042. Brodi Ashton - "Podwieczność" [przedpremierowo]

Recenzja przedpremierowa

Tytuł: Podwieczność
Tytuł oryginału: Everneath
Autor: Brodi Ashton
Data premiery: 22 maja 2013r.
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: ---

Zeszłej wiosny załamana Nikki Beckett postanowiła uśmierzyć swój ból i zniknąć w Podwieczności, gdzie w towarzystwie Cole’a powoli zapominała o opuszczonym niedawno świecie. Jednak przez sto lat pobytu w Podwieczności wspomnienia wcale nie opuszczają jej głowy. Wie, że tam, na górze, ma kilka spraw do załatwienia.
Teraz wraca. Ma sześć miesięcy, aby pożegnać się ze swoją rodziną, chłopakiem i przyjaciółmi; pół roku na naprawienie popełnionych na Ziemi błędów oraz pozostawienie najbliższym dobrych chwil do zachowania w sercu. Ale jest jeden problem: jej śladem podąża Cole, który przybył za Nikki, aby przekonać ją do powrotu do Podwieczności. Wie, że dziewczyna może pomóc mu objąć tron w podziemiach. Wraz z pojawieniem się Cole’a Nikki zauważa, że nie zna odpowiedzi na mnóstwo pytań dotyczących Karmienia oraz jej przetrwania w Podwieczności. Czas ucieka, na Powierzchni sprawy nie mają się dobrze, Cole robi wszystko, by utrudnić Nikki życie, zaś główna bohaterka stara się zapanować nad chaosem.

Co pomyślałam, kiedy przeczytałam opis? „To będzie coś!”. Przyznam szczerze, że bardzo mnie zainteresował. Raz na czas lubię spotkać się ze zwykłą paranormalną młodzieżówką, odpocząć od „poważnych” lektur i wejść do prostego, nieskomplikowanego świata, ale po ujrzeniu zapowiedzi Podwieczności czułam, że nie będzie to taki zwykły

paranormal romance, tylko naprawdę wciągająca, ciekawa książka. Gdy tylko otrzymałam egzemplarz debiutanckiego dzieła pani Ashton, natychmiast zaczęłam go czytać. Stopniowo świat Nikki Beckett pochłaniał mnie, a każda następna strona obiecywała coraz więcej, aż tu nagle przyszedł czas na spektakularny punkt kulminacyjny i koniec. Czy gdybym mogła, zostałabym dłużej w świecie Nikki, Cole’a i Jacka?

Pierwszy rozdział zupełnie mnie zaczarował. Autorka ukazała w nim decyzję Nikki, postać Cole’a i Podwieczność, która robiła wrażenie swoim mrocznym klimatem. Uważam, że był to bardzo dobry pierwszy krok. Mimo to świetny początek niekoniecznie musi oznaczać, że kolejne rozdziały będą utrzymywały się na tym samym poziomie. Po powrocie Nikki na Powierzchnię sceptycznie podeszłam do następnych stron. Dziewczyna przychodzi do domu, ponownie zaczyna naukę w szkole, spotyka się z tymi samymi ludźmi, z którymi zadawała się przed zniknięciem, ale… wydawało mi się to trochę sztuczne. Zwłaszcza zachowanie niektórych osób (np. ojca Nikki) i relacje pomiędzy kilkoma bohaterami. Miałam wrażenie, że autorka zdobywa się na oryginalność samym pomysłem, lecz do wykonania wkradła się odrobina schematyzmu.
Na szczęście później nie jest tak źle. Akcja rozkręca się stopniowo, co wpływa pozytywnie do całość, bo sekrety i pytania pojawiają się w równych odstępach czasu, a to nie powoduje chaosu i zamętu w treści. W ten oto sposób łatwiej mi było zrozumieć świat Nikki (zarówno ten w Podwieczności, jak i ten na Powierzchni) oraz kłopoty związane z jej przybyciem do domu.
Jeśli chodzi o bohaterów, to było bardzo różnie. Nikki to osóbka niezdecydowana i (tak odczuwałam) lekko zagubiona, lecz na swój sposób silna. Z jednej strony chciała podejść do Jacka, porozmawiać z nim, wyjaśnić swoje zniknięcie i kontynuować wspaniałą znajomość, lecz z drugiej nie chciała, by chłopak ponownie cierpiał po jej odejściu do Tuneli. Nie czepiałabym się tej kwestii, gdyby nie fakt, że jej decyzja zajmuje aż połowę treści. Pomijając wady Nikki, główna bohaterka na szczęście nie jest kolejną, denerwująca nastolatką z szablonowych paranormalnych romansów, lecz całkiem interesującą i ciekawą postacią. Myślę, że gdyby autorką poświęciła jej kreacji trochę więcej czasu, Nikki Beckett byłaby jedną z lepszych, barwnych bohaterek.

