszliwymi postanowieniami króla.               Wciągająca, niesamowita, jedyna w swoim rodzaju.
              To tyle z mojej strony. 



              9/10


6 komentarzy do “006. Kiedy dzieciństwo powoli ucieka. Celine Kiernan - Zatruty Tron”

  1. Och, zabiłaś mi ćwieka. Recenzja bardzo mi się podoba... a może podoba mi się książka?, nie ważne, tak czy inaczej, po przeczytaniu tego artykułu mam ochotę na Zatruty Tron, a jednocześnie obawiam się narracji trzecioosobowej. Nie lubię takiego sposobu opisywania akcji, ciężko mi się czyta, a powiem więcej - wręcz mnie odrzuca. Z drugiej strony to, co napisałaś bardzo mi się spodobało. Ostatnio jestem w bardzo melancholijnym nastroju, więc tęsknota jawi mi się "pozytywnie". Ponadto, lubię klimat średniowiecza ;) Piękne suknie do mnie przemawiają, chociaż nie powiem, opisana przez Ciebie, dosyć okrutna, rzeczywistość również mnie przyciąga. Muszę się poważnie zastanowić nad zakupem tejże książki.
    Konkurs z nagrodami? O, tak! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz - kupisz "Zatruty Tron" (czy też wypożyczysz), a nie pożałujesz! Osobiście jestem zwolenniczką narracji trzecioosobowej, pierwszoosobową też lubię, ale to zależy od książki - która do danej powieści pasuje. Ta zgrała się z całością idealne ;)

      Usuń
  2. Tyle pozytywnych recenzji tej książki.. sama nie wiem czemu nadal mnie do niej nie ciągnie, chyba nie te klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sceptycznie podchodziłam do tej pozycji, bo tak jakoś nie spodobało mi się średniowiecze, ale ta książka jest tak mistrzowsko napisana, że polubiłam ten okres tak samo jak XIX wiek ;D

      Usuń
  3. No i znowu pojawiam się z opóźnieniem. Strasznie Cie przepraszam. A co do samej książki, z pewnością zapowiada się intrygująco. Z recenzji wynika, ze nie ma przesładzania, a to dobrze, bo nie lubię za dużo lukru. Recenzja naprawdę dobra, a pomysł z nagrodami na pewno uatrakcyjni bloga. Pozdrawiam i czekam na NN [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
  4. Już dawno ją zauważyłam , ale jakoś tak ciągle nie mogłam się za nią zabrać - mało czasu , dużo książek . xD

    Lubię takie klimaty , ale do końca nie byłam pewna czy ta książka jest aż tak warta poświęcenia uwagi , ale przekonałaś mnie , więc będę musiała w najbliższym czasie się za nią wziąć . ; )

    Pozdrawiam i dziękuję za zostawienie komentarza na blogu ! ♥
    Kasia .

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!