Music non stop! #1

Autor: Zi0o To, źródło
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem zrobienia posta muzycznego. Nie chciałam jednak, aby to były tylko i wyłącznie polecane przeze mnie nutki. Mam fioła na punkcie muzyki i nie wyobrażam sobie bez niej życia - podobnie jak z książkami. Czy można to połączyć w jednym momencie? Oczywiście.
Wiele moich ulubionych książek ma swoje własne, przypisane do nich piosenki. To taki mój zwyczaj, że książki, które robią najwięcej zamieszania w moim życiu dostają swoje własne utwory. Uwielbiam zakładać słuchawki, włączać piosenkę z playlisty zatytułowanej "Książkowo" i przypominać sobie tę historię przy jej dźwiękach.
Co miesiąc będę prezentowała Wam książki, do których muzyka w mojej biblioteczce jest po prostu obowiązkowa. A dzisiaj na pierwszy ogień pójdzie pewna powieść, której baśniowy klimat od razu mnie przyciągnął.

Baśniarz
Antonia Michaelis

Są takie książki, które choćbyście nie wiem jak chcieli wyrzucić ze swojego serca, umysłu i duszy, zawsze tam pozostaną i – mało tego! – będą przypominać o sobie codziennie. Takich książek jest niewiele. Jedynie garstka autorów potrafi namieszać w życiu czytelnika swoją twórczością, słowami pełnymi emocji – żalu, cierpienia, bólu, radości, szczęścia – dialogami bogatymi w złote myśli, morałami oraz poetyckim językiem. Antonia Michaelis jest jedną z nich, a Baśniarz, czyli historia o Małej Królowej, to książka, która naprawdę wprowadza chaos do czytelniczej wnętrza każdego mola książkowego.  

(Fragment recenzji)


Baśniarz to powieść, która pewnego czerwcowego dnia 2013 roku całkowicie porwała mnie, pochłonęła i przeniosła w inne miejsce. Klimat Baśniarza jest tak niesamowity, że nie jestem w stanie go opisać. Początek tej książki był bardzo nietypowy, nudny, wręcz dziwny, ale po kilkudziesięciu pierwszych stronach te wszystkie negatywne odczucia zamieniły się w falę emocji, która otaczała mnie wraz z każdym, nowym rozdziałem i trwała do samego końca.


Hallelujah Leonarda Cohena najlepiej kojarzy mi się z Baśniarzem. Ten utwór (wraz z innymi piosenkami Cohena) Antonia Michaelis umieściła w swojej książce. Czasami autorzy sami podsuwają nam pod nos piosenki, przy których później my - nałogowi czytelnicy - wspominamy jego/jej książkę. Tak też jest w przypadku Baśniarza

Kiedy słucham Hallelujah, myślami jestem w Niemczech, przechadzam się gdzieś z Anną, Michi i Ablem, obserwuję ich, słucham - jestem tam, ale nie u siebie, w swoim życiu. Głos Leonarda Cohena i słowa piosenki mają moc przenoszenia mnie do książkowego świata pani Michaelis. I, jak to często bywa, powodują, że w oczach znów mam świeczki.

Hallelujah bardzo wiernie oddaje klimat książki: smutny, na początku delikatny, cichy , idealnie oddaje tęsknotę, a w mocniejszych, energiczniejszych partiach utworu przed oczami mam momenty ważnych decyzji Anny i Abla - tych drobniejszych, tych ryzykownych, aż w końcu tych przełomowych. 

Baśniarza gorąco polecam. Ta książka jest bardzo specyficzna i nie każdemu przypadnie do gustu, ale tym, którzy zdecydują się na lekturę Antonii Michaelis zalecam uważne wsłuchiwanie się w dźwięki Hallelujah Leonarda Cohena. 


Baśniarz 
Antonia Michaelis
Wydawnictwo Dreams, 2012


___________________________


   

10 komentarzy do “Music non stop! #1”

  1. Ciekawy pomysł, żeby konkretne tytuły łączyć z konkretną muzyką, czy nawet tytułami piosenek. "Baśniarza" nie czytałam, ale "Hallelujah" uwielbiam i to w wielu wykonaniach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Baśniarza" jeszcze nie czytałam, więc nie mogę nic na ten temat powiedzieć. Za to śmiało mogę stwierdzić, że piosenka jest prześliczna.
    Genialny pomysł, już nie mogę się doczekać Music Non Stop #2 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Baśniarza <3 Przepiękna książka! Tak samo jak Tobie każda piosenka Cohena kojarzy mi się z historią Anny i Abla, ale właśnie w szczególności Hallelujah, którą bardzo często słucham :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta piosenka zawsze będzie mi się kojarzyć ze Shrekiem :D A książkę mam już w planach od dłuższego czasu

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też kojarzy się głownie ta piosenka ze Shrekiem. Fajny miałaś pomysł na to, żeby słuchać danej piosenki do danej książki. Z pewnością dzięki temu będziesz miała świetne wspomnienia. Osobiście nie lubię słuchać piosenek z tekstem przy czytaniu. Owszem włączę sobie jakąś melodyjkę czy muzykę klasyczną, ale piosenka ze słowami rozpraszałaby mnie, bo uwielbiam podczas słuchania muzyki śpiewać i nucić :) Czekam na dalsze notki z tego cyklu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy wiesz, czytać książkę i słuchać muzykę umiem, ale rzadko to robię :D częściej po lekturze włączam utwór, który do niej mi pasuje i wtedy wspominam :D

      Usuń
  6. A mi jednak ta melodia nie do końca pasuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się ten pomysł - muzyka jako tło do czytania. Są takie utwory przy których można czytać tylko niektóre książki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Połączenie, jak dla mnie trafione w dziesiątkę. Swoją drogą ciekawy pomysł, czekam na więcej;)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!