Drobna informacja - utworzyłam nową zakładkę pt.: "Wymienię/sprzedam". Jeśli chcecie nabyć jakąś książkę z mojej biblioteczki lub wymienić się wspomnianymi tam egzemplarzami, piszcie do mnie ;) Z chęcią rozpatrzę każdą propozycję ^^
A teraz czas na recenzję. Zbuntowane anioły muszą poczekać na weekend, kiedy to wreszcie pochwycę książkę w swoje ręce i przeczytam chociaż odrobinę. Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić moją opinią o Dotyku. Zdania na temat powieść pani Stolarz są podzielone, prześledziłam wiele stron internetowych z recenzjami tejże książki. Co czułam po przeczytaniu Dotyku?
003. Kto mnie prześladuje? Laurie Faria Stolarz - Dotyk. Śmiertelny sekret
Tytuł: Dotyk. Śmiertelny sekret
Autor: Laurie Faria Stolarz
Data premiery: 23 lutego 2011
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 272
Niektóre
sekrety nie powinny być zachowywane...
Na
początku zadam podstawowe pytanie: co skłoniło mnie do przeczytania tejże
książki? Otóż… sama nie wiem i szczerze powiedziawszy zastanawiałam się nad tym
dosyć długo. Być może na moją decyzję wpłynęła opinia przyjaciół, którzy
wtykali mi powieść pani Stolarz do ręki za każdym razem, gdy kończyłam inną
książkę. W ten oto sposób we wakacje zaczęłam czytać Dotyk. Śmiertelny sekret i zaraz na początku przygody z tą pozycją
zapragnęłam, aby historia nastoletniej Camelii jak najszybciej skończyła się.
Dziewczyna
uczęszcza do jednego z amerykańskich liceów, uczy się w miarę dobrze, relacje z
rodzicami są nienaganne, a do tego posiada wymarzoną, wprost idealną pracę.
Trzy miesiące wcześniej omal nie zginęła pod kołami samochodu koleżanki, ale z
pomocą przybył jej tajemniczy chłopak, który uratował ją przed zderzakiem
pojazdu. Nieznajomy po chwili znika i zostawia zszokowaną Camelię na asfalcie.
Tak
zaczyna się cała książka.
Przebrnęłam
przez pierwsze strony w miarę szybko, lecz wkrótce po rozpoczęciu Dotyku jedna rzecz zwróciła na siebie moją
uwagę – tradycyjny schemat, który aż
kłuje w oczy czytelnika zaznajomionego z wieloma powieściami. Główna bohaterka
jest idealna i nie posiada żadnych wad, ma najlepszą przyjaciółkę; potrzepaną,
zwariowaną dziewczynę, udzielającą dobrych rad (w tej roli Kimmie), koleguje
się z nimi chłopak (Wes), który, o dziwo, wcale nie chce przebywać w
towarzystwie kumpli, lecz wybiera skromne grono dziewcząt, a do tego mamy
również kilku bohaterów drugoplanowych, także idealnych. Zapomniałam jeszcze o
tym tajemniczym chłopcu. Tak jak głosi schemat, zapowiedziany wcześniej Ben
jest nowym uczniem w szkole Camelii. Nic nowego.
Na
starcie książka dostała ode mnie minusa, a raczej nie książka, tylko autorka.
Laurie Faria Stolarz w ogóle nie wysiliła się i wybrała najłatwiejszą drogę. Ta
wada może nie byłaby tak tępiona przeze mnie, gdyby pani Stolarz wymyśliła coś
interesującego i innego. Podobnie została zbudowana powieść Bekki Fitzpatrick Szeptem, lecz schemat przykrył wspaniały
romans między głównymi bohaterami, tajemnice oraz różnobarwne i oryginalne
postacie.
W
tym wypadku Camelia, jej były chłopak Matt, rodzice dziewczyny, Kimmie, Wes i
Ben są zbyt piękni, mimo różnych charakterów - tacy sami, papierowi i… dziwni,
bez żadnego blasku. Takie miałam odczucia, czytając Dotyk.
Drugą
rzeczą, która nie wpłynęła pozytywnie na ocenę tej pozycji jest zupełny brak
większych opisów otoczenia i przemyśleń bohaterki. Oczywiście zdarzało się, że
Camelia coś tam pomyślała sobie i podzieliła się z nami swoimi wewnętrznymi
rozterkami, ale było tego naprawdę mało. Rozczarowałam się przy pierwszym
pocałunku Camelii i Bena. Zwykle w innych książkach autorki poświęcają nawet
trzy strony na ten pierwszy wyraz miłości, dogłębnie opisują szalejące myśli
bohaterek i ich emocje buzujące wewnątrz, co naprawdę podoba mi się i pozwala
doskonale sobie to wyobrazić, z kolei pani Stolarz zajęło to… linijkę? Tak,
dosłownie linijkę. Randka też nie zasłynęła niczym szczególnym, a ten cały Ben…
Autorka chciała z niego zrobić idealnego chłopaka, w którym zakochują się
dziewczyny, coś na miarę Patcha (Szeptem),
Willa (Diabelskie maszyny), Jace’a (Dary anioła) lub Gabriela (Wizje w mroku). Miał być tajemniczy,
arogancki, jeździł na motorze, ocalił dziewczynę i cały czas na nią czuwał,
lecz w efekcie końcowym powstała następna nudna postać, nie wnosząca nic do
całokształtu.