Cole, czyli chłopak, z którym Nikki udała się do Podwieczności, stał się moją ulubioną postacią w powieści pani Ashton. Być może do obdarzenia sympatią tej postaci przyczynił się jej lekko schematyczny charakter (niegrzeczny chłopiec grający w rockowej kapeli), lecz myślę, że w dużej mierze polubiłam go za to, kim był dla Podwieczności i co potrafił robić ze swoją mocą. Tak więc Cole’a uważam za świetną postać. Niestety z Jackiem nie było tak kolorowo. O ile na samym początku autorka przedstawiła go w interesujący sposób, tak później coraz mniej byłam zaciekawiona jego osobą i tym, co czuł do Nikki. Wydawał mi się trochę nudny i nijaki w porównaniu do głównej bohaterki i Cole’a, chociaż we fragmentach ukazujących życie Nik przed jej odejściem do Podwieczności autorka bardzo dobrze pokazywała jego charakter. Odrobinę przeszkadzało mi też niedopracowanie osobowości Jules – przyjaciółki Nikki. Jestem w stanie przejść obok tego obojętnie, gdyż ta postać nie wprowadza nic nowego do powieści pani Ashton.

Pamiętać jest łatwo. To zapomnienie jest prawdziwą sztuką

Styl Brodi Ashton pozostawia trochę do życzenia. Zbyt krótkie zdania po pewnym czasie stają się uciążliwe, przez co trudno było mi podzielać emocje bohaterów i wpasować się w ich sytuację. Dialogi też nie powalają, ale nie są aż takie złe. Gdyby autorka dopracowała te elementy, całość prezentowałaby się znacznie lepiej i dodawałaby książce uroku. Szkoda, aby debiutancka powieść pani Ashton straciła tyle blasku tylko przez jej trochę ciężki styl. Na szczęście język, jakim posługuje się pisarka, jest o niebo lepszy, bo prosty i łatwy w zrozumieniu.
Największą zaletą Podwieczności Brodi Ashton jest punkt kulminacyjny, który wprawił mnie w osłupienie. Takiego rozwoju akcji nigdy bym się nie spodziewała! Poświęcenie bohaterów było ogromne, rozwiązanie części zagadek ekscytujące, a koniec sprawił, że zaniemówiłam. Nie zrażajcie się do tej powieści na samym starcie. Uwierzcie mi – warto przebrnąć przez kilkanaście rozdziałów do punktu kulminacyjnego.

Nienawiść. Takie silne uczucie. Od nienawiści do miłości jeden krok.

Podsumowując:
Jest naprawdę dobrze. Może nie powalająco, ale świetnie i kolorowo. Podwieczność zapada w pamięć i pozostawia miłe wspomnienia. Po tak niezłej pierwszej części na pewno sięgnę po drugą. Jestem ciekawa, co też wymyśli Nikki, aby odzyskać to, co utraciła. 



7/10



Za możliwość wkroczenia do świata Nikki Beckett serdecznie dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc

  
 

14 komentarzy do “042. Brodi Ashton - "Podwieczność" [przedpremierowo]”

  1. Masz szczęście, że udało Ci się ją już przeczytać. Ja na pewno to zrobię :)

    Zapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedyś pewnie bez wahania sięgnęłabym po tę książkę, ale obecnie bardziej sceptycznie podchodzę do tego typu historii... po prostu mi się znudziły. do "Podwieczności" także nie jestem przekonana, nawet mimo recenzji. może kiedys?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci, że miałaś okazję już przeczytać, bo mam wielką ochotę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach te krótkie zdania. Jednak ich mistrzynią jest jednak Colleen Houck. Na swój egzemplarz czekam, choć nie czuję się jakaś podekscytowana - mam nadzieję, że przynajmniej podejdzie pod mój gust...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam. Bardzo mi się spodobała ta książka. Teraz będę wyczekiwała kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Posiada pewne niedociągnięcia, ale ogólnie jest ciekawa. Czekam na drugą część.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tej książce i jak najbardziej trafia ona w mój gust!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na ksiażkę mam przeogromną ochotę! Czytałam kilka recenzji, i każda z nich podsycała mój apetyt na nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka już za mną i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobała:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mogłaby mi się spodobać:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam okazję czytać przed premierą i bardzo mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem strasznie ciekawa tej książki :D Już nie mogę się doczekać kiedy wpadnie w moje ręce :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem niedawno po lekturze tej pozycji i musze przyznac, ze podobnie ja odebralysmy. Pierwszy rozdzial swietny, potem zalamanie, noi oczekiwanie na punkt kulminacyjny. Bylam rowniez w szoku. Postac Nik byla troszke niedopieszczona ze strony autorki, Cole byl jak wieszkosc kreowanych 'czarnych' bohaterow, za to Jack najbardziej mnie zaskoczyl i chyba zapalalam do niego sympatia. Jak widac ile osob, tyle odbiorow jednego tekstu. Ja rowniez polecam go innych i oby czytelnicy nie rzucili jej w kat! Beda za swoja cierpliwosc sowicie wynagrodzeni. To co, czekamy na tom 2? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście :D Po takim zakończeniu na pewno dorwę drugi tom!

      Usuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!