Tytuł: Książka bez sensu
Tytuł oryginału: The pointless book
Autor: Alfie Deyes
Seria/cykl: --
Data premiery: 3 czerwca 2015
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 192
Alfie Deyes to
popularny brytyjski vloger, który na YouTube zamieszcza wideorelacje z codziennego
życia. Książka bez sensu to jego
zaproszenie do wspólnego, kreatywnego wypełnienia jej stron. Dlaczego „wspólnego”?
Ponieważ to Alfie ją zaczął, a Ty możesz ją dokończyć.
Zaczęło
się od Zniszcz ten dziennik Keri
Smith. Później nastąpił wysyp podobnych „dzieł” do kreatywnego (lub nie)
niszczenia. Czytałam o nich skrajnie różne opinie – od tych wychwalających pod
niebiosa za ciekawe pomysły i interesujące wykonanie, aż po negatywne, których
autorzy zastanawiali się nad sensem takich książek „do destrukcji”. Jak sam
tytuł wskazuje, Książka bez sensu wcale
go nie ma, a choć niektóre zadania były całkiem przyjemne i pomysłowe, sama
zastanawiam się nad całkowitym sensem dzieła Alfiego Deyesa – nie tylko z
nazwy.
Książka
bez sensu podzielona jest na kilka kategorii zadań: na te,
które można zrobić natychmiast, których wykonanie zajmuje trochę czasu i wymaga
kreatywności, które wymagają myślenia i aktywności oraz na takie, które wykonuje
się w tydzień lub miesiąc, a nawet dłużej. Niestety znalazły się i takie, które
moim zdaniem są nieprzemyślane i byle jakie. Sądzę, że miały być one ciekawym,
nieszablonowym i zaskakującym elementem, a wyszło z tego… no cóż… to, co
wyszło.
Przykład?
Znajdź pięć różnic na dwóch obrazkach. Takie zadania wykonują dzieci w
kolorowankach lub magazynach poświęconych ich grupie wiekowej. Różnice te przy
okazji są
mało zaskakujące i banalne, a strony poświęcone tej zagadce nie mają
do wykonania żadnego innego, ciekawszego zadania (chyba że ktoś chce
pokolorować morze, plażę i całe molo Brighton Pier), nie wspominając już o tym,
że na końcu podane jest rozwiązanie. To samo tyczy się wykreślanki i łączenia
kropek. Nieprzemyślane i głupie wydało mi się również poświęcenie strony na
napisanie jakiejś tajemnicy (chyba od tego są tajemnice, żeby nie dzielić się
nimi z wszystkimi osobami, a tylko z wybranymi?), liczenie podanych liter w
tekście, używanie jednej strony jako papieru toaletowego czy dorysowanie
kobiecie i mężczyźnie genitaliów. Kilka z zadań otwarcie mówiąc było po prostu
obrzydliwych.
Zdjęcie własne |
Zadania
te są również mało kreatywne. Myśląc o Książce
bez sensu i jej chwytliwym tytule wyobrażałam sobie, że będzie to ten
rodzaj zabawy, w której bezsens można zamienić w kreatywność i zabawę.
Wypisywanie pięciu słów, które najlepiej mnie opisują, nie wydaje się
szczególnie interesującym zadaniem, podobnie jak wypisywanie ulubionych rzeczy
typu książka, piosenka, kolor, youtuber, przyjaciel (?), blogger itd., biorąc
pod uwagę, że cały czas poznaje się nowe książki i piosenki, więc po pewnym
czasie zmieniają się te ulubione.
Mimo
tych całkiem sporych minusów, jakie ma Książka
bez sensu, znalazłam kilka ciekawych zadań, które wymagają zaangażowania i
wyobraźni. Interesujące jest układanie nowej historii z nagłówków gazet,
tworzenie listy gości na swoje wymarzone przyjęcie, wyklejanie twarzy z
fragmentów zdjęć z gazet (znów gazety), rysowanie komiksu o swoim tygodniu,
ułożenie nowej piosenki z pięciu fragmentów innych utworów lub tzw. „strony bez
sensu”, które czytelnik może wypełniać tak, jak chce. Niestety w całej książce
takich zadań jest zaledwie kilka, co mocno wpływa na jej atrakcyjność i ocenę
całości.
Książka
bez sensu cechuje się tym, że w większości naprawdę jest bez
sensu – i to nie w takim słowa znaczeniu, jak wspomniałam wcześniej, czyli
bezsensowności, którą można zamienić w coś kreatywnego. Została stworzona na
fali podobnych hitów do kreślenia, pisania i niszczenia. Wiele z zadań było
mało oryginalnych, a podejrzewam nawet, że niektóre większość z nas robiła z
ciekawości w dzieciństwie, bo w łapki grał chyba każdy z nas. Niewiele również
wymagało od czytelnika kreatywności, a większość opierała się na zasadzie:
zaznacz, kiedy zobaczysz…, napisz, jak chciałbyś…, pokoloruj, dorysuj, zakreśl….
Miałam wrażenie, że kilka z nich po prostu powtarza się z innych tego typu
książek. Czy Książka bez sensu jest
złym wyborem? Jeśli ktoś lubi takie zabawy, to z pewnością trafi w jego gust,
ale jeśli oczekujecie wielkiej zabawy i elementów zaskoczenia, może Was trochę
zawieść. Jak dla mnie powtórka z zabawy momentami była przyjemna.
Teraz możecie uzupełniać Książkę bez sensu przy pomocy specjalnej aplikacji:
Ja uważam tego typu "książki" za głupotę. Co prawda skusiłam się na Zniszcz ten dziennik ale tego teraz trochę żałuję bo zrobiłam kilka zadań i teraz ten dziennik leży i nic z nim nie robię a prawdziwą książkę można przynajmniej kilka razy przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńMam alergię na tego typu książki , więc nie sięgnę po nią na pewno.:3
OdpowiedzUsuńNie pojmuję fenomenu tych książeczek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/