Klątwa tygrysa zakończona! Dzisiaj przeczytałam ostatnie strony jakże pięknej powieści Colleen Houck. Pora wziąć się za kolejną książkę z listy, mianowicie Zbuntowane anioły Libby Bray. Ale najpierw recenzja! Oto, co spodobało mi się w Klątwie tygrysa i jakie wiązały się z tym emocje :) W komentarzach napiszcie swoją opinię ^^ Zapraszam do czytania!
Tytuł: Klątwa tygrysa
Autor: Colleen Houck
Data premiery: 7 marca 2012
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 356
„Klucz
do szczęścia to starać się wykorzystać to, co przyniesie los, i być za to
wdzięcznym”*
Bardzo
dobre recenzje, interesujące Indie i kultura w tamtejszym świecie, duży rozgłos
wokół książki, porównanie twórczości Colleen Houck do Harry’ego Pottera J. K. Rowling, wiele reklam (zarówno na portalach
internetowych jak i na przystankach autobusowych) – to wszystko sprawiło, że
postanowiłam kupić i przeczytać powieść Klątwa
tygrysa. Błaganiem wyciągnęłam od rodziców trochę pieniędzy, słodkimi
oczkami poprosiłam brata o zawiezienie mnie do galerii, następnie udałam się do
sklepu i po chwili wyszłam z niego w towarzystwie świeżutkiego egzemplarza. Czy
było warto?
Kelsey
Hayes to osiemnastoletnia osierocona dziewczyna, której prawnymi opiekunami są
Sara i Mike. Właśnie skończyła szkołę i przed rozpoczęciem nauki na studiach
pragnie znaleźć sobie zajęcie na czas trwania wakacji, aby odłożyć pieniądze na
dalszą edukację. Dostaje propozycję pracy w cyrku, a jej zadaniem jest opiekowanie
się zwierzętami oraz sprzątanie po występach. O dziwo, dwa tygodnie
wywiązywania się z obowiązków zamieniają się w… niesamowitą, pełną przygód i
niebezpieczeństw podróż, która ukazuje dziewczynie zupełnie nowy, inny świat –
Indie. Cała wyprawa związana jest z białym tygrysem o niebieskich oczach, który
to od samego początku staje się przyjacielem Kelsey, zarówno w ciele zwierzęcia
jak i człowieka.
Nie
wiedziałam, czego mogę się spodziewać po Klątwie
tygrysa. Moja pierwsza myśl po obejrzeniu zwiastunu na portalu
Paranormalbooks.pl: „To będzie coś naprawdę rewelacyjnego i innego!”. Wzięłam
również pod uwagę to, że Klątwa tygrysa
jest debiutem Colleen Houck i właśnie ta myśl odrobinę przyćmiła mój entuzjazm,
lecz na wieść, że autorka w Stanach Zjednoczonych osiągnęła naprawdę wysokie
miejsce z tą pozycją, odsunęłam na bok wszystkie wątpliwości i pewnego wieczora
pozwoliłam sobie odpłynąć.
Indyjski
klimat czaruje od prologu. To właśnie w nim poznajemy dwóch braci obłożonych
klątwą – wspomnianego w opisie Rena oraz Kishana. Są oni jak yin i yang; jeden
po dobrej stronie, drugi po złej, chociaż tego zła nie widać tu wiele. Nie
zaprzeczę, że obaj oczarowali mnie od pierwszych stron.
Muszę
pochwalić panią Houck za to, że stworzyła naprawdę różnorodne i barwne postacie,
chociaż nie ma wielu bohaterów. Nie wiem, czy uznać to za minus, czy za plus.
Minus, bo cała akcja toczy się tylko i wyłącznie wokół tych kilku postaci,
natomiast plus za to, że autorka idealnie potrafi poradzić sobie z małą ilością
bohaterów, co nie jest łatwe, zważywszy na charaktery, zachowanie i tworzenie
między nimi jakiejś więzi.
