004. Nazywam się Anna i nie powinno mnie tutaj być. Gemma Malley - Deklaracja

Chorobo... Dopadłaś mnie akurat teraz! 
Dziękuję ci :D

             W związku z tym, że kilka dni spędzę w domu z katarem i bólem gardła, postanowiłam zagospodarować w jakiś sposób czas wolny. Przede wszystkim - będę dużo czytać. Skończę Zbuntowane anioły Libby Bray i sięgnę po następną książkę w kolejce, czyli Imperium wampirów (swoją drogą, powieść tą dostałam na Mikołaja w zeszłym roku i jeszcze jej nie przeczytałam!). Tak więc... nie będę dłużej przynudzać i przedstawię Wam recenzję książki autorstwa Gemmy Malley - Deklaracja. Przygodę z tą pozycją miałam w maju, gdy wracałam z wycieczki szkolnej - Lwów, Ukraina. Nie miałam co czytać i poprosiłam przyjaciółkę, abyśmy zamieniły się książkami. Skończyłam ją po pięciu godzinach jazdy. Wspaniała historia na długo zapadła mi w pamięci, dlatego chcę podzielić się z Wami moim zdaniem na jej temat. Zapraszam!


Tytuł: Deklaracja
Autor: Gemma Malley
Data premiery: 16 czerwca 2010
Wydawnictwo: Wilga
Ilość stron: 312



A gdybyśmy my byli nadmiarami w świecie legalnych ludzi? Gdybyśmy nie mieli prawa żyć, bo to wbrew zasadom Długowieczności?

„Nazywam się Anna.
Nazywam się Anna i nie powinno mnie tutaj być.
Nie powinnam istnieć.
Ale istnieję.”


Ludzkość XXII wieku niezwykle się rozwinęła. Wśród nowości technicznych wynaleziono również coś takiego, jak lekarstwo na Długowieczność. Tabletki te, dzięki systematycznemu zażywaniu, pozwalają żyć o wiele dłużej. Lecz z wiecznym życiem wiąże się inny, bardzo poważny problem, mianowicie przeludnienie. Aby nie wycofywać Długowieczności z rynku sprzedaży, władze wielu państw stworzyły Deklarację, której podpisanie zobowiązywało obywateli do posiadania tylko jednego dziecka. Problem jednak nie znikł, ludzi wciąż przybywało, a miejsca nadal brak. Dwadzieścia lat później warunki Deklaracji zostały zmienione, bowiem ten, kto chciał mieć dziecko, miał zakaz brania tabletek na Długowieczność. Życie za życie, jak głosił dokument.
Anna jest jednym z nadmiarów w zakładzie dla takich jak ona o nazwie Grange Hall. Nadmiarem, czyli dzieckiem urodzonym wbrew Deklaracji. Jej rodzice, młodzi i niedojrzali, pragnęli mieć dziecko, lecz wiedzieli, że złamią wtedy zasady. Pomimo zakazów i kar, jakie groziły za ten występek, sprzeciwili się Deklaracji. Przez dwa lata udawało im się ukrywać małą Annę w domu. Pewnego dnia, gdy dziecko rozpłakało się, wścibscy sąsiedzi usłyszeli płacz i zadzwonili do łapaczy, którzy siłą wyrwali dziewczynę z rąk rodziców.
W ten oto sposób prawie piętnastoletnia Anna trafiła do Grange Hall, gdzie wpajano nadmiarom, że rodzice ich nie kochają oraz że to właśnie oni popełnili największy błąd, przychodząc na świat. Jedynie tak mogą pokutować za winy matek i ojców.
Surowe zasady panujące w obozie dla nadmiarów wprost przerażają. Chłosta, wtrącanie na noc do izolatki, brak pożywienia przez cały dzień to tylko najłagodniejsze kary wymierzane przez dyrektorkę Grange Hall, panią Margaret Pincent.
Cała historia zaczyna się wtedy, gdy do szkoły trafia nowy nadmiar o imieniu Peter. Kłopoty zaczynają się od razu, bo chłopak chodzi za Anną i powtarza jej, że dziewczyna ma dla kogo żyć, a na Zewnątrz czekają na nią rodzice. Namawia ją do ucieczki, która na początku wydaje się nierealna.