Czas
na trzecią wadę.
Między
rozdziałami przeplatają się listy człowieka, który śledzi Camelię, podsyła jej
prezenty, zdjęcia zrobione bohaterce z ukrycia i nawet włamuje się do jej domu.
Ktoś mi kiedyś mówił, że strasznie bał się, czytając pogróżki, a mnie one po
prostu rozśmieszyły, zwłaszcza wtedy, kiedy prześladowca nazywał Camelię suką i
zdzirą. Zdarzało się, że z nudów przysypiałam nad książką albo zaczynałam
myśleć o czymś innym. Nie skupiałam się na przekazie, bo nie było warto.
Po
czwarte: brutalność owego prześladowcy również sprawiła, że chciało mi się
śmiać. Laurie Faria Stolarz powinna poświęcić drugie tyle stron w książce na
rozkręcenie akcji i nadanie tajemniczości niektórym sprawom. W połowie Dotyku zorientowałam się, kto śledzi
Camelię, lecz sceny z przetrzymywaniem jej i zazdrością trochę nie wyszły
autorce. Tutaj także chciała stworzyć klimat, sprawić, że cierpienie Camelii
miało nas ująć za serce i wycisnąć łzy oraz zmusić nas do myślenia, co my byśmy
zrobili w takiej sytuacji, lecz… nie udało się. Z przykrością stawiam czwarty
minus.
Chyba
każdy się domyślił, kto przyszedł z pomocą.
Parę
słów o okładce.
„Nie
oceniaj książki po okładce”. No tak, wzięłam sobie te słowa do serca i
sprawdziły się – okładka cudowna, ale wnętrze marne. Wiele autorek nie
pogardziłoby tak cudowną okładką, bo, muszę przyznać, robi wrażenie i przykuwa
oko czytelnika.
Podsumowując:
Dotyk. Śmiertelny sekret rozczarował
mnie. Nieraz mam tak, że chcę już przeczytać drugą część, lecz w tym wypadku
nie muszę i nie chcę, bo nic nie zyskam czytając kontynuację. Odczuwam, że
Laurie Faria Stolarz chyba chciała napisać tą książkę na siłę lub miała ochotę
coś stworzyć, ale nie wiedziała nawet co i zupełnie nie przygotowała się do
projektu. Liczyłam, że powieść będzie miała ponad trzysta stron, może nawet
czterysta, w końcu ociera się o kryminał, a zagadki tego typu zwykle są trudne
do rozwiązania, lecz historia Camelii trwała przez zaledwie dwieście
siedemdziesiąt dwie strony z dużą czcionką i krótkimi rozdziałami.
Komu
mogę polecić tą pozycję? Na pewno czytelnikom, którzy dopiero zaczynają
przygodę z książkami z gatunku paranormal romance. Ja także zaczynałam od
podobnych. Myślę, że będzie to dobry start dla nich i idealne wprowadzenie do
innego świata powieści.
2/10
7 komentarzy do “003. Kto mnie prześladuje? Laurie Faria Stolarz - Dotyk. Śmiertelny sekret”
Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!
O rany, trochę mi zajęło zalogowanie się tutaj, za inteligentna ta strona dla mnie jest, ale jestem XD Fajny pomysł na bloga z recenzjami. Też o tym myślałam, ale chyba nie mam do tego głowy. Hmm... oglądałam tę książkę wiele razy, ale skoro mówisz, że jest do niczego to poszukam czegoś innego.
OdpowiedzUsuńP.S. Will i Jace są zajebiści! *o* Kocham <3
Jeżeli lubisz proste historie, bez większych emocji i okazji do wspominania, to możesz przeczytać. Natomiast jeśli wolisz książkę z dreszczykiem i świetnie dopracowanymi wątkami, to tej pozycji nie polecam ;)
UsuńP.S. Witaj Lirit! Stęskniłam się za Tobą :D :* A co do Willa i Jace'a, to owszem - zgadzam się w stu procentach! :D
Nie, ja już jestem na wyższym poziomie wtajemniczenia XD i nie czytam prostych książek dla laików XDD Wyrosłam z nich, czytam poważne propozycje, a nie pozycje ocenione na 2 z 10 możliwych.
UsuńP.S. Ja też się stęskniłam! ;* Tęsknie za wszystkimi dziewczynami z PoZmierzchu. Dobrze, że się zgadzasz. Akurat jeżeli chodzi o tych dwóch - nie znoszę krytyki na ich temat XD
Recenzja bardzo dobra Laylo. :D Nawet mnie czegoś nauczyła. Po książkę raczej nie sięgnę. Ale dla początkujących czytelników na pewno jest w sam raz. ;)
OdpowiedzUsuńZgadza się ;)
UsuńNo więc nadrabiam nadrabiam;) Recenzja rzetelna i ciekawa, co bardzo mi sie podoba i duży plus za to. Książka faktycznie się nie zapowiada najlepiej (nie czytałam). Nie lubię schematyczności, nie mówiąc nawet o papierowych bohaterach i opisach pozbawionych uczuć, emocji. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]
OdpowiedzUsuńŚwietnie jest ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń