Tytuł oryginału: The sword of summer. Book one of Magnus Chase and the gods of Asgard
Autor: Rick Riordan
Seria: Magnus Chase i bogowie Asgardu #1
Data premiery: 21 października 2015
Wydawnictwo: Galeria Książka
Liczba stron: 520
Życie Magnusa
Chase’a wcale nie jest łatwe. Przed dwoma laty w dziwnych okolicznościach
zginęła jego matka i od tamtej pory nastoletni chłopak żyje samotnie na ulicach
Bostonu. Przetrwał dzięki sprytowi i inteligencji, a także pomocy dwóch
bezdomnych, którzy stali się dla niego najlepszymi przyjaciółmi.
Pewnego
dnia jego życie komplikuje się jeszcze bardziej. Wuj Randolph, z którym Magnus
przez długi czas nie miał kontaktu, nagle usiłuje go odnaleźć. Kiedy próbuje
przechytrzyć wuja, wpada prosto w jego ręce. Wtedy Randolph zaczyna opowiadać
mu o nordyckiej mitologii i wielkim dziedzictwie Magnusa – zaginionej od
tysięcy lat broni.
Opowieści
o bogach Asgardu, Ragnaröku i wilkach budzą w Magnusie jakieś wspomnienia.
Elementy układanki zaczynają składać się w logiczną całość. Nie ma jednak czasu
na myślenie o tym wszystkim. Świat zostaje zaatakowany przez ogniste olbrzymy i
Magnus musi wybrać między własnym bezpieczeństwem a życiem niewinnych ludzi.
Rick
Riordan to autor cieszący się dużą sławą wśród Czytelników dzięki serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy,
której nie miałam okazji czytać. Przygodę z jego twórczością miałam rozpocząć
od nowej serii Magnus Chase i bogowie
Asgardu. Mitologia nordycka zawsze była w kręgu moich zainteresowań,
dlatego po przeczytaniu opisu pierwszego tomu wiedziałam, że tę książkę na
pewno muszę przeczytać. Znając ogólny zachwyt Percym Jacksonem i mając na
pierwszym planie mitologię nordycką moje oczekiwania względem Miecza lata były całkiem spore. Śmiało
mogę powiedzieć, że większość z nich zostało spełnionych, ale nie wszystkie.
Początek
był dla mnie… trudny. Nie powiem, aby Miecz
lata wciągnął mnie do swojego świata od pierwszej strony. Właściwie do
momentu, w którym Magnus znalazł się w magicznym, nordyckim świecie czytanie
szło mi bardzo opornie. Dopiero wtedy, czyli mniej więcej po pięćdziesięciu
stronach, coś drgnęło i zaczęło robić się fajnie.
Podobało
mi się to, że przygoda z Mieczem lata to
podróż po całej mitologii, po wielu jej światach i poznawanie jej w sposób
lekki, zabawny i przyjemny. Rick Riordan zadbał o to, aby i najważniejsi, i ci
mniej istotni bogowie, zjawiska i zwyczaje zostały dokładnie przedstawione
Czytelnikowi. Towarzyszy temu świetny klimat, który bardzo cenię sobie w
książkach. Autor nie ograniczył akcji do jednego miejsca, ale pozwalał
Czytelnikowi podróżować po wielu niebezpiecznych światach i poznawać ich uroki
(a także pułapki). Dzięki temu w książce coś się dzieje. Akcja nie zatrzymuje
się i gdzieś w ¼ książki wciągnęłam się w historię Magnusa i jego przyjaciół.
Patrząc na objętość Miecza lata jeszcze
przed rozpoczęciem czytania miałam ogromną nadzieję, że w tej książce dużo
będzie się działo i nie zawiodłam się w tej kwestii.
Rick
Riordan posługuje się bardzo prostym, lekkim językiem dostosowanym do młodego
odbiorcy, dlatego po jego powieści mogą sięgać zarówno młodsi jak i starsi
Czytelnicy. Autor ma też niebywałą zdolność do tworzenia napięcia i jasnej,
dynamicznej akcji, czego nie potrafią wszyscy pisarze. Dzięki temu akcja nie
jest zagmatwana i nie panuje w niej chaos. Bohaterowie są całkiem dobrze
wykreowani. Do ich zachowania nie wdarła się szablonowość, a w kreacjach nie
wyczułam papierowości. Najbardziej chyba polubiłam elfa, Sam i T.J.-a, chociaż
myślę, że w każdej postaci znalazłabym jakieś ulubione cechy. Wpływa to też
pozytywnie na wizerunek świata przedstawionego, który jest sensowny, ciekawy,
dziwny, zabawny, a momentami naprawdę niebezpieczny.