Deklaracja przyciągnęła moje oko niesamowitą okładką oraz zaciekawiła mnie tytułem już od długiego czasu. Po przeczytaniu opisu postanowiłam, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę mało znanej, z pewnością debiutującej autorki i wreszcie nadarzyła się taka okazja. Oczekiwałam czegoś nowego, oryginalnego i zaskakującego, biorąc pod uwagę głównie samą zapowiedź.
I nie myliłam się.
Świat w 2140 roku stworzony przez panią Gemmę Malley to zlepek identycznie myślących państw, które całą nadzieję pokładają w starym pokoleniu. Przerażająca jest wizja młodych ludzi, którzy nie mogą się narodzić, bo tak wymyśliły to sobie władze. Teraźniejszość tworzą właśnie dzieci i młodzież, poprzez swą młodość, modę i kształtowanie innej kultury, a nie starsi ludzie. Oni w swoim życiu zobaczyli już wiele, za to ci nienarodzeni nie mogą nic ujrzeć, a nadmiary są zamknięte pośród ścian obozów, z których nie ma ucieczki.
Obraz niezwykle brutalny i straszny.
Styl pani Malley jest naprawdę dobry. Podziwiam tą kobietę za świetnie rozplanowaną akcję. Podczas czytania tej książki nie można się nudzić, bo adrenalina jest na każdej stronie i w każdym momencie. Pisze ona niezwykle lekko, a czytanie sprawia samą radość.
Trzecioosobowa narracja to idealny wybór. Dzięki niej autorka mogła nam przybliżyć nie tylko losy Anny i Petera, ale również Margaret Pincent i łowców, którzy torturami wyciągali informację od ludzi na temat dwóch uciekinierów z Grange Hall. Całość, z dodatkiem ogromnej wyobraźni Gemmy Malley, tworzy jedyną w swoim rodzaju powieść o przeciwstawieniu się prawom Matki Natury i o sensie życia.
Gdy „połykałam” kolejne rozdziały Deklaracji, chciało mi się krzyczeć ze wściekłości. Jak można tak torturować niewinne dzieci i wpajać im, że nie mają prawa żyć? Jak można mówić, że ich narodziny to przeciwstawienie się prawom Matki Natury, skoro to ona nakazała wydawać na świat potomstwo? Jak można likwidować młode pokolenie i zabronić żyć nowemu? Tyle pytań, tyle złości, jeszcze więcej łez wylanych nad samym zakończeniem.
W książce pojawia się niewielki wątek miłosny, który przykrywany jest czymś znacznie rzadziej spotykanym w powieściach – przyjaźnią. Zamiast ckliwych wyznań, zauroczenia czy tych nieśmiałych spojrzeń, otrzymujemy jedyną w swoim rodzaju więź. W końcu prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a w czasie ucieczki przed śmiercią nie ma czasu na miłość. Tak więc pojawia się ona, lecz równie dobrze mogłoby jej tam nie być. Moim zdaniem wątek miłosny zepsuł trochę tą oryginalność Deklaracji, mimo to nie uważam, że był zły.
Zaskakujące zwieńczenie powieści doprowadziło mnie do łez. Niesamowitym obrotem zdarzeń i pomysłem Gemma Malley sprawiła, że człowiek po przeczytaniu tej książki zaczyna doceniać życie i czerpać z niego same korzyści.
Cudowna historia o przyjaźni, walce i przetrwaniu w świecie legalnych doczekała swej kontynuacji. Ten kto nie przeczytał Deklaracji, musi natychmiast po nią sięgnąć, inaczej nigdy nie pojmie znaczenia słowa „życie”. 

8/10

9 komentarzy do “004. Nazywam się Anna i nie powinno mnie tutaj być. Gemma Malley - Deklaracja”

  1. *uroczyście składa pergamin i chociaż pozbyła się szkieł, nadal stara się nieudolnie ale jednak udawać Jacka* Jej! Jej! Jej! A ja nic o tej książce nie wiedziałam?! O.o Jak mogłam nie wiedzieć? Twoja recenzja jak i książka(zapowiada się na taką) jest świetna. Masz rację Lay okładka jest bardzo ładna. A historia w pewien sposób na pewno wzruszająca. I to na co Hell czekała! Przyjaźń na reszcie! Och yeah! No i 3-os narracja. <3 Tak już wiem co chcę na gwiazdkę. Albo na Mikołaja. Luba na urodziny. Wiem, że muszę tą książkę mieć! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Laylo, świetna recenzja. Książka na pewno też powala na kolana, ale to chyba nie jest mój klimat, prawda? Doskonale wiesz, w jakich pozycjach gustuję. Niemniej jednak, obiektywnie muszę ocenić, że Pani Autorka miała bardzo ciekawy pomysł, coś innego niż... wszystko, co znałam do tej pory. Powtarzam, książka najpewniej wgniata czytelnika w fotel, ale ja nigdy po nią nie sięgnę... niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię, Lirit ;) Kwestia gustu ^^ Może spodoba Ci się recenzja kolejnej książki (wstawię niedługo), pt.: "Zatruty tron". Czytałaś może?

      Usuń
    2. "Zatruty tron" zawsze chciałam przeczytać, ale jakoś nigdy nie miałam okazji. Poczekam na Twoją recenzję i wtedy wszystko już będzie jasne. Czytałam fragment na PoZmierzchu, ale wiesz, po takim urywku niewiele można wywnioskować. W każdym razie, teraz czytam "Kroniki krwi" ;)

      Usuń
  3. Ogólnie podoba mi się pomysł z blogiem z recenzjami ;)
    Świetnie ci to wychodzi!
    Ten książki akurat nie czytałam, ale widząc taką recenzję może się skuszę, gdy znajdę odrobinę wolnego czasu? Kto wie... ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Baardzo fajny blog ;)
    O książce słyszałam kiedyś słowo czy dwa, nie wiedziałam natomiast że jest taka dobra!
    Widać trzeba będzie się z nią zapoznać :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo przyjemna, pełna konkretów ocena. Bardzo dobrze mi się czytało. Nie za bardzo przepadam za powieściami osadzonymi w przyszłości, ale ta akurat mnie zaciekawiła, bo wydaje się mieć przesłanie, a to w książkach bardzo lubię. Z pewnością sobie ten tytuł zapamiętam i sięgnę, jak już tylko przeczytam "Kordiana". Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie przepadam za tego typu książkami, ale ta naprawdę mnie urzekła. Przede wszystkim sprawia, że zaczynamy inaczej myśleć i patrzyć na życie. Tak więc, jakbyś się zdecydowała, to polecam ;)

      Usuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!