Kelsey
jest niezwykle odważną dziewczyną. Nie boi się wyruszyć do Indii w towarzystwie
człowieka, którego zna zaledwie dwa dni i równocześnie być opiekunką ogromnego
tygrysa. W dodatku nie okazuje żadnego strachu w obliczu zadania, jakiego ma
się podjąć. Polubiłam ją za to, że jest naturalna – przez całą książkę nie
dostrzegałam u niej grama sztuczności. Tylko w niektórych momentach jej
postanowienia wydawały mi się trochę dziwne i nie mogłam w nich znaleźć
dokładnego uzasadnienia.
Ren
– indyjski książę. Tak jak to określiła Kelsey, wyglądał niczym James Bond,
Robert Pattinson i Ryan Gosling w jednym, chociaż mi osobiście nie podoba się
taka wizja. Wolałam wyobrażać go sobie tak jak to przedstawiła na samym
początku; miał ciemne włosy, niebieskie oczy, złotobrązową skórę, był
umięśniony i wysoki. Swoim charakterem dopełnił całokształtu. Colleen Houck
udało się stworzyć bohatera, za którym szaleją nastoletnie czytelniczki.
„Coś
podobnego. Facet przez trzysta pięćdziesiąt lat żyje jako tygrys, a kiedy znów
staje się człowiekiem, nagle nabiera zamiłowania do luksusu i uwielbienia dla
mody. Nieprawdopodobne.”**
Pan
Kadam – chodzący podręcznik do historii i biologii, a także rewelacyjny
organizator i przyjaciel. Postać, którą naprawdę polubiłam za jego zachowanie,
opanowanie w najgorszych sytuacjach i spokój otaczający go w każdej chwili,
nawet na wieść o tym, że demony kappa
chciały zabić Kelsey. W skrócie: ogromne, dobre serce.
Kishan
– młodszy brat Rena, pełniący rolę tej czarnej strony. Przygotowałam się na to,
że pierwsze od trzystu lat spotkanie braci okaże się totalną porażką, a
zakończy bijatyką, lecz jakieś było moje ogromne zdziwienie, gdy obrzucili się
tylko złowrogimi spojrzeniami i kilkoma epitetami. Wydawało mi się, że na siłę
chce sprawiać wrażenie aroganckiego, szarmanckiego mężczyzny. Jego fascynacja
Kelsey odrobinę mnie denerwowała, bo w przeciwieństwie do zauroczenia Rena,
wydawała mi się przesłodzona.
W
Klątwie tygrysa oprócz wymienionych
wyżej bohaterów pojawiają się także inni; dyrektor cyrku – pan Maurizio (swoją
drogą, rewelacyjny gość!), treser tygrysa-Rena – Andrew Davis, jego syn Matt,
Cathleen, Lokesh i Nilima.
Język
Colleen Houck jest niezwykle prosty, bez żadnych dogłębnych tłumaczeń i
trudnych zwrotów. W połączeniu z bardzo dobrym stylem całość czyta się
niezwykle lekko i łatwo. W niektórych miejscach zabrakło mi odrobiny emocji
zawartych w tekście, dzięki którym mogłabym mocniej wciągnąć się w świat Kelsey
i Rena, i jakichś większych opisów otoczenia, ale są to wady niezauważalne dla
początkującego czytelnika. Zachwycanie się magicznym miejscem w dżungli w ogóle
mnie nie porwało.
Za
to przy pierwszym pocałunku głównych bohaterów Colleen Houck postarała się i
wyszło jej to rewelacyjnie. U innych bohaterów ten pierwszy przejaw skrywanego
zauroczenia bądź kiełkującej miłości zajmuje parę linijek, pół strony, czasem
jedną, a ona rozpisała się na… trzy. I dopiero tutaj pojawiły się wyczerpujące
opisy. Takie, jakie lubię!
Akcja
nie sprawiała, że zaciskałam palce na książce i wytrzeszczałam oczy, nie mogąc
się doczekać, co będzie dalej. Był czas, gdzie działo się tysiąc
najróżniejszych rzeczy, ale był również czas na wytchnienie. Równo rozłożone
zdarzenia to kolejny plus Klątwy tygrysa.