Pomimo
tych wszystkich plusów podczas czytania Miecza
lata znalazłam dwa drobne minusy. Nie mają one dużego wpływu na ocenę, ale
zagmatwały one trochę mój odbiór tej lektury. Pierwszym z nich jest humor. Ucieszyłam
się z jego obecności, ale nie zawsze dobrze spełniał swoje zadanie. Problem
autora w kwestii humoru polega na tym, że tam, gdzie chciał być zabawny, żart
wychodził sztucznie i był trochę wymuszony, a tam, gdzie autor zupełnie nie
starał się o rozbawienie Czytelnika, wychodziło to właśnie najlepiej. Kilku
żartów w ogóle nie kupiłam, a z innych kolei czasami śmiałam się do łez i są
ona dla mnie jakby wizytówką tej serii. Drugi minus jest trochę związany z
humorem, a na myśli mam tytuły rozdziałów. O ile tytuł pierwszego rozdziału był
dla mnie zabawny, tak kolejne już niekoniecznie. Myślę, że autor zbyt mocno
starał się być zabawny.
Mimo
wszystko Miecz lata uważam za
naprawdę dobrą, wciągającą książkę. Rick Riordan bardzo fajnie przedstawił
nordycką mitologię i widać, że mocno przyłożył się do tego. W jej rozumieniu
pomagał słowniczek pojęć na końcu książki, spis wszystkich dziewięciu światów i
wytłumaczenie poszczególnych znaków. Bohaterowie są barwni i świetnie
wykreowani, akcja mknie do przodu i wciąga aż do samego epilogu, jest również
humor i lekkość, która pozwala wejść do świata Magnusa i zostać tam do końca.
Po takiej dawce wrażeń jestem naprawdę ciekawa dalszych losów bohaterów,
dlatego chętnie sięgnę po kolejne części tej serii. Wam gorąco ją polecam.
Jeśli szukacie przygód (w dużej mierze tych ryzykownych) i oderwania od
rzeczywistości (dosłownie) to Miecz lata idealnie
spełni swoje zadanie.
7/10
Mówiła o tym bodajże Ada i bardzo to polecała. Ja nie przepadałam nigdy za Percy'm Jackson'em, ale może to przypadnie mi do gustu? Nie powiem, fabuła wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńBuziaki! <3
BOOKBLOG
Teraz widzę, jak odmienny mamy sposób oceniania - tam, gdzie ja daję książce 7/10, z pewnością nie jest ona tak wychwalana jak tu, wręcz przeciwnie: znajduję tam parę dosyć poważnych błędów, ale i tak je zawsze wybaczam :P
OdpowiedzUsuńNie czytałaś Percy'ego? Nie żałuj, bo mnie co najmniej nie urzekł, nie znalazłam tam nic, co wyróżniałoby serię spośród innych. Głupio o tym mówić, ale to w większości film sprawił, że zakochałam się w bohaterach przedstawionych przez Riordana. Może i jako ekranizacja wypada słabo, ale sam w sobie film bardzo mi się podobał. Po książkę sięgnę z ciekawości, co autor wymyślił i tym razem ;)
Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Klątwy tygrysa"!
Zawsze bardzo chciałam przeczytać serii Percy Jackson, ale niestety jeszcze nie miałam okazji, może
OdpowiedzUsuńrównież zacznę przygodę z Rickiem Jordanem od Miecza Lata, no cóż zobaczymy.
Bardzo ciekawa recenzja i muszę się rozejrzeć za tą powieścią.
Pozdrawiam cieplutko.
In my different World
Szczerze to uważam, że trzeba było zacząć od Percy'ego Jacksona - w powieści znajduje się pełno mrugnięć do fanów (chociażby postać Annabeth...), no cóż...
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam. Są nawiązania do Percy'ego więc od niego powinno się zacząć. Mam nadzieję, że w następnej części Magnusa pojawi się i Percy, no i oczywiście więcej Annabeth ☺
UsuńTak to czasem jest z humorem w książkach dla młodzieży, ostatnio często się o tym przekonywałam, że chyba nie mam podobnego poczucia do autora :P
OdpowiedzUsuńJak dotąd nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki Riordana, a szkoda. Mój brat czytał Percy'ego i był zachwycony, więc chyba w końcu muszę się przekonać, czym ten fenomen pachnie :D A "Miecz lata" ma tak cudowną kolorystykę okładki, że nie mogę oderwać od niej wzroku! :)
Pozdrawiam!
Zdecydowanie zgadzam się z Tobą w kwestii humoru, ponieważ w pewnych chwilach miałam wrażenie, że tej książce brak powagi. Mimo wszystko jednak uważam, że książka była naprawdę świetna ;)
OdpowiedzUsuńAle tak jak to było wcześniej powiedziane, zdecydowanie lepiej czyta się to znając Percy'ego :)
Tyle już nasluchalam się o tym autorze, że naprawdę w końcu muszę poznać jakąś jego książkę :) Mam nadzieję, że się nie zawiodę i jakoś przebrnę przez ten ciężki początek.
OdpowiedzUsuń