111. "Żółta sukienka" Beata Gołembiowska

Tytuł: Żółta sukienka
Tytuł oryginału: --
Autor: Beata Gołembiowska
Seria/cykl: --
Data premiery: 2011
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 164

Anna dokładnie pamięta dzień, kiedy jako sześcioletnia dziewczynka ubrana w żółtą sukienkę od babci została zgwałcona. Przekonana, że zmiana otoczenia uwolni ją od traumy z dzieciństwa, porzuca pracę dziennikarki i emigruje do Kanady. Nie potrafi jednak zapomnieć bólu i cierpienia. Dopiero miłość kalekiego Paula wyzwala w niej siłę do walki z tragicznym wspomnieniem.
Po 20 latach zmagania się z przeszłością, pod wpływem zapoczątkowanej przemiany, postanawia pojechać do Polski i odwiedzić tam miejsce swojego dzieciństwa.
Czy Annie uda się uwolnić od nękających ją koszmarów, a żółta sukienka, symbol zła, stanie się dla niej ponownie tym, czym była kiedyś – darem miłości?

Na dzień dobry zdziwiłam się grubością książki. Spodziewałam się, że będzie to lektura większej wagi, a tymczasem okazało się, że Żółta sukienka to cieniutka powieść w sam raz na jeden wieczór. Miałam wielką nadzieję, że powieść Pani Beaty Gołembiowskiej będzie wzruszającą historią o wybaczaniu i pokonywaniu własnych słabości. Jak było naprawdę?
Jak wspomniałam wcześniej, książka jest cieniutka. Nie można więc oczekiwać, że wszystko będzie cudownie rozwinięte i kolorowe. Z powodu objętości ucierpieli bohaterowie. Anna była dla mnie jedną, wielką zagadką. Rozumiałam, że ma za sobą okropną przeszłość i paskudne wydarzenia, lecz za żadne skarby świata nie potrafiłam rozgryźć jej charakteru; najpierw radosna, a już w kolejnym zdaniu wściekła lub smutna. To samo tyczyło się Paula. Ta postać szczególnie nie wypadała dobrze w mojej ocenie przez zachowanie i fascynację Anną. Było to troszkę naciągane i nienaturalne. Reszta postaci była bardzo papierowa i bez grama życia.
Akcja nie pędzi do przodu, bo nie o to tutaj chodzi. Autorka skupia się na wewnętrznej walce Anny, na jej dylematach, walce z przeszłością i z dramatycznymi przeżyciami. Niestety, czasami zdarzało mi się, że książka mnie po prostu nużyła. Najczęściej zdarzało się to we fragmentach powieści/pamiętnika głównej bohaterki, który – chociaż z jednej strony ciekawy – był niekiedy bez żadnej iskry.
To, co najbardziej spodobało mi się w Żółtej sukience, to typowa, polska rodzina w czasach PRL-u. Co jak co, ale to wypadło najlepiej. Dzięki temu często wracałam do opowieści moich Rodziców i Dziadków, którzy poznali te lata osobiście. Obraz matki dewotki i ojca lubiącego sobie wypić oraz zapalić był naprawdę świetnie skonstruowany. A do tego wszystkiego dziecko, które boi się wyznać straszną prawdę z powodu gniewu matki. Byłam wręcz zaskoczona tym, że matka głównej bohaterki była takim człowiekiem. Uważam, że przyszłość Anny została naprawdę dobrze przybliżona.
Żółtą sukienkę czyta się szybko, przyjemnie i bez problemów, chociaż niekiedy nuży. Może nie wciąga tak bardzo jak inne książki, kiedy palce zaciskają się na stronach a powiedzenie „jeszcze jeden rozdział” jest kłamstwem, ale dla mnie osobiście była ciekawą przygodą i piękną historią. Pani Gołembiowska porusza bardzo trudny temat. Czasami trzeba jeszcze szerzej otworzyć oczy, aby zobaczyć, że coś w naszym otoczeniu jest nie tak. Niestety rodzice Anny tego nie zrobili, co rzutowało na przyszłość ich córki.

Czy polecam? Jak najbardziej. Nutka nadziei, chęć przebaczenia i traumatyczna przeszłość do zapomnienia na tle naszej pięknej Polski to bardzo dobre zestawienie.


6/10


Za możliwość poznania historii Anny serde dziękuję Autorce!


Blog Autorki:

5 komentarzy do “111. "Żółta sukienka" Beata Gołembiowska”

  1. brzmi ciekawie, więc pomijając że autorka jest Polką, przeczytam jeśli będę miała okazję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy mnie nie przekonywały książki obyczajowe z nutką dramatyzmu. Jednak, twoja recenzja naprawdę mnie zainteresowała i może kiedyś sięgnę po tą pozycje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie by nie zaciekawiła, ale siostrze powinna się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=MMIcuZs_s48
    zapraszam do obejrzenia zwiastuna książki i dziękuję pani Jane za recenzję.
    Autorka

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!