Jeszcze
okładka, ona też odgrywa dużą rolę. Jednym słowem: hipnotyzująca. Tygrys z
połączeniu z indyjskimi wzorami na samej górze tworzy cudowny, czarujący obraz.
Jedyną wadą okładki jest to, że tytuł łatwo się ściera przy dotyku.
Podsumowując:
całkiem przyjemna lektura na coraz to dłuższe, letnie wieczory. Czytelnika,
który ma za sobą wiele książek, nie powali ona na kolana (choć może tak być),
lecz osobę poznającą dopiero krainę romansów paranormalnych Klątwa tygrysa oczaruje, uwiedzie i wciągnie w swój własny,
świetnie wykreowany świat i ukarze Indie w nowym, lepszym świetle, jako państwo
pełne magii i wielu, wielu różnych kultur. Na samym końcu pomyślałam „Zrobili,
co mieli zrobić, zdobyli, co musieli, rozwikłali pewną część zagadki… Całkiem
przyjemna książka i obiecujące zakończenie”. Brakowało mi tylko jakichś
większych tajemnic, ukrytych znaczeń… Ale może znajdę to w drugiej części. Nie
będę ukrywać, że przy ostatnich stronach w oczach pojawiły mi się
świeczki.
Tak więc… Pozycja mile
widziana na półce, aczkolwiek nieobowiązkowa. Fascynująca przygoda, rewelacyjni
bohaterowie, wspaniały wątek miłosny i cudowny, inny świat. Z chęcią sięgnę po
kontynuację; w większej mierze dlatego, że interesuje mnie to, z jakimi
problemami będą musieli zmierzyć się bohaterowie.
7/10
Layla
_________________________________
*
Fragment, str. 74
**
Fragment, str. 321
Scarlett: czujesz to?
OdpowiedzUsuńLayla: nie-e... a co?
S: wlasnie cie dusze.
Jak mozesz?! Istoto nieczysta! A ja juz liczylam na porywajaca historie o milosciu. Dobru i zlu... a Ty?! Zniszczylas moje marzenia. Niemniej jednak - recenzja b. ciekawa.
Pozdrawiam, S.
Istoto nieczysta? xD Porywające historie o miłości w moim wykonaniu czytałaś niejeden raz ^^ Teraz czas na coś nowego :D ;)
Usuńale tamtych nie dokonczylas!
Usuń* wyłazi spod peleryny niewidki* Czytać czy nie czytać? xD *zastanawia się nad tym głęboko, po czym wzrusza ramionami* Poczekam na recenzję Córki Dymu i Kości ^^ *wywala język*
OdpowiedzUsuńJuż niedługo ^^
UsuńTo dobrze. :D Właaśnie. Kiedy mnie jakąś nową dawką zaskoczysz co? Bo ja już zdycham z tęsknoty za drogą panią P. ^^ *upada na podłogę i wywala język* O.o To będzie teraz moje ulubione zdanie^^
UsuńWkrótce zaskoczę, cierpliwości :D Przebrnę przez kilka sprawdzianów i odświeżę WL ;)
UsuńNo książka z opisu taka sobie. Przeczytałam sporo książek to gatunku i w sumie zaciekawiły mnie Indie oraz specyficzna klątwa. Sama nie wiem, czy przeczytam... Brakuje mi tej tajemniczości i mroczności. Taka nie moja klima;) Podoba mi się, że recenzja jest rzetelna. Pokazałaś zarówno dobre, jak złe strony, za co brawo. Czekam na kolejną i pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]
OdpowiedzUsuńWłaśnie oto chodzi - brak w "Klątwie tygrysa" większych tajemnic i nutki horroru czy strachu. W końcu dżungla nie jest taka bezpieczna xD
UsuńPozdrawiam ^^
Seria "Klątwa tygrysa" jest naprawdę warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zgadza się :)
Usuń