Tytuł oryginału: Throne of glass
Autor: Sarah J. Maas
Seria/cykl: Szklany tron #1
Data premiery: 25 czerwca 2013
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 520
Nastoletnia
Celaena Sardothien jest wyszkoloną zabójczynią, o której słyszeli nawet sami
królowie. Popełniła jednak fatalny błąd. Została złapana i skazana na dożywotnią,
niewolniczą pracę w kopalni soli. Kiedy nadzieja na odzyskanie wolności z dnia
na dzień maleje, los uśmiecha się do dziewczyny – książę Dorian przedstawia jej
ofertę. Musi walczyć na śmierć i życie w turnieju o tytuł królewskiego zabójcy.
Nagrodą jest wolność, przegraną – śmierć.
Wiele
słyszałam i wiele czytałam na temat Szklanego
tronu. Rzadko kiedy – jeśli nie w ogóle – spotykałam się z jakimikolwiek
negatywnymi opiniami. Szum wokół pierwszej części, a także wokół kolejnych był
tak duży, że postanowiłam w końcu sięgnąć po pierwszy tom serii i przekonać się
na własnej skórze, czym tak bardzo zachwycają Czytelnicy. I w sumie dalej nie
do końca wiem, bo oczekiwania były spore, a sama powieść niestety nie spełniła
ich w takim stopniu, w jakim to sobie wyobrażałam.
Historia
zapowiadała się obiecująco i już na wstępie dostała ode mnie plusa. Wynikał on
głównie z zachowania głównej bohaterki, którą polubiłam za postawę i cięty
język, mało tego – ucieszyłam się, że mam przed sobą nieszablonową bohaterkę. Pierwsze
trzy rozdziały uważam za bardzo udane, ciekawe, wciągające i obiecujące.
Niestety
później, gdy rozpoczyna się wielka misja i wielkie zadanie Celaeny, coś zaczęło
zgrzytać. Zabawna bohaterka straciła swój urok i humor, a zamiast tego stała się…
kolejną zwykłą, szarą postacią. Czasami wręcz denerwowała mnie swoim
zachowaniem. Plotki o jej zdolnościach pojawiały się na każdym kroku, ale nie
zauważałam tego w jej postępowaniu.
Jednak
nie to było najgorsze. Większy niesmak wzbudziła we mnie akcja, która w pewnym
momencie stała się po prostu nudna. Miałam wrażenie, że autorka włączyła
przycisk zapętlania i w kółko działo się to samo: treningi, turnieje (zwane
również „próbami”), tajemnicze zniknięcia kolejnych uczestników turnieju (czego
możecie dowiedzieć się z opisu na okładce książki) i przewijający się gdzieś
między kartkami wątek miłosny. Ten schemat utrzymywał się przez mniej więcej
trzy czwarte powieści.
Jak
już wcześniej wspomniałam, zaszła jakaś dziwna zmiana w głównej bohaterce,
którą na początku obdarzyłam sympatią. W jej zachowanie wkradła się sztuczność.
Właściwie każdy z bohaterów miał w sobie trochę tej sztuczności i papierowości,
co trochę mnie zdziwiło, gdyż na początku powieści postacie zapowiadały się
całkiem dobrze.
Sytuacji
nie poprawił niestety kulejący wątek miłosny, który wydawał mi się odrobinę
przesłodzony. Po prostu tego nie kupowałam, nie pasowało mi to i odnosiłam
wrażenie, że zostało na siłę wepchnięte do powieści. Pojawiają się też sekrety
i tajemnice, które odkryć może tylko główna bohaterka, ale to również było w
mojej ocenie słabe.
Nie
chcąc ostudzać Waszego entuzjazmu (i nie chcąc również skazywać się na
potępienie wśród fanów serii) muszę zaznaczyć, że mimo tych wszystkich minusów
i minusików znalazłam też kilka ważnych plusów. Takim najważniejszym jest to,
że autorka zdecydowała się na narrację trzecioosobową, co wyszło jej bardzo
dobrze. Osobiście niezbyt przepadam za podobnymi historiami prowadzonymi w
pierwszej osobie (co nie dotyczy wszystkich powieści, gdyż wszystko zależy od
umiejętności autora), a po przeczytaniu Szklanego
tronu z ulgą stwierdziłam, że w trzeciej osobie powieść brzmi zdecydowanie
lepiej, niż w pierwszej. Oprócz tego autorka pokazała swoje możliwości i
zdolności, gdyż książkę czytało się bardzo przyjemnie i szybko. Młodzieżowy język,
a do tego prosty i lekki styl zapewniają frajdę z czytania, nie komplikując
przy tym odbioru.
Drugą
mocną stroną Szklanego tronu jest
punkt kulminacyjny, który wywarł na mnie dobre, mocne wrażenie. Cieszę się, że
Sarah J. Maas tak skupiła się na zakończeniu pierwszego tomu i nie uczyniła go
banalnym. Zamiast tego są emocje, jest akcja i są zaskakujące zwroty.
Szklany
tron uważam za książkę dobrą, ale nie wyjątkową ani
przebojową. Powiedziałabym, że jest po prostu całkiem przyjemną młodzieżówką,
ale na tym moje zachwyty się kończą. Z żalem muszę stwierdzić, że niestety nie
spełniła moich oczekiwań. Nadzieję wiążę z drugą częścią, ponieważ świat
wykreowany przez panią Maas jest na tyle ciekawy, że z chęcią będę kontynuować
przygodę z tą serią.
6/10
Seria Szklany tron:
Szklany tron | Korona w mroku | Dziedzictwo ognia | Królowa cieni
Po przeczytaniu tej książki też miałam podobne odczucia. Niby pomysł na historię dobry, ale paru rzeczy jednak zabrakło. Mnie momentami niesamowicie irytowało zachowanie głównej bohaterki...
OdpowiedzUsuńDrugi tom jest bardziej dopracowany, w przypadku tej autorki im dalej, tym lepiej :)
http://readwithpassion.it27.pl/
Jestem w sumie ciekawa tej powieści, głównie dlatego, że jest zazwyczaj wychwalana. Spróbuję, jednak egzemplarza z biblioteki :)
OdpowiedzUsuńJa mam książki Maas na półce, ale ciągle się przed nimi wzbraniam. Zawsze mam tak z książkami, które sa wychwalane pod niebiosa, a ja się po prostu boję za nie wziąć, by się nie rozczarować...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCały czas słyszę o Szklanym Tronie i muszę się w końcu do niego zabrać. Niestety mnie często główni bohaterowie irytują, Głównie jeżeli należą do płci żeńskiej, więc lekko się obawiam o Celaene.
UsuńNakłoniony przez znajomych sięgnąłem po tę książkę i jestem pod wrażeniem
UsuńSzklany Tron to zdecydowanie jedna z moich ulubionych serii. Fakt faktem pierwszą część czytałam już jakiś czas temu, ale to nie zmienia faktu jak bardzo kocham tą serię! Kolejne części są tylko ciekawsze! Polecam również zapoznać się z Dworem Cierni i Róż!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://ksiazkipatki.blogspot.com/